Piorun jest dowodem
Maseczka z logo Strajku Kobiet i naszywka na kurtce przesądziły o tym, że policja chce ukarać troje warszawiaków za udział w proteście 13 grudnia.
W niedzielę 13 grudnia, w 39. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, w Warszawie odbywała się demonstracja Strajku Kobiet. Marsz rozpoczął się w południe w centrum miasta, skąd uczestnicy próbowali dotrzeć na Żoliborz, w okolice domu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Policja interweniuje. „Bo jesteście oznakowani”
Niedługo potem na placu Wilsona, przy kinie Wisła, policjanci zatrzymali do wylegitymowania idącą do samochodu czwórkę znajomych: dwie kobiety i dwóch mężczyzn.
Dowódca policjantów wyjaśnił, że interwencję podjęto w związku z udziałem tych osób w zgromadzeniu, które nie było zarejestrowane.
Jednym z legitymowanych był radca prawny Marcin Badowski. Przedstawił się policjantom, pokazał legitymację i dalej występował już w roli pełnomocnika legitymowanych. – Braliście udział w niezarejestrowanym zgromadzeniu na ul. Mickiewicza i byliście oznakowani – powiedział do pozostałej trójki policjant. Legitymowani dopytywali, co to znaczy, że są oznakowani. – Dowodem na nasz udział w proteście jest maseczka z logo Strajku Kobiet u naszej koleżanki i naszywka na kurtce u drugiej. Ani ja, ani kolega nie mieliśmy żadnych symboli – opowiada radca prawny. Żadnej z legitymowanych osób policjanci nie zapytali, czy rzeczywiście byli na demonstracji.
Legitymowani nie przyjęli mandatu, sprawa o wykroczenie z art. 54 kw zostanie przekazania do sądu.
Policja powtarza formułki
Na nagraniu udostępnionym naszej redakcji widać, że policjanci poza powtarzaniem, że był to udział w niezarejestrowanym wydarzeniu, nie umieli wyjaśnić, dlaczego maseczka z logo Strajku Kobiet to podstawa do legitymowania. I skąd mają pewność, że ta czwórka była na proteście.
– Do policjantów nie trafiały żadne argumenty natury prawnej. Widać było, że mają przygotowaną swoją wersję i formułkę, którą posługują się wobec legitymowanych – podsumowuje radca prawny.
l