O opisywaniu życia za pomocą matematyki opowiada Iwona Chlebicka, laureatka Nagrody Naukowej POLITYKI
Nagroda Naukowa POLITYKI jest kobietą w tym roku bardziej niż w poprzednich. Wśród pięciorga laureatów mężczyzn jest dwóch. I tak się jakoś złożyło, że kiedy wszyscy ustawili się do pamiątkowego zdjęcia, w centralnym punkcie znalazła się matematyczka Iwona Chlebicka, laureatka w dziedzinie nauk ścisłych.
Niewprawny odbiorca mógłby odnieść wrażenie, że tytuły licznych prac naukowych laureatki pobrzmiewają echem poezji modernistycznej (np. „Zbiory usuwalne w zagadnieniach niejednostajnie eliptycznych”). Mógłby uznać, że sama nazwa dziedziny, którą się para, czyli „analiza funkcjonalna niekonwencjonalnych przestrzeni funkcyjnych”, dźwięczy jak czysta abstrakcja. Ale tak nie jest. Chlebicka: – Buduję skomplikowane, duże aparaty matematyczne. Wkładam w nie tak wiele wysiłku, że gdyby w ogóle nie miały przełożenia na rzeczywistość, to zaczęłoby mi to przeszkadzać. Nie można pracować nie wiadomo jak długo nad zagadnieniami nieskończenie odległymi od życia.
Droga
To dlatego tak bardzo podobało jej się wystąpienie laureata Nagrody Naukowej w dziedzinie nauk technicznych. Dr inż. Mariusz Ptak opowiadał o tym, czym się m.in. zajmuje, czyli o kaskach rowerowych, w których wstrząsy pochłania tzw. płyn nienewtonowski, który twardnieje przy uderzeniu. Tego typu nowoczesne materiały, a także kompozyty i inne niejednorodne substancje, coraz intensywniej obecne są w naszym otoczeniu. Chlebicka opisuje je w języku matematyki.
Bardziej rudymentarny przykład? Hipotetyczna awaria kolektora ściekowego. Na przykład gdzieś w okolicach Warszawy. Ścieki płyną wzdłuż Wisły. Przesączają się przez piasek, ale też choćby przez glinę. Z jaką prędkością i czy w każdym kierunku z jednakową? Takie zjawiska też obejmuje aparat matematyczny rozwijany przez laureatkę. – Są one absolutnie fascynujące od strony matematycznej. Żeby je opisać, muszę naprawdę solidnie się natrudzić. Precyzyjne przygotowanie aparatu matematycznego do poprawnego sformułowania równań różniczkowych opisujących tak skomplikowane zjawiska oznacza wiele lat pracy. Matematyka to ciężka praca. Trzeba być niebywale upartym, żeby ją uprawiać, bo zwykle się nie udaje. Nie udaje się rozwiązać problemu jedną metodą, nie udaje drugą, nie udaje trzecią. I wtedy okazuje się, że ta pierwsza nie była wcale zła, tylko zrobiłam gdzieś błąd. Analiza jest wymagająca technicznie. Ale jest też niezmiernie satysfakcjonująca. Tyle że niekoniecznie w filmowy (czytaj: hollywoodzki) sposób.
Matematyka nie jest dziedziną szybkich spełnień. Chlebicka: – Dużo ważniejsza jest droga niż cel. To, żeby walczyć, a nie wygrywać. Brzmi to kiepsko, prawda? Ale nawet gdyby ktoś pisał sześć świetnych artykułów naukowych rocznie, co byłoby niesamowitym osiągnięciem, to jedna chwila satysfakcji przypadałaby średnio na dwa miesiące pracy. To byłoby słabe. Trzeba znaleźć satysfakcję w cierpliwym pokonywaniu przeszkód.
To bardzo zen ta zrównoważona gospodarka uniesień. – Tak. A tymczasem kultura zachodnia jest bardzo skupiona na zdobywaniu. Matematyka to nie nauka dla ludzi, którym się spieszy.
Jednak samej laureatce mimo wszystko spieszy się trochę bardziej niż innym.
Czas
W kontekście akademickim – i zapewne nie tylko – lata inaczej płyną dla mężczyzn, a inaczej dla kobiet. A zwłaszcza dla Iwony Chlebickiej, bo jej droga jest nietypowa pod wieloma względami. – Miałam dzieci przed obroną doktoratu. Całą trójkę.
Jak wiele innych żon swoich mężów, tak i ona wyjechała za granicę na jego, nie swój, staż po doktoracie – staż, którego odbycie jest zazwyczaj warunkiem koniecznym do znalezienia przyzwoitej pracy i do sukcesu dalszej kariery. Chlebicka: – Zaraz potem zostałam samotną matką. To było cztery lata temu. Od tego czasu intensywnie pracuję – na zmianę w Instytucie Matematycznym PAN i w Instytucie Matematyki Stosowanej i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego.
W przeciwieństwie do wielu kobiet, które wypadają z systemu z powodów rodzinnych, Iwona Chlebicka nie wypadła. Stało się tak, bo: a) włożyła mnóstwo wysiłku i serca w pracę, b) jest znakomitą matematyczką, c) miała dużo szczęścia do ludzi. – Na uroczystości wręczenia nagród była ze mną Anna Zatorska-goldstein z mojego obecnego instytutu, z którą wspólnie napisałyśmy wiele prac. Nie mógł tam być prof. Piotr Gwiazda z Instytutu Matematycznego PAN, który też wspierał mnie w ostatnich latach. Jeżdżę na krótkie wizyty, poznaję zagranicznych matematyków, rozszerzam siatkę współpracowników. Bez wspaniałych ludzi na mojej drodze wiele by się nie udało.
Chlebicka wygrała w 2018 r. stypendium START Fundacji na rzecz Nauki Polskiej z dodatkowym czterotygodniowym stypendium wyjazdowym. – Poprosiłam naprawdę świetnego naukowca – prof. Giuseppe Mingionego, żeby mnie zaprosił do siebie na uniwersytet w Parmie. I zaprosił! Zaproponował mi kilka nowych kierunków, w których mogę się rozwijać. I to było fenomenalne, bo z jednej strony dawało poczucie samodzielności, a z drugiej – wsparcia. W ciągu ostatnich lat spotkałam wiele osób dodających mi skrzydeł.
Jak się uprawia matematykę z trójką dzieci? – Mam rodziców w Warszawie. Bardzo mi pomagają. Kiedy wyjeżdżam, dzieci mieszkają u nich – wyjaśnia Chlebicka.
Powtórzmy: akademicki czas płynie inaczej dla kobiet i mężczyzn. – Dzieci nie ułatwiają kariery naukowej na żadnym jej etapie. Nie ma szans. Zajmowałam się pierwszym dzieckiem, potem pracowałam, a potem zajmowałam się kolejnym. Były momenty rozwoju i momenty przyhamowania.
Wyjątkowość
Kiedy urodzona w 1942 r. Karen Uhlenbeck dostała wiosną br. Nagrodę Abela (jedno z najważniejszych wyróżnień za osiągnięcia w matematyce), zaczęto pytać, dlaczego tak późno zauważono kobiety w matematyce i dlaczego w tej dziedzinie nauki jest ich w ogóle tak niewiele. Czy dlatego że po prostu tak się historycznie złożyło? Dlatego że kariera naukowa i opieka nad dziećmi nie mają zauważalnej części wspólnej? Dlatego że rady wydziałów i redakcje periodyków naukowych złożone są głównie z mężczyzn? Dlatego że kobiety na uczelniach są oceniane przez kolegów i studentów surowiej i bardziej protekcjonalnie niż mężczyźni? Kobiet w matematyce jest mało ze wszystkich tych powodów po trochu, a także dlatego, że nigdy nie szukano odpowiedzi na te pytania w sposób rzetelny.
Jak jest w Polsce? Chlebicka: – W obu moich miejscach pracy środowiska są przyjazne kobietom. Nie spotkałam się z przypadkami faworyzowania którejkolwiek płci. A mnie samej jest absolutnie wszystko jedno, czy pracuję z mężczyznami, czy z kobietami. To mają być dobrzy specjaliści. No dobrze – i ludzie, w towarzystwie których dobrze się czuję. Ale wiem, że nie jest to przypadek wszystkich instytucji naukowych w kraju. Z pewnością jednak nawet życzliwi mężczyźni nie wyobrażają sobie wyzwań, przed jakimi stają matki zajmujące się nauką i mają trudności w ocenie ich pracy. Widać to po regulaminach prawie wszystkich konkursów dla młodych naukowców.
Problem niedoreprezentowania kobiet wydaje się dotyczyć w większym stopniu starszych pokoleń, a raczej – miejmy nadzieję – wydawał się dotyczyć życiorysów starszych pokoleń. Chlebicka: – Jest to też chyba bardziej przypadłością środowiska amerykańskiego niż europejskiego. W wielu krajach starego świata jest łatwiej. Także dlatego że mamy instytucję przedszkola, a czasem także żłobka.
Świat
Laureatka należy do drugiego–trzeciego (umownego) pokolenia polskich matematyków, którzy korzystają z dobrodziejstw otwartych granic. W międzynarodowych zespołach prowadzi badania podstawowe – uprawia matematykę teoretyczną. Wykorzystuje i rozwija pojęcia opracowane prawie sto lat temu przez Stefana Banacha, Władysława Orlicza i wielu innych uczestników niezwykle wysoko cenionej na całym świecie lwowskiej szkoły matematycznej.
Wojna, powojenna izolacja, stan wojenny – wszystko to przez całe dziesięciolecia utrudniało polskim matematykom nie tylko pracę, ale i życie. Ale silne grupy, między innymi analityczna, do której dziś należy Chlebicka, przetrwały, a tematyka ich badań cieszy się dużym zainteresowaniem w Polsce, we Włoszech, w Niemczech, Finlandii, Korei, Czechach – i nie tylko.
Pozostaje jeszcze pytanie o Nią samą – o Matematykę. Czym właściwie jest? – Ech, to bardzo trudne pytanie. Matematyka to po prostu sposób myślenia, bardzo precyzyjny sposób abstrahowania idei i umiejętność analizy tych idei. Świetne są w tym dzieci – zanim tylko nie zabije w nich tej umiejętności szkoła, która każe uczyć się algorytmów do rozwiązywania zadań.
Matematykę – czymkolwiek ona jest – odkrywa się jak kiedyś odległe lądy, czy raczej wynajduje się i tworzy? Chlebicka (radośnie): – Ja naprawdę nie wiem. Ale na szczęście odpowiedź na to pytanie nie jest mi do niczego potrzebna! n