3 PYTANIA DO…
1
Skąd w ogóle w pana głowie zrodził się pomysł, aby zostać sędzią?
Zupełnie przypadkowo. Grałem w piłkę w niższych ligach i w 2002 roku mój Kujawiak Włocławek mierzył się ze Startem Radziejów. W tym spotkaniu dostałem żółtą kartkę za faul, ale nie zgadzałem się z sędzią, więc ruszyłem w jego stronę i powiedziałem kilka nieparlamentarnych słów. Wyleciałem za to z boiska. „Jeśli jesteś taki kozak, to zrób papiery, weź gwizdek i sam spróbuj” – rzucił Adam Lyczmański, który był arbitrem tych zawodów. Postanowiłem więc spróbować. Po latach wspominaliśmy to z Adamem. Na kursie – już teraz śp. – Zbigniew Kowalski powiedział mi: „Zrobię z ciebie sędziego”. No i zrobił. Widział we mnie potencjał. Mam w życiu szczęście do dobrych ludzi, którzy mnie prowadzili.
2
Jak sam pan wspominał, zawód arbitra piłkarskiego nie należy do najłatwiejszych. Nie miał pan żadnych obaw?
Sędziowie to nie jest najbardziej lubiana grupa wśród sportowców czy samych piłkarzy. Nie zawsze się dogadujemy, jesteśmy po różnych stronach barykady, ale tak naprawdę budujemy jeden cel, gramy do jednej bramki. Podczas mistrzostw świata w Katarze na żywo oglądałem mecze Polaków i trzymałem za nich kciuki. Wiem też, że potem oni kibicowali właśnie mi i mojemu zespołowi. Zwłaszcza że grali zarówno z Francją, jak i Argentyną. Jestem dumny z tego, że mogliśmy poprowadzić ten finał, dla nas to było mistrzostwo świata. Po prostu spełnienie marzeń. Nawet trudno mi słowami opisać, jak ogromne emocje nam towarzyszyły. Na pewno zostaną w pamięci na długo.
3
Przez IFFHS został pan uznany za najlepszego arbitra na świecie w 2022 roku. Wielu kibiców zazdrościło panu udziału w finale mundialu i zaczęło się nawet zastanawiać nad wzięciem udziału w kursach sędziowskich. Jaką ma pan dla nich radę?
Od paru ładnych lat poziom sędziowania w Polsce idzie w górę. Nie mówmy tylko o Marciniaku i jego ekipie, bo prawda jest taka, że mamy jeszcze kilku innych świetnych arbitrów, którzy rozsławiają nas w Europie czy na świecie. Słyszałem, że kursy sędziowskie w Polsce przeżywają teraz wielki bum i bardzo się z tego cieszę. Tak naprawdę nie każdy musi być Robertem Lewandowskim czy Wojciechem Szczęsnym, aby być częścią wielkich wydarzeń piłkarskich. Można biegać na środku boiska z gwizdkiem czy na boku z flagą i również przeżywać ogromne piłkarskie emocje. Bardzo serdecznie zapraszamy wszystkich na kursy! To nie jest łatwe, od razu ostrzegam. Ale warto ciężko pracować i mieć marzenia.