Na naszych oczach powstaje twór pod nazwą „szkoła Czarnka”
Trwa rok wyborczy w Polsce. Rząd i Czarnek robią zatem wszystko, żeby nauczyciele byli słabo wynagradzani – może łatwiej będzie wtedy złamać?
Aktywna i dobra edukacja to groźna broń przeciw nacjonalizmowi polskiej prawicy, tępej propagandzie i w ogóle populizmowi, a wielka szansa dla niezależności zawodowej i ciekawej szkoły. PiS jednak nigdy nie dopuści do humanistycznej reformy szkół publicznych.
Na naszych oczach powstaje twór pod nazwą „szkoła Czarnka”, miejsce, w którym uległość i tumanienie mają być drogą do zaściankowej dumy Polek i Polaków. Ale też przemocy.
Można sądzić z agresywnych zachowań ministra Czarnka, że najlepiej sprawdzają się tej władzy znane z przeszłości siłowe metody wychowawcze: wzmocnienie szkolnych kar i podporządkowanie uczniów kłamliwym, nieaktualnym treściom programowym. Edukacją w Polsce zarządza bowiem polityk, który nie ma pojęcia o procesie dydaktycznym w ciągłości całej edukacji z idącym współmiernie rozwojem dzieci. Ażeby mieć pretekst do przejęcia kontroli nad szkołami, bo słynne „lex Czarnek 2.0” zostało zawetowane, minister próbuje wszelkimi sposobami udowadniać nieład szkolny oraz dominację praw nad obowiązkami. Szkoła jest nieustannie kontrolowana, naciskana.
Czarnek, nie pogodziwszy się z przegraną, szuka ciągle pretekstu do pacyfikowania różnorodności i łamania kadry pedagogicznej.
Propozycja ministra musztrowania uczniów i uczennic wydaje się więc jakimś kuriozum wychowawczym. MEiN w ogóle nie rozpoznało bieżącej sytuacji. Kondycja psychiczna i emocjonalna uczniów jest fatalna – rozdrażnienie, niedospanie, wymęczenie pandemią i złym programem nauczania. I na dodatek prawicowi demagodzy moralności szydzą z naturalnej odmienności między ludźmi, atakują współczesną naukę. A co z uczniami będącymi w kryzysie uchodźczym, z niepełnosprawnościami, LGBT+? Są sami ze sobą, szukają wzmocnienia, ochrony, słów, że są ważni, zdolni, chciani.
I właśnie na to wszystko ministerstwo proponuje kary, dyscyplinowanie i dla rozładowania napięć obozy strzeleckie.
O karaniu w ogóle zaczęło być głośno w Polsce za sprawą ekstremalnych regulacji kodeksu karnego. Minister Czarnek propaguje pedagogikę autorytarną. Jej najprostsze przesłanie nie jest skomplikowane: nauczyciel mówi, uczeń słucha. „W wychowaniu autorytarnym całkowicie kontroluje się jednostkę i uzależnia ją od siebie przez zaspokajanie kształtowanych w niej potrzeb, hamuje zaś zdolność do krytycznej oceny rzeczywistości. Sens tej edukacji polega na czynieniu ludzi pasywnymi i prowadzi ich do adaptacji do rzeczywistości społecznej. Człowiek wykształcony jest człowiekiem przystosowanym” (H. Janowska, Wychowanie „do kontroli” i wychowanie do „autonomii”, Warszawa 1992). Proste, prawda? Taki ma być cel obecnej polskiej edukacji po czasach totalitaryzmów i w czasie współczesnych populizmów. Ale pedagogika humanistyczna też brzmi prosto, co między innymi można wyrazić słowami Janusza Korczaka:
„Czym jest dziecko? (…) Czym jest ta połowa ludzkości, żyjąca razem i obok nas w tragicznym rozdwojeniu? Nakładamy na nią brzemię obowiązków jutrzejszego człowieka, nie dając żadnego z praw człowieka dzisiejszego”. Korczak nie wstydził się szanować dzieci, a to rzeczywiście może być w Polsce trudne.
Ministerstwo oświaty rzadko wspomina o braku pedagogów i psychologów szkolnych, o narastającej katastrofie prób samobójczych uczniów i uczennic, depresjach i ucieczce w wirtualny świat. Nie bierze się pod uwagę faktu, że obecny kryzys dorosłego społeczeństwa przekłada się na emocje i poczucie zagrożenia dzieci. Ale kary wbrew fascynacji nią ministra Czarnka nie można po prostu nazwać stawianiem granic i dawaniem własnego świadectwa. Dla autorytarystów są to pewnie mydlane tęczowe bańki, słabe argumenty. Uczniowie powinni się bać – zdaniem ministra edukacji – a dlaczego?
Minister po prostu myli bezprawie z prawem. Na szczęście nauczyciele to wiedzą i robią swoje.
O czym marzy Jarosław Kaczyński z zapętloną wokół siebie grupą trzymającą władzę? O całkowitym osaczeniu nas? Na pewno to się nie uda. Polecam w tym kontekście animowany film „Children” Takuya Okady (YouTube), z którego przez cztery minuty można się dowiedzieć, co nas spotka, jeśli zgodzimy się na koncepcję szkoły obecnej ekipy politycznej i taką władzę.
Czarnek, nie pogodziwszy się z przegraną, szuka ciągle pretekstu do pacyfikowania różnorodności i łamania kadry pedagogicznej