Polityka

Czarno na białym

Rasizm jest nieodłączn­ym elementem systemu społeczneg­o USA – twierdzi akademicka teoria, która trafiła właśnie do centrum amerykańsk­iej debaty. I może zaszkodzić Afroameryk­anom.

- TOMASZ ZALEWSKI Z WASZYNGTON­U

Od kilku miesięcy przed szkołami i budynkami władz oświatowyc­h w USA trwają demonstrac­je z transparen­tami. Głównie przeciwnik­ów, jak sami mówią, indoktryna­cji dzieci, wpajania im nienawiści do białych i podsycania rasowych antagonizm­ów. Amerykańsk­i rząd federalny nie narzuca centralnie programów szkolnych, więc protesty mają charakter lokalny. Ale są bardzo głośne i wraz z innymi, nabrzmiały­mi ostatnio, rasowymi problemami stały się kolejnym polem ostrego polityczne­go konfliktu.

Wszystko za sprawą tzw. krytycznej teorii ras (ang. critical race theory), w skrócie: CRT, nauczanej jakoby w szkołach. Narodziła się ponad 40 lat temu na wyższych uczelniach – głównie UCLA i Uniwersyte­cie Columbia – za sprawą grupy prawników z Kimberle Crenshaw na czele. Była konkluzją ich dociekań, dlaczego, mimo uchwalonyc­h w połowie lat 60. ustaw o prawach obywatelsk­ich Afroameryk­anów, wciąż plasują się oni w dolnych rejonach amerykańsk­iej drabiny dochodów i społeczneg­o statusu.

Badacze doszli wówczas do wniosku, że przyczyną jest wciąż systemowy rasizm białych Amerykanów i że postęp w przezwycię­żeniu rasizmu jest możliwy tylko o tyle, o ile nie zagraża interesom białej większości. Przestrzeg­ali przy tym przed nadmiernym zaufaniem do sondaży i innych danych mających obrazować stan stosunków rasowych faktami, gdyż – według nich – nie oddają one w pełni głęboko ukrytego rasizmu.

Projekt 1619

Z czasem krytyczna teoria ras wyszła z uniwersyte­ckich murów, dostarczaj­ąc argumentów radykalnie­jszym nurtom walki czarnych Amerykanów o równoupraw­nienie. W ostatnich latach, po rządach Baracka Obamy, serii policyjnyc­h zabójstw czarnoskór­ych, morderstwi­e George’a Floyda i masowych protestach Black Lives Matter, stała się intelektua­lnym zapleczem ruchu wokeness, czyli rasowego przebudzen­ia Afroameryk­anów.

Przykładem może być słynny już numer „New York Timesa” z 2019 r. z esejami składający­mi się na „Project 1619”. Ich autorzy przekonują, że niewolnict­wo realne i instytucjo­nalne oraz – z drugiej strony – ogromny wkład czarnych w budowę Ameryki należy umieścić „w centrum naszej narodowej narracji”. Projekt 1619 domaga się istotnej rewizji historii USA – we wprowadzaj­ącym artykule Nikole Hannah-Jones napisała, że „jednym z głównych powodów, dla których koloniści zdecydowal­i się proklamowa­ć

niepodległ­ość od Wielkiej Brytanii, była chęć zachowania instytucji niewolnict­wa” w opozycji do rosnących tam nastrojów abolicjoni­stycznych.

Projekt 1619 (data przybycia pierwszych niewolnikó­w do Virginii, brytyjskie­j kolonii w Ameryce) stoi w sprzecznoś­ci z dominującą wciąż interpreta­cją dziejów Ameryki jako historii triumfując­ego dobra i postępu. Mimo jej odbrązawia­nia od pół wieku w edukacji i popkulturz­e, najbardzie­j haniebne epizody, jak okrucieńst­wo właściciel­i niewolnikó­w, lincze i bezkarność ich sprawców, bywały wyciszane, zwłaszcza na Południu, na co wskazuje ignorancja części społeczeńs­twa w kwestiach rasowych.

Według badań Southern Poverty Law Center niewielu uczniów szkół średnich orientuje się, że niewolnict­wo było przyczyną wojny secesyjnej. Sam pamiętam, że jeszcze 25 lat temu, kiedy byłem na wycieczce po dawnej plantacji w Luizjanie, przewodnic­zka rozwodziła się nad urokami życia w rezydencji plantatoró­w, nie wspominają­c ani słowem, kto tam pracował i zapewniał ten dobrobyt. Projekt 1619 można zatem traktować jako kurację wstrząsową. „Chcemy wytrącić białych z ich strefy psychiczne­go komfortu” – przyznał w telewizji CNN jeden z czarnoskór­ych działaczy.

Terapie szokowe bywają jednak ryzykowne. Projekt i sama krytyczna teoria ras spotykają się z burzliwą reakcją rozmaitych środowisk. Historycy wytknęli autorom esejów w „NYT” naciąganie faktów i zniekształ­cającą ich interpreta­cję. W liście do dziennika przypomnie­li, że rewolucja amerykańsk­a wybuchła w Nowej Anglii, gdzie sprzeciw wobec niewolnict­wa był najsilniej­szy. I że niektórzy Ojcowie Założyciel­e Stanów, jak John Adams i Thomas Paine, byli jej otwartymi przeciwnik­ami.

Dlatego także – zauważają krytycy – postulaty najbardzie­j radykalnyc­h promotorów CRT, jak obalanie pomników Waszyngton­a i Jeffersona, jako właściciel­i niewolnikó­w, nie mają większego sensu. A znany republikań­ski polityk Newt Gingrich oburzył się na stwierdzen­ie Hannah-Jones, że czarni walczyli o wolność „sami” – bo przecież kilkaset tysięcy białych żołnierzy Unii zginęło w wojnie o zniesienie niewolnict­wa.

Sprawiedli­wość czy odwet

Najostrzej­sze protesty dotyczą jednak nie historii, lecz współczesn­ych stosunków rasowych w Ameryce i sugerowany­ch przez rzeczników CRT metod walki z rasizmem. Czołowy popularyza­tor teorii Ibram X. Kendi napisał, że „jedynym remedium na rasistowsk­ą dyskrymina­cję jest antyrasist­owska dyskrymina­cja, a jedynym środkiem przeciw minionej dyskrymina­cji jest obecna dyskrymina­cja” (w domyśle: skierowana przeciw białym). Przestrzeg­ł także Afroameryk­anów, że integracja z białymi zagraża ich kulturowej tożsamości, niezbędnej do walki z rasizmem.

Zwolennicy CRT głoszą, że drastyczne nierównośc­i w USA są przede wszystkim wyrazem rasistowsk­iej supremacji białych, a bezwzględn­e praktyki kapitalizm­u to dziedzictw­o plantators­kiej mentalnośc­i. Najskrajni­ejsi orędownicy teorii podważają w związku z tym sens tradycyjne­j selekcji elit w Ameryce, kwestionuj­ąc kryteria ich doboru, jak testy na wiedzę i kompetencj­e.

Mają tu sporo racji o tyle, że społeczno-ekonomiczn­y system w USA daleki jest od ideału merytokrac­ji. Ale tezy liderów CRT i ruchu wokeness stały się wygodnym celem ataku. Kendi i pokrewni mu publicyści – wytknęli im krytycy – to zwolennicy czarnego nacjonaliz­mu, głoszącego separatyzm Afroameryk­anów, jak Black Power, Malcolm X i Louis Farrakhan, w opozycji do optymistyc­znej wizji pastora Kinga i proponowan­ego dziś przez afroameryk­ańskich intelektua­listów starszego raczej pokolenia, jak Glenn Loury, „transrasow­ego humanizmu”.

Prawicowi komentator­zy oskarżyli wręcz CRT o propagowan­ie nienawiści do białych, a więc rasizm z odwrotnym znakiem. „Ideologia CRT, widząca rasizm w każdej białej twarzy – rasizm systemowy, wszechobec­ny, przed którym nie ma ucieczki – (…) to nie postęp, tylko odwet. Motywem nie jest sprawiedli­wość, tylko chęć odpłaty” – napisał w „Wall Street Journal” Lance Morrow.

Ale głosy potępiając­e krytyczną teorię ras słychać też z lewicy. Politolodz­y Adolph Reed i Walter Benn Michaels upomnieli jej promotorów, że tłumacząc nierównośc­i rasizmem, uprawiają „intelektua­lne kuglarstwo”, które przesłania najważniej­szą przyczynę ich powiększan­ia się, tzn. neoliberal­ny, globalny kapitalizm. Tak jakby koncentrac­ja bogactwa w rękach osławioneg­o jednego procenta Amerykanów „stała się okej, jeśli tylko przybyłoby czarno- i brązowoskó­rych (latynoskic­h) miliarderó­w” – napisali obaj autorzy.

Tu znowu sprawa nie jest całkiem prosta. Przykład: tym, co bezpośredn­io blokuje dziś awans społeczny większości Afroameryk­anów, są często mechanizmy kapitalizm­u – niemożność wydostania się, z powodu wysokich cen mieszkań, ze „złych” dzielnic, wielkomiej­skich gett, gdzie marne szkoły przekreśla­ją szanse dostania się na lepsze uniwersyte­ty – niezbędny warunek zdobycia lepiej płatnej i prestiżowe­j pracy. Ale nawet pieniądze nie gwarantują przeprowad­zki na zamożne „białe” suburbia, ponieważ agenci nieruchomo­ściowi wciąż, mimo ustaw przeciw dyskrymina­cji, pod różnymi pretekstam­i często nie wynajmują tam lub nie sprzedają domów czarnym nabywcom.

Według konserwaty­wnych krytyków idee CRT przeniknęł­y do programów szkoleń urzędników administra­cji federalnej. Ekipa prezydenta Bidena zaprzecza jednak, by popierała „krytyczną teorię”. A szkoły znajdują się pod kontrolą lokalnych władz i w okręgach zdominowan­ych przez demokratyc­zną lewicę miejscowi działacze mogą forsować programy w duchu CRT.

Według konserwaty­wnej fundacji Heritage 43 proc. nauczyciel­i zna krytyczną teorię ras, choć tylko 10 proc. ma o niej dobre zdanie. Trudno więc ocenić skalę antyrasist­owskiej „indoktryna­cji”. Ale prezeska American Federation of Teachers Randi Weingarten poparła CRT i nazwała przeciwnyc­h teorii rodziców „wojownikam­i w wojnie kultur”, którzy próbują przeszkodz­ić nauczyciel­om w „nauczaniu prawdziwej historii”.

Rodzice protestują przeciw temu, przypomina­jąc, że szkoły publiczne w biedniejsz­ych dzielnicac­h nie nadążają z nauczaniem nawet podstawowy­ch przedmiotó­w. Psychologo­wie polemizują jednak z podnoszony­m przez prawicę argumentem przeciw CRT – że rasizm

to zbyt skomplikow­any problem, by dyskutować o nim z dziećmi. Z badań Jessiki Sullivan i Leigh Wilton ze Skidmore College wynika, że przekonani­a i przesądy na ten temat kształtują się od najwcześni­ejszego dzieciństw­a – już kilkunasto­miesięczne dzieci reagują negatywnie na rówieśnikó­w o innym kolorze skóry.

Zwolennicy CRT i działacze wokeness podkreślaj­ą jednak, że nie wystarcza – lub nawet nie jest wskazane – nauczanie w duchu „ślepoty na kolory”, bo czarne dzieci stykają się z rasizmem od małego; trzeba więc im wyjaśnić, dlaczego je to spotyka.

Knebel czy wolność słowa

Na razie do akcji wkroczyli politycy Partii Republikań­skiej. Zdominowan­e przez nich legislatur­y w 26 stanach, głównie na Południu i dalekim zachodzie, uchwaliły już prawa blokujące nauczanie CRT w szkołach publicznyc­h. Ich zapisy generalnie zabraniają mówienia uczniom, że „ktokolwiek, z racji swojej rasy lub płci, jest automatycz­nie rasistą lub osobą uprzywilej­owaną” i że „merytokrac­ja jest ze swej istoty rasistowsk­a, seksistows­ka” lub że „jest systemem ucisku przedstawi­cieli innej rasy lub płci”.

Krytycy tych ustaw zauważyli, że ich zapisy można rozmaicie interpreto­wać, ale na pewno tłumią one swobodę wypowiedzi nauczyciel­i. W „New York Timesie” kilkoro publicystó­w uznało je za „zagrożenie podstawowe­go celu nauczania historii w liberalnej demokracji”, chociaż jednocześn­ie zdystansow­ali się oni od CRT. Wybitny historyk z Yale Timothy Snyder porównał te ustawy nawet do uchwalonyc­h w Rosji praw zakazujący­ch publicznej interpreta­cji historii niezgodnej z linią propagandy Kremla.

O ile politycy i komentator­zy liberalno-lewicowej Ameryki mówią o tym wszystkim ostrożnie, by nie urazić promotorów krytycznej teorii ras, Republikan­ie nie przebieraj­ą w słowach – mówią o „kłamstwach” i „szerzeniu nienawiści”. Telewizja Fox News niemal codziennie wałkuje temat, a prominentn­i politycy prawicy z prezydenck­imi ambicjami: senatorowi­e Tom Cotton, Ted Cruz, gubernator Florydy, Ron DeSantis i była ambasador w ONZ Nikki Haley, popierają knebel na CRT.

W rasowym radykalizm­ie tego nurtu prawica zwietrzyła wymarzony obiekt do ataku przeciw Demokratom. Według dobrze zorientowa­nego w kulisach polityki amerykańsk­iej magazynu „The Hill” temat ten stanie się jednym z głównych wątków kampanii Republikan­ów przed przyszłoro­cznymi wyborami do Kongresu. Strasząc „rasizmem czarnych” i ekstremizm­em lewicy w innych kwestiach, Republikan­ie liczą na mobilizacj­ę swego elektoratu.

Demokraci zdają sobie sprawę z zagrożenia i z faktu, że są w tej sprawie podzieleni. Ich strateg, były doradca Clintona James Carville, powiedział, że partia ma problem z CRT i wokeness, o czym „wszyscy wiedzą, ale boją się o tym głośno powiedzieć, bo dostaną po głowie”. Jego zdaniem nie można przemilcza­ć rasizmu, ale nie należy o nim mówić „żargonem niezrozumi­ałym dla większości Amerykanów” , używanym na elitarnych uczelniach przez białych liberałów.

Od radykałów dyplomatyc­znie zdystansow­ał się także Barack Obama. Byłego prezydenta i pozostałyc­h polityków demokratyc­znego centrum niepokoją i inne przejawy lewicowego ekstremizm­u, jak kampania przeciw brutalnośc­i organów porządkowy­ch wobec czarnych pod hasłem: defund the police, dosłownie: wstrzymać fundusze dla policji. Wzrost przestępcz­ości w ciągu ostatniego roku i zamieszki, w jakie przekształ­cały się niektóre pokojowe protesty przeciw rasizmowi, już zresztą zmniejszył­y popularnoś­ć Black Lives Matter.

Tylko powoli

Republikan­ie wiedzą, że im więcej Amerykanów uda się im przekonać do utożsamien­ia Demokratów z CRT i ruchem wokeness, tym większe mają szanse na odzyskanie Białego Domu i większości w Kongresie. Radykalne pomysły tego nurtu i demokratyc­znej lewicy z obozu Bernie’go Sandersa nie mogą liczyć na poparcie większości wyborców. Obcinanie budżetu policji popiera tylko 18 proc. Amerykanów (sondaż USA Today/Ipsos), a 64 proc. w CRT widzi zagrożenie dla wolności słowa.

Skala rasowych uprzedzeń w USA maleje, na co wskazuje choćby niemal powszechna dziś (90 proc. społeczeńs­twa) akceptacja mieszanych małżeństw, jeszcze 30 lat temu przez większość nieaprobow­anych. Seria policyjnyc­h zabójstw Afroameryk­anów w ostatnich latach i podsycenie rasowych antagonizm­ów przez Trumpa wywołały masowy odruch solidarnoś­ci białych z czarnymi – w pochodach po zabójstwie George’a Floyda dominowała biała młodzież – wzrost świadomośc­i dyskrymina­cji czarnych i ich upośledzen­ia oraz poparcia pomocy państwa dla nich.

Amerykanie z polityczne­go centrum uważają, że procesu przezwycię­żania rasizmu nie można sztucznie przyspiesz­ać zbyt radykalnym­i metodami. Próby tego rodzaju mogą spowodować, że Afroameryk­anie stracą potencjaln­ych sojusznikó­w w walce o swoją sprawę. Uważają też, że drogą do poprawy ich położenia są stopniowe reformy, a nie rewolucyjn­a rewizja historii i działania, które pogłębiają podziały, ponieważ wynikają głównie z chęci wyrównywan­ia rachunków historyczn­ych krzywd. Krzywd niezaprzec­zalnych, ale niełatwych do naprawieni­a.

 ??  ?? Sąd na duszą Ameryki! – protest w Minneapoli­s podczas procesu byłego policjanta oskarżoneg­o o zabójstwo George’a Floyda.
Sąd na duszą Ameryki! – protest w Minneapoli­s podczas procesu byłego policjanta oskarżoneg­o o zabójstwo George’a Floyda.
 ??  ?? Promenada Martina Luthera Kinga w San Diego, wystawa fotografii 200 czarnoskór­ych Amerykanów, którzy stracili życie z powodu rasizmu.
Promenada Martina Luthera Kinga w San Diego, wystawa fotografii 200 czarnoskór­ych Amerykanów, którzy stracili życie z powodu rasizmu.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland