Wielki boks Łomaczenki
Ukrainiec znów z pasem mistrza świata. Wkrótce zdobędzie kolejny?
Aż dziw bierze, że przez trzy i pół roku, od kiedy przegrał na punkty z Teofimo Lopezem i stracił trzy mistrzowskie pasy wagi lekkiej (61,2 kg) – w dobie dużej liczby kategorii wagowych, rozmnożenia tytułów i częstych zmian ich właścicieli – tak wspaniały pięściarz jak Wasyl Łomaczenko nie posiadał ani jednego trofeum. Z drugiej strony od jesieni 2020 roku do niedzielnego poranka stoczył jedynie cztery walki. A w tej ostatniej – przeciw Devinowi Haneyowi o komplet czterech pasów kategorii lekkiej (w wielu podsumowaniach najlepszy pojedynek 2023 roku) – po 12 rundach niekoniecznie zasłużył na przegraną. Amerykański rywal przeszedł do wyższej wagi (w kwietniu uległ Ryanowi Garcii, który z kolei… wpadł na dopingu), zostawiając trofea. I tak Łomaczenko boksował w Perth z George’em Kambososem jr (sensacyjny pogromca Lopeza z 2021 roku) o wakujący tytuł federacji IBF. Można było się obawiać, czy po dwóch porażkach u siebie z Haneyem (w Melbourne w 2022 roku) gospodarze z Australii nie zrobią aby zbyt wiele, by do trzeciej prestiżowej przegranej swego zawodnika nie dopuścić. Powtórki z niesławnej potyczki Jeff Horn – Manny Pacquiao (2017) nie mogło jednak być, skoro 36-letni Łomaczenko boksował jak za najlepszych lat. W wymianach ciosów w półdystansie młodszy o pięć lat przeciwnik nie miał z nim żadnych szans. Fatalnie wygląda zaledwie 11-procentowa skuteczność Kambososa – trafił Ukraińca 40 razy, samemu przyjmując 175 celnych ciosów. Krwawiący z okolic prawego oka George, przegrywając na punkty 91:99, 91:99 i 92:98, w 11. rundzie padł na deski po bolesnych lewych Łomaczenki w tułów. Gdy miał być liczony drugi raz, z jego narożnika poleciał ręcznik. Łomaczenko ma wkrótce walczyć o następny pas – ze zwycięzcą zaplanowanej na sobotę potyczki Emanuel Navarrete – Denys Berinczyk o wakujący tytuł WBO. Trofea w wadze lekkiej należą też do Shakura Stevensona (WBC) i Gervonty Davisa (WBA). OP