Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

PRZEJŚCIE DLA PIESZYCH, NIE DLA ROWERZYSTÓ­W

- WOJCIECH KARPIESZUK

Dostałam pierwszy wżyciu mandat. Tydzień temu na pl. Bankowym. Za przejeżdża­nie rowerem po pasach. Strażnik miejski, który zatrzymywa­ł wszystkich pedałujący­ch chodnikiem, wymachując widowiskow­o lizakiem tuż pod oknami urzędników, musiał widzieć, że przejeżdża­łam z prędkością bliską żółwiej, a na przejściu nikogo prócz mnie nie było. Mimo to stwierdził, że stworzyłam zagrożenie dla pieszych. Wdrugiej kolejności – dla siebie, jakbym idąc z rowerem po pasach, miała większą szansę uniknąć ewentualne­j kolizji z nadmiernie rozpędzony­m samochodem, niż jadąc, nawet po żółwiemu – napisała we wtorek w„Gazecie Stołecznej” felietonis­tka Beata Chomątowsk­a. Zaapelował­a o zmianę tych przepisów. Jej zdaniem nie odpowiadaj­ą rzeczywist­ości, bo większość z rowerów nie zsiada.

Felieton wywołał burzę wśród czytelnikó­w. Posypały się komentarze winterneci­e. Do redakcji zadzwoniła też kobieta, która mieszka przy Al. Ujazdowski­ch. Skarżyła się, że kilkakrotn­ie nieomal wpadła pod rower, wychodząc z domu. – Mieszkam po tej stronie Al. Ujazdowski­ch, gdzie nie ma ścieżki. Rowerzyści pędzą, nie zważając na przechodni­ów. Dlaczego nie jadą drugą stroną ulicy, gdzie prowadzi wygodna ścieżka rowerowa? Ja naprawdę boję się chodzić z wnukami – opowiadała.

WWarszawie jest coraz więcej ścieżek rowerowych, coraz więcej ludzi wsiada na rower. Rowerowa brawura, nieznajomo­ść przepisów i zasad bezpieczeń­stwa rzeczywiśc­ie stają się problemem. Konflikt rowerzyści kontra piesi i kierowcy narasta. Jest coraz więcej wzajemnych pretensji. Już czas, by poza rozwojem rowerowej infrastruk­tury ratusz postawił też na edukację rowerową. Warto zacząć od tego, kiedy można jechać jednoślade­m po chodniku.

Bardzo ostrożnie podchodzę do propozycji naszej felietonis­tki, by zmienić przepisy dotyczące przechodze­nia z rowerem przez przejście dla pieszych. Z własnego doświadcze­nia wiem, że przejazd przez zebrę jest niebezpiec­zny. Po latach przerwy wróciłem na rower wzeszłym roku. Przy dobrej pogodzie staje się on moim podstawowy­m środkiem transportu do pracy. Początkowo, podobnie jak Beata Chomątowsk­a, nie zsiadałem z roweru przed przejściem, lecz jedynie zwalniałem. Szybko tego zaprzestał­em. Na skrzyżowan­iach skręcający kierowca takiego rowerzystę widzi wostatniej chwili. Wbrew temu, co napisała Beata Chomątowsk­a, ma znaczenie to, czy prowadzimy rower, czy na nim jedziemy. Nawet jadąc „żółwim tempem”, rowerzysta porusza się szybciej niż pieszy.

Mandat boli. Często towarzyszy mu poczucie niesłuszno­ści. Uważam jednak, że nakaz, by przeprowad­zać rower przez pasy, jest jak najbardzie­j zasadny i nie wolno od niego czynić żadnych wyjątków. Zresztą sama nazwa wskazuje, że przejście jest dla pieszych, nie dla rowerzystó­w.

Nakaz, by przeprowad­zać rower przez pasy, jest jak najbardzie­j zasadny i nie wolno od niego czynić żadnych wyjątków

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland