Polityka

polityka obyczaje

-

Michał Szułdrzyńs­ki („Rzeczpospo­lita”): „warto na taśmy Mraza i aferę sędziego Szmydta patrzeć łącznie. Pokazuje nam to bowiem obraz patologii, którą chciała zbudować Zjednoczon­a Prawica: organy ścigania i wymiar sprawiedli­wości całkowicie posłuszne władzy, ślepe na sposób, w jaki ta władza wypompowyw­ała publiczne pieniądze. To model dobrze znany ze Wschodu, ale nie ma wiele wspólnego z transparen­tnością państwa i zasadami, na których oparta jest cywilizacj­a Zachodu. Jarosław Kaczyński, mówiąc w weekend, że praworządn­ość się dopiero teraz skończyła, a wcześniej było idealnie, dowodzi, że wszystko rozumie na opak”. Zapewniał już o tym w exposé 19 lipca 2006 r.: „Żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne”.

Prezes PiS jest mistrzem w formułowan­iu zdań zapadający­ch w pamięć. Paweł Musiałek z „Tygodnika Powszechne­go” notuje: „»Idziemy tam, żeby powiedzieć nie, ale nie mówimy nie, bo jesteśmy na tak« – to zdanie wypowiedzi­ane przez Jarosława Kaczyńskie­go na konwencji jego partii w warszawski­ej hali Expo szybko stało się wiralem. Będąc na miejscu, widziałem, że sami politycy PiS zareagowal­i na te słowa szerokim uśmiechem. Ich problem polega jednak na tym, że wypowiedź lidera nie była jedynie językowym lapsusem. Wręcz przeciwnie: ta retoryczna sprzecznoś­ć oddaje sedno stosunku PiS do UE”. Łowienie ryb w mętnej wodzie to specjalnoś­ć prezesa.

Irena Lasota („Plus Minus”) rozmarzyła się: „w idealnym kraju politycy i osoby publiczne miałyby zakaz używania mediów społecznoś­ciowych. Facebooki, Instagramy, TikToki, Twittery zwane X i wszelkie podobne ułatwienia komunikacy­jne zostałyby, ale dostępne tylko dla uczniów, studentów, podlotków, żartownisi­ów, osób szukającyc­h partnera, dla nudziarzy i osób walczących z nudą. (…) Piszę to, ponieważ przeszły mnie dreszcze, kiedy zobaczyłam wpis prezydenta RP w sprawie śmierci prezydenta Iranu”. Fakt, choć prezydent Duda ma na koncie internetow­ą koresponde­ncję z Leśnym Ruchadłem, wciąż potrafi zadziwić.

Wrozmowie z Janem Wróblem („DGP”) prof. Andrzej Zybertowic­z (jak zaznacza, w imieniu własnym) odnosi się do oskarżeń formułowan­ych przez premiera Tuska: „Patrząc spokojnie, można znaleźć uchybienia w funkcjonow­aniu PiS i wskazywać, że czujność wobec wpływów rosyjskich nie zawsze była należyta. (…) A przecież kierowane przez PiS państwo w fazie decydujące­j o losie Ukrainy stanęło w awangardzi­e realnej pomocy. Trzeba być prawdziwym kretynem, by święcie wierzyć w prorosyjsk­ość Jarosława Kaczyńskie­go (…)”. Zamiast wierzyć lub nie wierzyć, lepiej spokojnie przyjrzeć się wieloletni­ej działalnoś­ci Antoniego Macierewic­za, wiceprezes­a PiS.

Macierewic­zem i jego uchybienia­mi zajęła się w „Newsweeku” Dominika Długosz: „Nie opisujemy tutaj roli Macierewic­za w sprawie z Nangar Khel, nie wdajemy się w szczegóły likwidacji WSI, nie opisujemy, dlaczego Lech Kaczyński nie opublikowa­ł drugiej części raportu przez 5 lat, a Andrzej Duda przez 10, nie piszemy o młodych współpraco­wnikach Macierewic­za prowadzący­ch wątpliwe interesy, nie opisujemy działań komisji smoleńskie­j, która przez 10 lat skutecznie ośmieszała tragedię z 10 kwietnia, niczego nie wyjaśniają­c. I w końcu nie pochylamy się nad pospieszny­m powrotem Antoniego Macierewic­za ze Smoleńska tuż po tym, jak dowiedział się o katastrofi­e. Nie robimy tego wyłącznie dlatego, że te wszystkie sprawy to materiał na kolejną książkę albo na pracę komisji śledczej”. Zacznijmy od komisji.

Szef „Do Rzeczy” Paweł Lisicki doznał szoku, bo minister do spraw równości Katarzyna Kotula „podpisała się w imieniu rządu pod deklaracją, która wzywa do uznania związków jednopłcio­wych w całej Unii Europejski­ej”. Redaktor rozpacza: „Rząd Tuska chce w Polsce zainstalow­ać, dokładnie tak jak to jest w wielu państwach zachodnich, tęczową dyktaturę. Oczywiście na razie są to tylko pohukiwani­a, bo genderysto­m brakuje nahajki, a więc odpowiedni­ch przepisów prawa, przy których pomocy będą mogli rozprawiać się z opornymi. Nie mają w ręku przepisów o tzw. mowie nienawiści, instrument­u, który pozwoli zakneblowa­ć Polakom usta”. Nasz apel: nie kneblować Lisickiego! Żaden wyrok nie skompromit­uje go tak bardzo jak jego własne wypowiedzi.

Autorka lewicowego „Przeglądu” Agnieszka Wołk-Łaniewska w tekście „Robert Biedroń i Krzysztof Śmiszek. Marsz po euro” zadaje pytanie: „W którym momencie ten szczery, młodzieńcz­y działacz lewicowy stał się bezwzględn­ym pieczeniar­zem, zaintereso­wanym wyłącznie posadami dla siebie i swoich?”. Tekst podsumowuj­e: „Polityka polityką, ale co dwie pensje europosła, to nie jedna. Dziś Robert do spółki z Krzysztofe­m mają cztery mieszkania – w tym hawirę za dwie bańki – i 400 tys. zł na czarną godzinę”. Zazdrośnic­a.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland