Odetną Ukrainę od morza?
Kreml może rozważać jednoczesne uderzenie na Ukrainę z północy i południa. Jednym z powodów konfliktu może być woda.
– Obok nas jest kraj, który lada chwila może zdecydować się na rozwiązanie siłą swoich wewnętrznych problemów. Czy to jest niebezpieczne dla nas? Oczywiście, że jest. Czy powinniśmy podjąć kroki dla własnego bezpieczeństwa? Powinniśmy. I dlatego to robimy – oświadczył w niedzielę rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, komentując ostatnie doniesienia o koncentracji rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą.
Zachód jest zaniepokojony i odnosi się z dużą nieufnością do wypowiedzi Kremla. W niedzielę sekretarz stanu USA Antony Blinken w wywiadzie dla telewizji NBC uprzedził Rosję przed konsekwencjami ewentualnej napaści na Ukrainę.
– Prezydent Biden wyraził się jasno. Jeśli Rosja będzie działać (na Ukrainie) nierozważnie, agresywnie, będą tego konsekwencje – powiedział Blinken.
8 kwietnia rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki oświadczyła, że Rosja zgromadziła w pobliżu granicy z Ukrainą więcej wojsk niż kiedykolwiek po 2014 r. USA ściśle kontaktują się z europejskimi partnerami w związku z sytuacją w regionie.
Noworosja – reaktywacja?
W sobotę ukraińskie media poinformowały, że władze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej przygotowały trzy warianty pisma skierowanego do prezydenta Federacji Rosyjskiej. W pierwszym kierownictwo „republiki” zwraca się do Władimira Putina z prośbą o pomoc wojskową. W drugim prosi o przyłączenie do Rosji. A w trzecim o uznanie niepodległości.
Dokumenty miały zostać zdobyte przez ukraińskie służby, ale nie wiadomo, na ile te informacje są wiarygodne.
Dwa ostatnie warianty wydają się mało wiarygodne. Eksperci od początku konfliktu zwracają uwagę, że dla Rosji wygodne jest istnienie „republik” i tlący się na Ukrainie konflikt. Co innego, jeśli Moskwa zdecydowałaby się na reaktywowanie zapomnianego już projektu z 2014 r. – rozszerzenia strefy konfliktu dalej na zachód i południe w celu utworzenia tzw. Noworosji.
Do realizacji tego zamierzenia mógłby posłużyć atak wojsk rosyjskich z północy w kierunku Charkowa, a na południu wysadzenie desantu na brzegach Morza Czarnego i Azowskiego, wspartego uderzeniem z Krymu. To hipotetyczny scenariusz, na który zwróciła uwagę rosyjska „Nowaja Gazieta”. Jak zauważyła gazeta, rosyjskie wojska nie gromadzą się w pobliżu samozwańczych republik, a właśnie przy północnej granicy Ukrainy i na Krymie.
Rosji chodzi o wodę?
Na granicy administracyjnej między obwodem chersońskim i Krymem na razie wszystko wygląda jak wcześniej. Spokojnie jest w pobliżu tzw. Kontrolnych Punktów Wjazdu-Wyjazdu, jak nazywa się tu „przejścia graniczne” z zaanektowanym Krymem i zajętą przez bojowników częścią Donbasu.
Ruch jest nieduży ze względu na ograniczenia związane z kwarantanną, ale osoby idące z Krymu mówią, że są zaniepokojone sposobem relacjonowania przez rosyjską telewizję sytuacji wokół Ukrainy.
Jednym z punktów zapalnych jest Kanał Północnokrymski. Wiosną podnoszony jest w nim poziom wody i otwierane są śluzy. Woda jest potrzebna w obwodzie chersońskim przede wszystkim do upraw rolnych.
Główne koryto kanału prowadzi na Krym, ale woda tam nie dociera od wiosny 2014 r. Ukraina zamknęła dopływ po aneksji półwyspu przez Rosję. Najpierw zbudowano tymczasową tamę, a w 2017 r. solidniejszą betonową konstrukcję w pobliżu miejscowości Kałanczak.
To duży problem dla rosyjskich władz na półwyspie. Kanał zabezpieczał wodne potrzeby Krymu w 85 proc. W ubiegłym roku sytuacja z wodą stałą się krytyczna. Niskie opady atmosferyczne powodują wyczerpywanie się krymskich zasobów. W wielu miejscowościach woda jest dostępna tylko przez kilka godzin dziennie. W tym roku sytuacja może się jeszcze pogorszyć.
W maju ubiegłego roku amerykański ośrodek analityczny The Jamestown Foundation napisał, że Rosja w związku z narastającym kryzysem wodnym na Krymie może brać pod uwagę wariant militarnego rozwiązania tego problemu.
Odciąć Ukrainę od morza
Moskwa mogłaby pójść dalej i spróbować całkowicie odciąć Ukrainę od morza. W tym celu musiałaby zająć południowe tereny kraju od Mariupola na wschodzie poprzez obwody zaporoski, chersoński, mikołajewski aż do Odessy i Naddniestrza.
Rosja w ostatnich tygodniach wzmacnia swoje siły na Półwyspie Krymskim i ma ogromną przewagę, jeśli chodzi o jednostki morskie wyposażone w wyrzutnie pocisków manewrujących. Rosjanie przerzucili małe kutry artyleryjskie i desantowe z Morza Kaspijskiego na Morze Czarne. W weekend trzy duże okręty desantowe stacjonujące na Morzu Bałtyckim przepłynęły kanał La Manche i udały się na południe.
Ukraińskie możliwości obrony przed atakiem z morza są ograniczone. Zdają sobie z tego sprawę zachodni partnerzy Ukrainy. Stany Zjednoczone patrolują wody wokół Krymu za pomocą strategicznych aparatów bezpilotowych RQ-4 Global Hawk oraz samolotów rozpoznawczych. Amerykanie wysłali również okręty wojenne, które 14-15 kwietnia dotrą na Morze Czarne. Dla Kremla nowa wojna mogłaby być wygodna, jeśli oznaczałaby wzmocnienie władzy w kraju. Dlatego powinna być maksymalnie krótka.
Rosjanie przerzucili małe kutry z Morza Kaspijskiego na Morze Czarne. W weekend trzy duże okręty desantowe stacjonujące na Morzu Bałtyckim przepłynęły kanał La Manche i udały się na południe