Nawet nie zamknęli drzwi
Terroryści, uzbrojeni po zęby, zaskoczyli śpiących Izraelczyków, którzy w budynku na obrzeżach wioski czuli się tak bezpiecznie, że nawet nie zamknęli na noc drzwi wejściowych, co znacznie ułatwiło terrorystom akcję. Ich celem było zabicie wszystkich zawodników będących Żydami, czyli 21 osób. Spodziewali się, że będą otwierać poszczególne pokoje i strzelać do sportowców leżących w łóżkach. Jednak sędzia sportowy Josef Gutfreud wstał wcześnie i wracał właśnie z łazienki. Zobaczył kilku mężczyzn w maskujących pończochach na głowach, z lufami karabinów wystającymi spod sportowych dresów. Wszczął alarm, krzycząc „uciekać”. I to zrobił zawodnik Tuwia Sokolski, dzięki czemu się uratował. Trener Mosze Weinberg, ważący 135 kg, zatarasował ciałem drzwi.
Dzięki temu inny z zawodników, Gad Cobari, miał czas na
ucieczkę. Palestyńczyk strzelił Weinbergowi prosto w twarz. Mimo to, zupełnie jak na filmach grozy, ranny wstał i zaatakował terrorystów jeszcze raz. Zginął postrzelony w klatkę piersiową: był pierwszą ofiarą zamachu podczas olimpiady w Monachium. Potem okaże się, że Weinberg był nie tylko trenerem, lecz także oficerem izraelskich służb, którego zadaniem było czuwanie nad sportowcami w czasie igrzysk. Terroryści wyrzucili jego ciało przez okno, umierał przed budynkiem. Kolejnym zawodnikiem, który stawił opór zamachowcom, był ciężarowiec Josef Romano. Próbował bić się z jednym z Palestyńczyków, a wtedy inny popchnął go na ścianę i puścił serię z kałasznikowa. Pozostali zawodnicy przerażeni patrzyli, jak spod nieruchomego Josefa wypływa kałuża krwi, powiększająca się z każdą sekundą. Odtąd robili, co im kazano.