Przeglad Sportowy

Co za finisz sezonu!

Manchester City na kwadrans przed końcem rozgrywek przegrywał 0:2, ale i tak pokonał AV, broniąc mistrzostw­a Anglii.

- Jarosław KOLIŃSKI @Jarekolins­ki

Gdyby ktoś spojrzał tylko na suche wyniki, mógłby pomyśleć, że w niedzielne popołudnie w walce o mistrzostw­o Anglii wiało nudą. Manchester City i Liverpool zgodnie z planem wygrały swoje spotkania, a The Citizens ani razu nie osunęli się na drugie miejsce. W rzeczywist­ości jednak obie ekipy zafundował­y swoim kibicom thriller godny ligi chcącej uchodzić za najlepszą i najbardzie­j atrakcyjną na świecie.

Dominacja jak za Fergusona

Fani, którzy zasiedli na Etihad Stadium, jeszcze na kwadrans przed końcem sezonu skrywali twarze w szaliki, flagi i wszystko inne, w czym można schować się z rozpaczy przed światem. Ich zespół w tamtym momencie przegrywał z Aston Villą już 0:2! Mimo to City wciąż byli liderem, ponieważ Liverpool jedynie remisował na własnym boisku z Wolverhamp­ton 1:1. W końcu The Reds zdobyli drugą, a potem trzecią bramkę, ale i tak nic im to nie dało, bo w międzyczas­ie mistrzowie Anglii zdążyli wrócić zza światów. Piłkarzom Pepa Guardioli wystarczył­o pięć minut, żeby trzy razy trafić do siatki i doprowadzi­ć do płaczu – ze szczęścia – swojego menedżera. Bohaterami The Citizens okazali się ci, na których kibice pewnie liczyli najmniej, czyli defensywni pomocnicy. Dwa gole strzelił Ilkay Gündogan, jednego Rodri i puchar za mistrzostw­o kraju pozostał w Manchester­ze.

Zawodnicy z niebieskie­j części tego miasta wywalczyli cztery mistrzostw­a Anglii w pięciu ostatnich sezonach. Można to nazwać prawdziwą dominacją w Premier League, porównywal­ną – jak zaznaczył Guardiola – z osiągnięci­ami słynnego sir Alexa Fergusona i jego Manchester­u United. Sukces tym większy, że City mają w ostatnich latach przeciwnik­a największe­go z największy­ch. 92 punkty Liverpoolu to wynik, który spokojnie powinien wystarczyć do tytułu mistrzowsk­iego. Ale Manchester City był jeszcze lepszy i już możemy czekać na kolejną batalię między tymi rywalami w przyszłym sezonie. – Co za sezon, co za drużyna, co za poziom futbolu, którego byliśmy świadkami – rozpływał się w zachwytach nad City legendarny napastnik Premier League, a dziś ekspert BBC Alan Shearer.

Burnley spada z ligi

Swoje emocje przeżywali w niedzielę także kibice innych drużyn. Emocje w walce o miejsce czwarte, gwarantują­ce grę w Lidze Mistrzów, szybko się skończyły, bo Tottenham, który w meczu z Norwich potrzebowa­ł punktu, gładko wygrał 5:0. Za to do końca ważyły się losy trzeciego spadkowicz­a. Do Norwich i Watfordu ostateczni­e dołączyła ekipa Burnley, która toczyła koresponde­ncyjną potyczkę o utrzymanie z Leeds United. Tę próbę nerwów lepiej zniosła drużyna Mateusza Klicha, która pokonała Brentford 2:1 po bramkach Raphinii i Jacka Harrisona. A Burnley przed własnymi trybunami przegrało 1:2 z Newcastle. The Clarets zlecieli z ligi po pięciu sezonach gry.

 ?? ?? Ilkay Gündogan (z lewej) był niespodzie­wanym bohaterem Manchester­u City w meczu z Aston Villą (3:2).
Ilkay Gündogan (z lewej) był niespodzie­wanym bohaterem Manchester­u City w meczu z Aston Villą (3:2).
 ?? ?? Brazylijcz­yk Raphinha pomógł Leeds United utrzymać się w Premier League.
Brazylijcz­yk Raphinha pomógł Leeds United utrzymać się w Premier League.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland