Nie dał remisu
Maciej Lampe nie trafił rzutu na dogrywkę. King przegrał 81:83.
Wswoim trzecim meczu w barwach Kinga Szczecin w Energa Basket Lidze (tym razem przeciw Treflowi Sopot) Lampe już w pierwszej połowie miał więcej punktów niż na koniec obu poprzednich. Jeden z najlepszych polskich koszykarzy w tym stuleciu był nie do zatrzymania pod obręczą i nie tylko rzucił 19 oczek, ale spowodował problemy z faulami reprezentanta kraju Dominika Olejniczaka. Środkowy Trefla z powodu trzech przewinień grał krótko i brakowało mu pewności siebie w strefie podkoszowej. Występ zakończył bez celnego rzutu z gry.
Ale mecz europejskiej koszykówki zazwyczaj trwa nie 20, a przynajmniej 40 minut, a po zmianie stron sopocianom udało się zatrzymać Lampego, który do swojego dorobku dołożył już tylko 2 punkty. W dużej mierze dzięki trójce Nuni Omot – Łukasz Kolenda – Karol Gruszecki Trefl prowadził kilkoma oczkami przez całą czwartą kwartę, lecz na finiszu niewiele brakowało, by zmarnował szansę na wygraną na trudnym terenie. Ostatni rzut z gry przyjezdni trafili pięć minut przed końcem, a potem były m.in. straty Kolendy i pudła z wolnych Kolendy oraz
Gruszeckiego. W efekcie King miał 8 sekund na rozegranie ostatniej akcji i piłka powędrowała do Lampego, który zdecydował się na rzut z półdystansu ponad rękoma rywali. Nie trafił. Dla Kinga to bolesna porażka z sąsiadem w tabeli, ale są też pozytywne wieści. W składzie Kinga po raz pierwszy w tym sezonie pojawił się wieloletni kapitan zespołu Paweł Kikowski. 34-latek przed rozpoczęciem rozgrywek doznał kontuzji i we wrześniu przeszedł operacji łąkotki. W pierwszym meczu po długiej przerwie zagrał niecałe 17 minut i zdobył tylko 1 punkt rzutem wolnym.