Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
ŚMIERĆ NA MOŚCIE PONIATOWSKIEGO
Z najniebezpieczniejszych dla rowerzystów miejsc w stolicy doszło do tragedii.
Na moście Poniatowskiego zginęła 17-letnia cyklistka. Od lat słychać postulaty, by poprawić bezpieczeństwo na tej przeprawie
– Od sobotniego wieczoru nie myślę wzasadzie o niczym innym. Czuję bezradność. Zdaję sobie sprawę z tego, że most Poniatowskiego jest jednym z najbardziej nieprzyjaznych i najniebezpieczniejszych miejsc dla rowerzystów – mówi Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich wWarszawie.
Wsobotę po godz. 18 na wiadukcie nad ulicą Solec doszło do tragicznego wypadku. Zginęła 17-letnia rowerzystka. Wstępne ustalenia służb wskazują, że jechała wąskim chodnikiem. Przy jednej z baszt minęła się z innym rowerzystą jadącym z naprzeciwka. Miała niefortunnie zaczepić pieszego i upadła na jezdnię. Wprost pod auto nadjeżdżające od strony centrum. Kierowca samochodu nie miał szans na reakcję. Szczegóły wypadku będą znane wponiedziałek.
Rowerzyści od lat alarmują, że na moście jest niebezpiecznie. Na wiadukcie jest buspas, po którym cykliści nie mogą jeździć. Zgodnie z prawem powinni jechać przy krawędzi lewego pasa. Ale kierowcy często nie zachowują bezpiecznej odległości. W dodatku wielu z nich znacznie przekracza prędkość. W2016 roku opisywaliśmy zdarzenie, do którego doszło na wiadukcie nad Powiślem: kierowca samochodu przy mijaniu nie zachował bezpiecznej odległości i uderzył w rowerzystę. Nic poważnego mu się na stało. Tylko dzięki doświadczeniu udało mu się zapanować nad jednośladem.
Most Poniatowskiego to popularna wśród rowerzystów przeprawa. Przy ładnej pogodzie przez godzinę przejeżdża tamtędy nawet 300 cyklistów. Dzięki długiemu wiaduktowi nad Powiślem nie muszą pedałować pod górkę. Jednak wielu z nich boi się jechać ulicą iwybiera dość wąski, zwłaszcza przy basztach, chodnik.
– To jest zgroza, jak się tam jeździ. Dopóki nie było kładki przy moście Łazienkowskim, też się tamtędy przeciskałem rowerem. Teraz, kiedy czasem jeżdżę mostem Poniatowskiego samochodem, nigdy nie jestem pewien, czy mi ktoś z tego wąskiego chodnika nie wpadnie pod koła. Na chodnikach jest bardzo dużo pieszych i rowerzystów. Staram się nie jeździć prawym pasem – opowiada pan Adam, który po Warszawie porusza się i rowerem, i autem. – Tam powinien być jeden pas ruchu. Autobusy na torach tramwajowych. Dzięki temu byłoby więcej miejsca dla pieszych i rowerów po bokach. Tylko to wymaga większej przebudowy – ocenia.
– Most Poniatowskiego to najbardziej uczęszczany komunikacyjny ciąg tramwajowy w Polsce. Tam po prostu nie ma miejsca na dokładanie autobusów na tory. Wpuszczenie autobusów na torowisko oznacza ograniczenie liczby tramwajów i autobusów. Komunikacja publiczna w tym miejscu przestanie być atrakcyjna dla podróżnych. A przez most w godzinach szczytu jeździ kilkanaście tysięcy osób – stwierdza dyrektor Puchalski. Dodaje, że są też problemy konstrukcyjne. – Torowisko jest wyniesione, są wysokie krawężniki. Byłby gigantyczny problem z rozwiązaniem wjazdów i zjazdów autobusów na ślimaki.
Tłumaczy, że drogowcy szczegółowo analizowali pomysł zbudowania podwieszanej kładki rowerowej pod mostem. – Konstrukcja ładnie wygląda na wizualizacjach, ale technicznie nie jest możliwa. Ten most nie kończy się nad rzeką. Wiadukt prowadzi też nad Powiślem. Do tego są zjazdy. Jak je pokonać? – mówi dyrektor ZDM.
Dodaje: – Przeznaczenie jednego pasa dla rowerzystów znacznie pogorszyłoby sytuację drogową w Alejach Jerozolimskich i w alei Waszyngtona. Już dziś most Poniatowskiego jest wąskim gardłem. To, co mówię, to nie jest urzędnicze „nie da się”. Naprawdę wiele czasu spędziliśmy, myśląc, jak poprawić bezpieczeństwo rowerzystów na tym moście. Nie ma prostych rozwiązań.
Dyrektor mówi, że w tym roku ma być gotowa ocena stanu technicznego przeprawy. Według niego kwestią kilku lat jest konieczność kapitalnej przebudowy mostu. Wtedy należałoby też wprowadzić na zabytkowym moście przyjazne dla rowerzystów rozwiązania.
– Trzeba wprowadzić radykalną zmianę: należy zakazać ruchu samochodami osobowymi. Jeden pas dla autobusów, drugi dla rowerzystów. Więcej tramwajów i autobusów, do których przesiądzie się część kierowców – proponuje Robert Buciak z Zielonego Mazowsza.
– To paraliż miasta – zauważam. – Nie. Kiedy spłonął most Łazienkowski z trzema pasami w jedną stronę, jakoś daliśmy radę. A na moście Poniatowskiego jest tylko jeden pas dla samochodów osobowych.
– Zamknięcie mostu dla samochodów to fantastyka. Trzeba patrzeć na ulicę jako ciąg komunikacyjny od ronda Wiatraczna do placu Zawiszy. To wciąż korytarz tranzytowy. Jeżeli zamkniemy most, to gdzie się ten ruch rozleje? – pyta Puchalski. Mówi: – Bardzo boleję nad tym, co się stało. Ale łatwego rozwiązania na już po prostu nie ma. Potrzebna jest kompleksowa przebudowa.
Przy ładnej pogodzie przez most Poniatowskiego przez godzinę przejeżdża nawet 300 rowerzystów