Smutny jak amerykański lobbysta
Napaść Rosji na Ukrainę pozbawiła milionów dolarów dochodu wpływowe firmy lobbingowe w Waszyngtonie. Na służbie dla Rosji zarabiali byli kongresmeni obu głównych amerykańskich partii i wpływowi urzędnicy byłych administracji USA.
Napaść Rosji na Ukrainę nagle odebrała krociowe zyski amerykańskim firmom lobbingowym, określanym zbiorczo „K Street” od nazwy jednej z głównych arterii Waszyngtonu, przy której swoje biura mają te firmy.
Z dnia na dzień wiele firm lobbingowych zerwało kontrakty z rosyjskimi klientami, gdy Putin rozkazał armii zaatakować Ukrainę. Ale dotyczyło to przede wszystkim, a może tylko kontraktów z firmami, które zostały objęte sankcjami USA – takimi jak kilka największych rosyjskich banków i Nord Stream 2 AG, szwajcarska spółka Gazpromu odpowiedzialna za projekt kolejnego bałtyckiego gazociągu z Rosji do Niemiec.
PRZESTALI LOBBOWAĆ, GDY NIE WOLNO
W tym przypadku, a zwłaszcza w przypadku rosyjskich banków objętych blokującymi sankcjami USA, to „nie był gest solidarności wobec Ukrainy, lecz obowiązek według prawa Stanów Zjednoczonych”. Tak powiedział stacji telewizyjnej CNN mecenas Erich Ferrari specjalizujący się w przepisach o sankcjach. Bo Amerykanie nie mogą robić żadnych interesów z firmami objętymi sankcjami blokującymi. Grożą za to surowe kary.
Inni lobbyści wycofali się ze współpracy ze swoimi chlebodawcami z Rosji, aby to nie popsuło ich wizerunku. Po ataku Rosji na Ukrainę nie uchodzi lobbować w ośrodkach władzy w Waszyngtonie za interesami Kremla i rosyjskich firm. Ale dotąd lobbyści z K Street nie mieli takich skrupułów.
„W większości przypadków firmy reprezentujące tych klientów z Rosji dokładnie wiedziały, z kim współpracują. Wiedziały, że współpracują z gośćmi, którzy są bardzo blisko Putina. (...) Wiedziały dokładnie, co oni robią, ale to im nie przeszkadzało” – powiedział magazynowi „Politico” Ben Freeman z ośrodka badawczego The Quincy Institute for Responsible Statecraft, obserwujący zagraniczne wpływy w USA.
„Trzeba było niemal początku III wojny światowej, aby [amerykańskie firmy lobbingowe] faktycznie porzuciły tych klientów” – ocenił Freeman.
HOJNA ROSJA
Amerykańskie prawo zezwala na lobbowanie w interesach obcych państw. Firmy prowadzące taką działalność powinny tylko wpisać ją do specjalnego rejestru prowadzonego przez Departament Sprawiedliwości, podając tam, kiedy i na jak długo zawarły umowę z obcym państwem lub firmą kontrolowaną przez obce państwo, co ma być przedmiotem lobbingu i ile dostają za swoje usługi. I naturalnie ci oficjalnie działający lobbyści muszą przestrzegać zasad etycznych, czyli np. nie mogą dawać łapówek w imieniu zagranicznych zleceniodawców. Reguluje to ustawa FARA uchwalona w pierwotnej wersji pod koniec lat 30. dla kontrolowania zabiegów hitlerowskich Niemiec o uzyskanie wpływów w USA.
Dane z rejestru FARA są publicznie dostępne i dzięki temu można oszacować, ile Rosja wydaje na promowanie swoich interesów i polerowanie wizerunku w USA.
Według danych niezależnej organizacji OpenSecrets przez ostatnie lata rejestrowane w FARA wydatki Rosji na propagandę i wywieranie wpływu w Stanach Zjednoczonych wzleciały jak z katapulty.
W 2014 r., gdy na Rosję spadła pierwsza fala sankcji za aneksję Krymu, takie wydatki wyniosły 800 tys. dol. Ale do 2019 r. wzleciały do 45 mln dol. i potem stopniowo malały do 35 mln dol. w zeszłym roku. W konsekwencji na liście państw wydających najwięcej na propagowanie swoich interesów w USA Rosja przeskoczyła z 76. miejsca w 2016 r. na trzecie w latach 2019-21.
W dużej mierze ten skok wynika z decyzji Departamentu Sprawiedliwości USA, który za prezydentury Donalda Trumpa w 2017 r. nakazał wpisać do rejestru FARA wydatki Rosji na finansowanie amerykańskiego oddziału państwowej stacji telewizyjnej RT (Russia Today), znanej propagandowej tuby Kremla.
Te dane nie obejmują jednak wydatków firm z Rosji na amerykańskich lobbystów. Często nie są one wpisywane do rejestru FARA ze względu na niespójności i luki w przepisach. Ale z innych rejestrów można się dowiedzieć, ile rosyjskie firmy płacą wpływowym w Waszyngtonie firmom lobbingowym.
Brytyjski dziennik „The Financial Times”, powołując się na dane organizacji OpenSecrets, napisał, że potentaci lobbingowi USA od 2014 r. na klientach z Rosji zarobili prawie 50 mln dol.
Natomiast portal Politico policzył, że przez ostatnie sześć lat od objętych teraz sankcjami sześciu klientów z Rosji waszyngtońscy lobbyści dostali 18 mln dol.
WSPÓLNY BIZNES
Wielu Amerykanów wynajętych przez Rosjan to znane osoby, czasem byli kongresmeni, którzy po rezygnacji z polityki zaczęli w firmach lobbingowych odcinać kupony od swoich koneksji politycznych.
Zaledwie miesiąc przed napaścią Rosji na Ukrainę, gdy administracja prezydenta Joego Bidena głośno zapowiadała sankcje w razie rosyjskiej agresji, kontrakt na 90 tys. dol. miesięcznie z rosyjskim bankiem Sowkombank podpisała znana firma lobbingowa Mercury Public Affairs.
Kierujący tą firmą Tobby Moffet, były kongresmen z partii Demokratów, i David Vitter, były senator z partii Republikanów, w listach do przedstawicieli administracji Bidena występowali przeciw nałożeniu sankcji na ten rosyjski prywatny bank, twierdząc, iż stracą na tym także amerykańscy inwestorzy. Bo rosyjski Sowkombank zarządzał funduszami emerytalnymi, ubezpieczeniami pracowniczymi i oszczędnościami ponad 40 amerykańskich firm.
Mercury zajmowała się też lobbingiem dla holdingu En+ kontrolowanego przez rosyjskiego oligarchę OIega Deripaskę.
Przed sankcjami USA rosyjski państwowy bank rozwoju VEB próbował chronić John E. Sweeney, były kongresmen z partii Republikanów. W 2016 r. był on zaangażowany w kampanię wyborczą Donalda Trumpa, a po jego wyborze na prezydenta USA pracował w zespole przygotowującym przejęcie władzy.
Sweeney został wynajęty do reprezentowania banku VEB w 2019 r. przez firmę International Centre for Legal Protection z Moskwy. Dostawał za to 62,5 tys. dol. miesięcznie i do zakończenia kontraktu w 2020 r. rozmawiał o ewentualnych sankcjach wobec tego banku rządu Rosji z szefami personelu Białego Domu i swoimi partyjnymi kolegami w Senacie USA, opublikował też artykuł krytykujący sankcje wobec Rosji.
Potem lobbowaniem dla VEB – także za 62,5 tys. dol. miesięcznie – zajęła się firma Geopols kierowana przez Grace Fenstermaker, która jest też wiceprezesem dużo bardziej znanej firmy lobbingowej Qorvis Communications.
Fenstermaker, która cztery lata temu została uhonorowana jako wschodząca gwiazda PR w Waszyngtonie, od 2014 r. jest doradcą ds. kontaktów publicznych
K Stree t, jedna z głównych arterii Waszyngtonu, przy której swoje biura mają firmy lobbyingowe
MLN DOL.
• wydała Rosja w 2019 r. na propagandę i wywieranie wpływu w USA według danych niezależnej organizacji OpenSecrets. W zeszłym roku było to 35 mln dol. szwajcarskiej firmy Mercuria Energy Trading powstałej z przekształcenia J&S – głównego w przeszłości dostawcy rosyjskiej ropy naftowej do polskich rafinerii. Wśród klientów Fenstermaker byli także rosyjscy miliarderzy Aleksander Ponomarienko i Aleksander Skorobogatko. Robili oni interesy z oligarchą Arkadijem Rotenbergiem, który zbił fortunę za rządów swojego przyjaciela od młodzieńczych lat Władimira Putina.
Kontrolowany przez rząd Rosji bank VTB już w kwietniu 2015 r. podpisał umowę z firmą Sidley Austin na świadczenie w Kongresie i wobec rządu USA usług prawnych i lobbingowych „dotyczących nałożenia przez rząd USA sankcji na banki związane z Rosją”. Ta amerykańska firma co tydzień przekazywała też VTB memoranda polityczne wyjaśniające „wydarzenia w relacjach Stanów Zjednoczonych z Rosją”. Od 2016 r. na kontraktach z rosyjskim bankiem firma Sidley Austin zarobiła 2 mln 121 tys. dol. W imieniu tej firmy na rzecz banku VTB działali Rick Boucher, były kongresmen z partii Demokratów, i George W. Madison, były główny prawnik Departamentu Skarbu USA za prezydentury Baracka Obamy.
Dla VTB lobbowała też firma Manatos & Manatos, której szef Mike Manatos zasłynął z zebrania w 2016 r. wielkich funduszy na kampanię prezydencką Hillary Clinton, kandydatki Demokratów.
W tym wyborczym 2016 r. lobbowaniem na rzecz Sbierbanku, największego rosyjskiego banku, objętego ograniczonymi sankcjami po aneksji Krymu przez Rosję, zajęła się firma Podesta Group – jedna z największych w tym czasie firm lobbingowych w USA, dziś już nieistniejąca. Szef tej firmy Tony Podesta jest bratem Johna Podesty, który był wpływowym politykiem partii Demokratów i szefem kampanii wyborczej Hillary Clinton.
Konkurencyjną kampanią wyborczą Donalda Trumpa kierował zaś lobbysta Paul Manafort, który pracował m.in. dla oligarchy Olega Deripaski, blisko związanego z Putinem. Za łamanie przepisów FARA, ale także uchylanie się od płacenia podatków i inne oszustwa podatkowe, w 2019 r. Manafort został skazany na 7,5 roku więzienia, a Trump w ostatnim miesiącu swojej prezydentury ułaskawił go.
Od 2017 r. lobbowaniem dla Sbierbanku zajmowała się kolejna amerykańska firma Venable, zarabiając na tym 800 tys. dol. i zlecenie dla Sbierbanku powierzając byłym prawnikom z Kongresu i Departamentu Skarbu USA.
Kancelaria Squire Patton Baggs w latach 2014-17 za 1,5 mln dol. wykonywała zlecenia dla Gazprombanku. I chociaż od tego czasu nie informowała już o działaniach dla banku Gazpromu, to formalnie ciągle ma z nim umowę – jak zwrócił uwagę portal Politico.
Na liście państw wydających najwięcej na propagowanie swoich interesów w USA Rosja w ostatnich latach przeskoczyła z 76. miejsca (w 2016 r.) na trzecie (w latach 2019-21)