Ścieżka na Białołęce mruga jak pas startowy
powstało
z
budżetu
obywatelskiego.
Coś
poszło
nie
tak.
Mieszkańcy
Zarząd Zieleni miał spełnić marzenia mieszkańców Białołęki. Nie wyszło. Mowa o realizacji projektu z budżetu obywatelskiego, w którym mieszkańcy chcieli oświetlić Wał Wiślany, po którym biegnie ścieżka. Lampki się pojawiły, ale mrugające i drażniące spacerowiczów. Trzeba mieć nadzieję, że ten przykład nie zniechęci mieszkańców do zgłaszania nowych projektów do budżetu obywatelskiego – termin mija dzisiaj.
Mieszkańcy skarżą się na oświetlenie zamontowane wzdłuż wału przeciwpowodziowego nad Wisłą. Mrugające lampki przyprawiają o zawrót głowy, utrudniają życie lokatorom z bloków przy ul. Odkrytej 51. – To wygląda jak pas startowy – komentują przechodnie.
480 lampek przyklejono do kostki brukowej na długości 1200 m. Kosztowało to prawie 250 tys. zł, pieniądze pochodziły z… budżetu obywatelskiego. Projekt Bartosza Dąbrowy – radnego Białołęki – został specyficznie zmodyfikowany. Lampki miały być ledowe, solarne i dyskretnie świecące. – Realizacja jest niezgodna z moim projektem – przyznał radny Dąbrowa.
Urzędnicy tłumaczą, że inaczej się nie dało. – Nie było na rynku urządzeń zasilanych bateriami słonecznymi świecących światłem stałym, które posiadałyby niezbędne certyfikaty – tłumaczy Karolina Kwiecień-łukaszewska, rzeczniczka prasowa ZZW.
Pod naciskiem radnych i mediów Zarząd Zieleni postanowił przyciemnić światło emitowane przez mrugające lampki i nakleił na nie paski z czarnej taśmy.