Jak drugi dzień wesela
Polska drużyna mieszana szósta w Oberstdorfie. Piotr Żyła tym razem błyszczał poza skocznią.
Nasza reprezentacja w składzie Kamila Karpiel, Anna Twardosz, Piotr Żyła oraz Dawid Kubacki zajęła szóste miejsce w konkursie skoków drużyn mieszanych podczas narciarskich mistrzostw świata w Oberstdorfie. – Poradziłem sobie z presją – żartował po zawodach Żyła.
Tylko jeden dobry skok Żyły
Sobotni mistrz świata był w znakomitym humorze, choć tym razem nie skakał aż tak dobrze. Chętnie za to rozmawiał ze wszystkimi. – Czy spałem w trykocie mistrza świata? A kiedy trzeba było iść spać? Coś tam pospałem, biednie, bo biednie, ale próbowałem. Niedziela była taka, jak drugi dzień wesela. Wstajesz i trzeba się wziąć za robotę, a nie do końca to wychodzi. Ale po serii próbnej wziąłem się do pracy. Z pierwszego skoku jestem zadowolony, był dobry. A drugi? Trochę chyba mi siadło, przegrzało styki – żartował, a pytany o pochwały, mówił tak: – Zbieram sporo gratulacji z różnych stron, ale nie wiem od kogo, bo średnio ogarniam. Na razie trzeba powoli przestawiać się na dużą skocznię. Sezon trwa, dobrze go skończyć w dobrym stylu. Czy dzwonił prezydent albo premier? Raczej nie. Jestem już chyba czwartym mistrzem świata, to co będą sobie głowę zawracali dziadami. Znowu któryś wygrał i tyle.
Żyle przypomniano też słowa sprzed lat o kobiecych skokach. – Ja powiedziałem, że przydałyby się dwie głupie dziewczyny, które odważą się skakać? Chodziło mi o pozytywny przekaz! Dzisiaj mamy dziewczyny, radzą sobie coraz lepiej, więc na następnych mistrzostwach powalczymy już o medale. A ja? Fajny debiut, poradziłem sobie z presją! W drugim skoku nie bardzo, choć myślałem, że łupnę ze 130 metrów! Nie zawsze się jednak udaje – opowiadał. Potem odniósł się do słów Adama Małysza z soboty, kiedy ten powiedział, że Żyła wypije piwo i padnie. – Plan nie wypalił, na jednym się nie skończyło, oj nie... Adam pisał, że o ósmej rano byłem na śniadaniu jak nowonarodzony? Może dlatego, że ja tam cały czas siedziałem – śmiał się Żyła.
Granerud na razie ze srebrem
W dobrych humorach byli też pozostali z Biało-czerwonych. Szóste miejsce jest ważne przede wszystkim dla kobiet, bo gwarantuje im stypendium. Twardosz przyznała, że to dla niej niemal kwestia być albo nie być, bo w tej chwili brakuje jej pieniędzy nawet na dojazdy na treningi. Inna sprawa, że wielu oczekiwało pewnie większych i szybszych postępów Polek. Dwa lata temu w Seefeld, gdy nasza drużyna mieszana pierwszy raz wystąpiła w mistrzostwach świata, efektem było szóste miejsce, a po pierwszej serii było nawet blisko medalu. Poprzedni sezon, pierwszy z Łukaszem Kruczkiem w roli pierwszego trenera, też był niezły. W bieżącym panie spisują się gorzej, choć akurat wynik z Austrii drużna zdołała powtórzyć. Konkurs mikstów wygrali Niemcy, którzy do końca walczyli z Norwegami. Halvor Egner Granerud ma swój medal, ale srebro z niedzieli prawdopodobnie nie daje mu satysfakcji. Celem było zwycięstwo w sobotnim konkursie indywidualnym. Zresztą Norweg pozwolił sobie nawet na komentarz, że to dziwne, kiedy nie wygrywa najlepszy skoczek sezonu. W Oberstdorfie najlepszy nie jest, przynajmniej jak dotąd. W niedzielę też nie błyszczał. Złoto za to przypadło Katharinie Althaus, Markusowi Eisenbichlerowi, Annie Ruprecht i Karlowi Geigerowi. Brąz zdobyli Austriacy.