Z ekonomią na bakier
Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów wspólnie z organizacjami branżowymi domaga się urealnienia cen obowiązkowych badań technicznych pojazdów. Obowiązujące od 2004 roku stawki nijak się mają do obecnych realiów. W czasie osiemnastu lat minimalne wynagrodzenie wzrosło o 385 %, podobnie ceny urządzeń, kosztów wynajmu lokali, czy energii, natomiast stawka za badanie techniczne samochodu pozostaje na poziomie 98 złotych. Skutek jest taki, że Stacje Kontroli Pojazdów najbardziej opłaca się... zamknąć. Taki przykład przytoczył przedstawiciel Polskiego Związku Motorowego. W uruchomioną we własnym lokalu SKP zainwestowali niemal 2 miliony złotych, a w ostatnim roku obiekt wygenerował zysk na poziomie niecałych... 3 tysięcy złotych. Stacja została zamknięta, a wynajęty lokal przynosi 5 tysięcy złotych miesięcznie.
Jakość badań spada, bowiem na odnowienie wyposażenia technicznego i urządzeń pomiarowych nie ma środków. Stare, zużyte urządzenia wskazują błędne dane, niektórych badań w ogóle nie można prowadzić. Na przykład we współczesnych samochodach powinna być kontrolowana emisja cząstek stałych, obowiązujące w SKP dymomierze tego nie mierzą. Odpowiednie urządzenie kosztuje około 15 tysięcy Euro, a tylko takim można sprawdzić obecność i stan filtra DPF. To oznacza, że auta z usuniętym filtrem DPF przechodzą badanie jako w pełni sprawne... i trują. Sytuacja, w której przedsiębiorstwa prowadzone są według zasad rynkowych, natomiast ustawodawca narzuca oderwaną od realiów cenę usług sprawia, że prowadzenie SKP jest bez sensu.
Organizacje takie jak Dekra, PZM, Stowarzyszenie Techniki Motoryzacyjnej, Związek Dealerów Samochodów, Związek Pracodawców Transportu Drogowego i szereg innych, od lat domagają się powiązania cen badań kontrolnych pojazdów ze wskaźnikami ekonomicznymi. Od lat bez skutku. A efekt jest taki, że po drogach jeździ coraz więcej aut zagrażających bezpieczeństwu.