Razem zginęli, razem ich żegnano
Maseczki na twarzach żałobników były mokre od łez
Wczoraj Nowa Biała (woj. małopolskie) pożegnała Bartka H. ( 19 l.), Bartka A. ( 19 l.) i Arka M. ( 18 l.). Młodzi mężczyźni zmarli tragicznie podczas imprezy sylwestrowej. Ich ciała leżały w szatni klubu sportowego, w którym grywali. Zabiły ich spaliny agregatu prądotwórczego pracującego w klubowym budynku. Cała Nowa Biała opłakiwała tragiczny los trójki przyjaciół. Jeden kondukt odprowadził ich do trzech różnych mogił.
Żałoba w niewielkiej wsi, gdzie mieszkali przyjaciele, trwa od Nowego Roku. Wtedy zimne ciała całej trójki odnalazł ojciec jednego z nich. Przerażeni tragedią ludzie pogasili ozdoby choinkowe, zniknął gdzieś świąteczny wystrój całej miejscowości.
Na mszy świętej za dusze chłopaków zgromadziły się tłumy. Byli mieszkańcy, znajomi, przyjaciele, wreszcie pogrążone w niewyobrażalnym smutku rodziny. Modlili się i płakali. Nawet kapłan uronił łzy. Chłopcy byli też zaangażowani w kościelne życie, byli lektorami i służyli jako ministranci.
– Tyle ideałów, marzeń i planów mieli, ciekawości świata i siły życia w młodych ciałach oraz pragnienia miłości w sercach.
Nagle i niespodziewanie to zostało przerwane. Wszelkie słowa są zbyt proste, niepotrzebne, nic nieznaczące. Pozostaje modlitwa za ich młode dusze. Modlitwa, o którą proszę, także za ich rodziców, rodzeństwo, dziadków. Wołamy do ciebie, Panie, jesteśmy przybici tą śmiercią, pomóż nam zrozumieć, co się stało – wołał ksiądz podczas mszy.
Choć wszyscy żałobnicy mieli maski na twarzach, widać było, że po wielu policzkach spływały łzy. Po mszy kolejno żegnano każdego ze zmarłych. Spoczęli w odrębnych mogiłach.