Przyjaźń na mały palec
O ojcu
Kasia: – Mój ojciec jest trudny i bywało, że ja i mama przez niego cierpiałyśmy. Opowiem o tych najlepszych chwilach z nim. Mam kilka lat i idę z tatą nad Rudawę, będę jeździć na rowerze. On mnie podnosi, kiedy się wywracam, a jak mi lecą gile z nosa, to podstawia rękaw kurtki i mówi: wytrzyj se. Albo takie: wracamy ze spaceru, jestem głodna, tata grzebie w kieszeni i wyciąga pieniądze. Brakuje mu dwóch groszy, naprawdę dwóch groszy, żeby kupić mi drożdżówkę. Idziemy do sklepu, tata kładzie kasę na ladzie, gość liczy; oczywiście dolicza się tych brakujących groszy i mówi, że nie sprzeda. Tata kręci głową i szlag go trafia. Mówi: dwa grosze, człowieku, to tylko dwa grosze, dziecku odmówisz? Tata zawsze robił kukłę marzanny, sam szkielet; przynosił do szkoły i nasza klasa ją kończyła; rany, jaka ja byłam dumna, że mam takiego ojca! Nigdy tacie tego wszystkiego nie powiedziałam. A tata Ani? Musi pani zobaczyć film.
(Dialog z filmu: „Kiedy cię uderzyłem pierwszy raz? Pamiętasz?/ Uderzenie? To było spranie, a nie uderzenie. Za nic./ Po pijaku?/ No./ Za nic?/ Co ty, nie pamiętasz? Miałeś takie fazy bicia za nic. Coś ci się nie spodobało, coś cię wkurwiło i jeb. Lanie. Pamiętam./ Ale co, po gębie?/ Wszędzie”).
Kasia dalej: – Jak się ma takie życie, nie można nagle wskoczyć do innego, lepszego. To trzeba uwierzyć, że inne w ogóle istnieje.
(Ojciec Kasi umarł parę dni temu, napisała w SMS-ie: tatuś nie żyje, myślę, że bardzo go kochałam).
O mamie
Poznały się w zawodówce fryzjerskiej. Ania była dwa lata wyżej, Kasia właśnie zaczynała naukę. Młodsza zawsze chciała być fryzjerką – testowała na własnych włosach szamponetki (szamponiki koloryzujące, farba schodzi po kilku myciach), a jak chciała kolor mieć szałowy, farbowała włosy bibułą (namoczyć, rozetrzeć, wetrzeć, czekać, spłukać). Ania pomyślała o fryzjerstwie, bo jej matka pracowała w tym zawodzie, więc mogła ją czegoś nauczyć, podszkolić, praktykę znaleźć.
Spotkały się na praktykach w zakładzie fryzjerskim – Ania już pracowała, Kasię właśnie testowano.
Szefowa kazała Ani zrobić dla Kasi kawę, a w ogóle to zająć się czymś (idź zmyj podłogę, idź śmieci wyrzuć). Kasia się rozsiadła, Ania biegała wte i wewte, rzucając kurwami pod nosem.
Parę dni minęło. To Ania, wciąż nabuzowana i wściekła, podeszła do Kasi.
– Ty, jak ci tu? – zapytała. – Dobrze.
– Czego słuchasz?
– Różnie. Rapu trochę, disco polo, takie tam.
– Zdjęcia lubisz robić?
– Komórką to lubię.
– Fajnie. Ja też.
Znów minęło trochę czasu. Kasia już zdążyła się dowiedzieć (z plotek w szkole, plotek w salonie): Ania jest dziwna, trudna, patologia po prostu, trzeba na nią uważać. Więc Ania powiedziała Kasi, że jak chce wiedzieć, jak było naprawdę, to ma zapytać, a nie łowić na mieście pierdoły na jej temat.