Święta spędzimy na pogorzelisku
Wystarczyła iskra, a ich dom zapłonął jak pochodnia! Pod koniec listopada rodzina Fedoruków ze wsi Kozy (woj. pomorskie) w pożarze straciła dorobek życia i dach nad głową. Dzięki pomocy rodziny i sąsiadów rozpoczęli już odbudowę siedliska, ale te święta będą dla nich pachniały ogniem i dymem.
– Gdy wybuchł pożar, byłam z dziewczynkami w domu. Poczułam dym. Poszłam sprawdzić, co się dzieje. Zobaczyłam płomienie, byłam przerażona! Natychmiast pobiegłam po Martynkę, Marlenę i Kornelię, wyprowadziłam je na zewnątrz. Nie zdążyłam wynieść niczego, zostaliśmy w tym, w czym uciekliśmy przed ogniem. Bałam się nie tylko o moje córeczki, ale też o dziecko, które noszę w sobie – wspomina chwile grozy Beata Fedoruk (27 l.).
Na fundamentach domu powstają już
mury
Pożar wybuchł od małego kominka. W okamgnieniu objął cały budynek. To, czego nie zniszczył ogień, zostało zalane wodą przez strażaków, którzy walczyli z płomieniami.
Pogorzelców przygarnęła rodzina. Mają do dyspozycji jeden pokój, który zajmują w piątkę. W odbudowie domu pomagają sąsiedzi i bliscy. Rosną mury mieszkania, ale brakuje materiałów, pieniędzy. – Jestem w drugim miesiącu ciąży. Mamy
Mateusz
Morawiecki (52 l.) i jego pomocnicy upiekli... 300 ciasteczek! nadzieję, że uda nam się wykończyć budynek do chwili porodu. Ciężko pomieścić się w małym pomieszczeniu, a co dopiero z niemowlakiem – opowiada pani Beata.
Rodzina nie poddaje się i wierzy, że uda się jej powrócić do normalnego życia. – Te święta Bożego Narodzenia spędzimy na pogorzelisku, ale najważniejsze, że razem – mama przytula swoje córeczki.
MARTYNA ŁUKASZEWSKA, KP