Słowacja nieliberalna
N iewiele już stoi na przeszkodzie, by Bratysława poszła ścieżką Budapesztu. Eurosceptyczny i prorosyjski obóz premiera Roberta Ficy zdobył właśnie pałac prezydencki. W połowie czerwca wprowadzi się do niego Peter Pellegrini, obecny przewodniczący parlamentu.
Konstytucja daje głowie państwa niewielkie, głównie honorowe prerogatywy i trochę niezależności, ale nawet z nich Pellegrini nie zamierza samodzielnie korzystać: wielokrotnie deklarował bezwarunkowe wsparcie dla polityki rządu. Jego zwycięstwo umożliwi ekipie Ficy budowę demokracji nieliberalnej, jak tę odmianę coraz częściej się nazywa, w tym przejęcie telewizji publicznej, zwiększenie kontroli nad organizacjami pozarządowymi i kwestionowanie reguły praworządności. A przy tym może rządzącym zapewnić bezkarność.
Pellegrini w drugiej turze pokonał byłego szefa dyplomacji, prozachodniego Ivana Korčoka. Przedstawiciela, jak mawia Fico, postępowych elit, wspieranych przez liberalną prasę i aktywistów, czyli sił będących dla Słowacji zagrożeniem. Korčokowi, w wieczór wyborczy wyraźnie rozczarowanemu, nie udało się przełamać tej narracji. Nie odpędził też oskarżeń o podżeganie do wojny poprzez wspieranie Ukrainy broniącej się przed rosyjskim najazdem.
Konkurent lepiej mobilizował wyborców, a słowackie media krytyczne wobec zwycięzcy piszą, że Pellegrini wygrał dzięki kłamstwom, sianiu strachu i nienawiści oraz paktowi z ekstremistami. Zadziałały obietnice pragmatycznej, wzorowanej na praktykach orbanowskich Węgier, polityki w Unii Europejskiej. Pomogły głosy skrajnej prawicy, mieszkańców wschodniej części kraju i mobilizowanej z Budapesztu mniejszości węgierskiej. Prezydent elekt zapowiada utrzymanie kierunku polityki zagranicznej, ale w Rosji cytuje się jego przestrogi o katastrofalnych skutkach zbrojenia Ukrainy i propozycję, by rozmowy pokojowe prowadzić w Bratysławie. Pellegrini wygrał przy 60-proc., bardzo wysokiej jak na Słowację, frekwencji. Tak mocna legitymacja obozowi Ficy posłuży jako kontra dla wychodzącej na ulicę opozycji i argument w sporze z Komisją Europejską, która premierowi zarzuca zamach na wartości demokratyczne.