Maroko jako kolejny kraj arabski uzna Izrael
W zamian USA uznają Saharę Zachodnią za własność Maroka.
„Kolejny HISTORYCZNY przełom dzisiaj! Nasi dwaj WIELCY przyjaciele, Izrael i Królestwo Maroka, zgodziły się nawiązać pełne relacje dyplomatyczne – wielki przełom dla pokoju na Bliskim Wschodzie” – zatweetował ustępujący za miesiąc prezydent USA Donald Trump.
Biały Dom poinformował, że Trump zawarł w tej sprawie porozumienie podczas czwartkowej rozmowy telefonicznej z królem Mohammedem VI. Jared Kushner, jego zięć i doradca ds. Bliskiego Wschodu, powiedział agencji Reuters, że Maroko od razu otworzy w Tel Awiwie biuro łącznikowe, a później ambasadę. Zostaną nawiązane bezpośrednie połączenia lotnicze między obu krajami.
W nagrodę Stany Zjednoczone zmienią swoje stanowisko wobec okupacji Sahary Zachodniej i uznają suwerenność Maroka nad tym terytorium. Waszyngton ma tam otworzyć swój konsulat.
Marsz na Saharę Zachodnią
Sahara Zachodnia zajmuje obszar większy od Wielkiej Brytanii (266 tys. km kw.), zamieszkany przez 600 tys. ludzi. Bywa nazywana „ostatnią kolonią Afryki”.
Do połowy lat 70. należała do Hiszpanii. W zgodzie z wyrokiem Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości miejscowa ludność miała zdecydować w referendum, czy chce niepodległości. Ale pretensje do tego terytorium zgłaszały sąsiednie kraje – Mauretania i Maroko, które oznajmiło, że Sahara wchodziła w jego skład od niepamiętnych czasów.
Mauretania wkrótce odpuściła, ale Maroko w 1975 r. zorganizowało tzw. zielony marsz: 350 tys. osób, w tym kobiety i dzieci, przekroczyło granicę z Saharą Zachodnią i zajęło hiszpańskie placówki. Terytorium pozostające pod kontrolą niepodległościowego
Frontu Polisario odbiła armia, bombardując pustynne obozy Saharyjczyków.
Część ludności przeniosła się do obozów w Algierii, gdzie żyje do dziś.
Front Polisario nadal domaga się referendum niepodległościowego, ale Maroko woli Saharę Zachodnią dalej kolonizować i wiązać gospodarczo. Przy czym władze w Rabacie – podobnie jak Chiny w Tybecie – przekonują, że więcej łożą na rozwój regionu, niż czerpią zeń zysków. Król Maroka Mohammed VI powiedział kiedyś, że „Marokańczycy odejmują dzieciom od ust, żeby ich bracia na południu mogli żyć jak ludzie, z godnością”.
Prestiżowe zwycięstwo Rabatu
Konflikt długo był uznawany za uśpiony, aż miesiąc temu Maroko rozpoczęło w rejonie Sahary Zachodniej operację bojową, przybrała też fala aresztowań działaczy opozycyjnych. Miała to być odpowiedź na prowokacje ze strony Frontu Polisario, w szczególności utrudnianie ruchu kołowego pomiędzy Marokiem i Mauretanią. Pojawiły się obawy, że władze marokańskie chcą rozwiązać konflikt siłą, korzystając z tego, że reszta świata jest skupiona na walce z pandemią koronawirusa. Front Polisario ogłosił, że trwające od 1991 r. zawieszenie broni zostało zerwane.
Suwerenność Maroka nad Saharą uznawały głównie państwa arabskie, niemniej z wyjątkiem skonfliktowanej z Rabatem Algierii nikt poważnie Polisario nie popiera.
Stanowisko USA można było określić jako neutralność ze wskazaniem na Maroko. Rabat mógł liczyć w Radzie Bezpieczeństwa na Paryż i Waszyngton. Oba te mocarstwa blokowały możliwość nałożenia sankcji na Maroko, uznawały żądania niepodległości Sahary Zachodniej za nierealne, proponując w zamian autonomię.
W sumie więc uznanie przez USA suwerenności marokańskiej nad spornym terytorium jest prestiżowym zwycięstwem Rabatu, ale niespecjalnie zmienia sytuację międzynarodową. Mimo braku oficjalnych relacji Izrael i Maroko nie były wrogami. Przeciwnie, od dziesięcioleci ze sobą współpracują.
Wzajemna pomoc i ustępstwa
Początki były burzliwe. Kiedy Maroko w 1956 r. uzyskało niepodległość od Francji, zakazało emigracji Żydów. Izraelski wywiad wywoził ich potajemnie, aż w 1961 r. na tron wstąpił król Hassan II, który zawarł w tej sprawie ciche porozumienie z premierem Davidem Ben Gurionem. W kolejnych czterech latach z Maroka wywieziono samolotami 97 tys. Żydów. Izrael zapłacił za to z góry pół miliona dolarów, plus po setce za każdego emigranta.
Dziś około miliona Izraelczyków ma marokańskie korzenie, wielu z nich żywi sentyment do kraju pochodzenia.
Król pozwolił Mosadowi założyć biuro w Casablance. Izrael dostarczał Maroku broń i urządzenia podsłuchowe, szkolił tamtejsze służby, oba rządy wymieniały informacje wywiadowcze.
W 1965 r. Marokańczycy pozwolili Mosadowi założyć podsłuch w salach zebrań i pokojach przywódców arabskich, którzy przyjechali na szczyt do Casablanki. Zdobyta wówczas wiedza pozwoliła Izraelczykom lepiej przygotować się do wojny 1967 r.
Zaraz potem Mosad zwabił do Paryża przywódcę marokańskiej opozycji, sugerując możliwą pomoc przy obaleniu króla. Tam Mehdi Ben Barka został uprowadzony przez marokańskich agentów. Według dziennikarza Ronena Bergmana Izraelczycy dali im „bezpieczne mieszkanie w Paryżu, fałszywe paszporty, dwa rodzaje trucizny oraz coś do zatarcia śladów”. W porwaniu pomagali skorumpowani francuscy policjanci. Ben Barka został zamęczony na śmierć, potem Mosad zakopał jego ciało w lesie Saint-Germain, posypawszy je rozpuszczającymi chemikaliami.
Dekadę później Maroko było miejscem tajnych rozmów między przedstawicielami Izraela i Egiptu, które zakończyły się podpisaniem porozumienia pokojowego w Camp David. Potem Izrael przekonał USA do udzielenia Maroku pomocy wojskowej.
Arabowie zdradzają Palestyńczyków
Królestwo Maroka jest już czwartym państwem arabskim, jakie w ostatnich miesiącach – za namową Białego Domu – zgodziło się znormalizować stosunki z Izraelem. Wcześniej uczyniły to Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn i Sudan. Dotychczas jedynie Egipt i Jordania uznawały państwo żydowskie.
Wyciągnięcie Izraela z regionalnej izolacji jest uznawane za największy sukces w polityce zagranicznej prezydenta Trumpa. Jared Kushner powiedział w czwartek, że nawiązanie relacji z Izraelem przez Arabię Saudyjską też jest „nieuchronne”.
Największym przegranym tej sytuacji są Palestyńczycy – „zdrada” ich arabskich sojuszników oddala perspektywę powstania niezależnego państwa palestyńskiego.
Marokańczycy odejmują dzieciom od ust, żeby ich bracia na południu [na terytorium Sahary Zachodniej] mogli żyć jak ludzie, z godnością
MOHAMMED VI
król Maroka