SĄSIEDZTWO ROSJI
„Super Express”: – Czym jest inflacja?
Piotr Arak: – Inflacja to ogólnie wzrastanie. W przeszłości wiązano ją z pojęciem zwiększenia ilości pieniądza, który jest w obrocie ekonomicznym. Dzisiaj częściej jednak kojarzymy inflację ze wzrostem cen ogólnie, bo nie tylko czynniki monetarne wpływają na samą wartość cen produktów i usług.
– Czy inflacja zawsze jest złem? Czy czasami, a może nawet częściej, potrafi być tym pozytywnym motorem?
– Inflacja jest po prostu zjawiskiem ekonomicznym. Nie zawsze da się powiedzieć, że coś jest złe czy dobre. Wzrost gospodarczy także może być czasami bardzo dobry, a czasami zły.
– Dlaczego się inflacji? więc tak bardzo
– Inflacja dotyka nas wszystkich, bo jeżeli jest zbyt wysoka, czyli np. galopująca, albo kiedy mamy do czynienia z hiperinflacją, to nasze wynagrodzenia nie doganiają wzrostu cen produktów czy usług. Zjawisko to traktujemy wtedy jako negatywne. Wiele krajów ma za sobą kryzysy inflacyjne, które były związane z kryzysami gospodarczymi. Dla przykładu w schyłkowym okresie PRL mieliśmy inflację sięgającą 50 proc. To były lata 1988–1989, zanim jeszcze rozpoczęły się przemiany ekonomiczne. Potem nastąpiła normalizacja naszej gospodarki i przełożenie jej na ścieżkę gospodarek otwartych, wolnorynkowych, które nie są ręcznie sterowane. I to też wiązało się ze wzrostem cen, z płynnym kursem walutowym polskiego złotego, z terapią szokową, którą tak negatywnie wiele osób pamięta ze względu na duże i strukturalne przemiany polskiej gospodarki.
– I na konsekwencje tych strukturalnych przemian, czyli na rekordowo wysokie bezrobocie, które gdzieś tam cały czas w tyle głowy siedzi. Dla kogo inflacja może być korzystna?
– Inflacja jako taka może być korzystna np. z perspektywy finansowej.
– Czyli dla budżetu państwa? boimy
– Dla budżetu państwa może być korzystna krótkoterminowo, ale nie średnioterminowo.
– A co to znaczy krótkoterminowo i średnioterminowo?
– Jeżeli w okresie jednego roku albo dwóch lat mamy podwyższony wskaźnik inflacji, to rzeczywiście ze względu na strukturę opodatkowania, czyli podatki pośrednie, VAT, różne akcyzy, które są płacone przez każdego podatnika od większej kwoty, mamy większe wpływy dla państwa, np. redukuje się w ten sposób deficyt, redukuje się zadłużenie i państwo nie musi więcej pieniędzy pożyczać z rynku czy też od własnych obywateli. Natomiast w długim terminie, jeżeli ta inflacja jest uporczywa, czyli utrzymuje się na wyższym poziomie, oznacza to, że trzeba waloryzować przeróżne świadczenia społeczne, zwiększać wydatki publiczne, wydatki inwestycyjne, które też zależą od tego wzrostu cen. I okazuje się, że te wydatki mogą być większe. I ta pozorna korzyść krótkoterminowa w postaci wyższych przychodów budżetowych może oznaczać większe wydatki w perspektywie trzech, czterech lat ze względu na to, że wiele różnych produktów czy usług podrożało. Także wzrost świadczeń emerytalnych oznacza większy koszt. Inflacja nie jest więc aż tak bardzo pozytywna z perspektywy finansów publicznych. Natomiast podwyższona inflacja bywa korzystna m.in. dla sektora bankowego i dla instytucji finansowych. Ponieważ oznacza to, że zwiększa się zainteresowanie lokowaniem produktów w bardziej ryzykowne źródła i kierunki. Czasem też szuka się jakichś alternatyw po to, żeby chronić wartość pieniądza i to też oznacza większy ruch na tym rynku.
[ W gospodarkach rozwijających się wzrost cen zawsze będzie większy. Jesteśmy niestety za blisko naszego dużego i agresywnego sąsiada
– W tej chwili Polska i w zasadzie cały świat zmaga się z rekordowo wysoką inflacją. Co jest przyczyną tej inflacji?
– Pamiętajmy, że dla całego świata nie ma jednej bezpośredniej przyczyny wskaźnika wzrostu inflacji.
– Czy jesteśmy w stanie wskazać makroregiony, np. Europę, Stany Zjednoczone, Azję – czyli Chiny, Indie, Japonię – i dla nich wskazać przyczyny inflacji?
– Jeżeli chodzi o nasz region, to istotne są tzw. czynniki endogeniczne, czyli wewnętrzne. My byliśmy krajem, a Europa Środkowa regionem o podwyższonym wzroście wynagrodzenia w ostatnich latach. To powodowało, że jeszcze przed pandemią nasz poziom wskaźnika inflacji był trochę wyższy niż w innych krajach regionu, gdyż jesteśmy gospodarką rozwijającą się. Natomiast przydarzyła się pandemia. Baliśmy się tego, że obywatele przestaną kupować, że przedsiębiorstwa nie będą miały dostępu do pieniędzy, że recesja będzie uciążliwa dla gospodarki, że będzie ogromny kryzys. Konsekwencją były niskie stopy procentowe, łatwa dostępność pieniądza i niski kredyt. Kwestia ta pojawia się w Stanach Zjednoczonych, w Europie Zachodniej i oczywiście w Polsce. Ale u nas był jeden element powodujący, że ta inflacja, w związku z czynnikami wewnętrznymi naszego rozwoju gospodarczego, może być trochę wyższa. Na to nałożył się kryzys podażowy, przerwane łańcuchy dostaw.
– Mówimy o pandemii, 2020 i 2021. czyli o latach
– W tym czasie były problemy z dostawami m.in. części do telefonów, samochodów czy poszczególnych urządzeń, bo nie zaplanowano w tym czasie aż tak wysokiego odbicia gospodarczego w fabrykach produkujących te dobra. Większość krajów zmagała się z pandemią, lockdownami, brakiem dostępnych pracowników ze względu na COVID-19, zwłaszcza w państwach Azji, i oczywiście polityką „zero COVID” w Chinach. Wszystkie te czynniki powodowały szereg zagrożeń makroekonomicznych, przekładających się na ceny. To doprowadziło w połowie 2021 r. do odbicia inflacyjnego, wyższego wzrostu wskaźników cen. Do tego jeszcze Rosja, która rozpoczęła wstrzymywanie dostarczania wystarczającej ilości gazu na rynek europejski, tym samym podbijając jego cenę. Odbicie gospodarcze sprawiło, że zaczęły rosnąć ceny energii, ceny ropy oraz uprawnienia do certyfikatów emisji ETS, będące dobrem inwestycyjnym dla instytucji finansowych, bo gospodarki państw rozwijających się emitowały więcej i co za tym idzie kupowały więcej certyfikatów.
– Jak to się odbiło na naszym regionie?
– To wszystko doprowadziło do tego, że zarówno u nas w kraju, jak i wśród naszych sąsiadów, nawet bez wybuchu wojny, mieliśmy do czynienia z rosnącą inflacją, która przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie już dochodziła do 10 proc. Moment agresji tuż za naszą wschodnią granicą doprowadził do wystrzelenia cen energii w górę. Niedostateczne dostawy niektórych produktów, jak np. oleju, wzrosły o kilkadziesiąt procent w stosunku do roku poprzedniego w Stanach Zjednoczonych, w Polsce, na rynkach azjatyckich, bo Ukraina jest eksporterem oleju. To samo dotyczy zbóż na rynkach globalnych, gdzie wróciliśmy z poziomami cen krótkoterminowo do poziomu z lat 70., jeżeli chodzi o wartość wzrostu cen miesiąc do miesiąca i rok do roku. Obecnie w bardzo wielu gospodarkach na świecie, czyli w niektórych krajach strefy euro, ten wzrost cen jest na poziomie ponad 20 proc., w niektórych kilkunastu albo kilku procent. Nietypowe jest również to, że nawet kraje Bliskiego Wschodu,