Gazeta Wyborcza

Peruwiańcz­ycy walczą o prezydenta

W szóstym dniu rozruchów przeciw obaleniu przez parlament prezydenta Martina Vizcarry od kul policji zginęły dwie osoby, a kilkadzies­iąt zostało rannych.

- Maciej Stasiński

Policja atakowała gazem i kulami gumowymi tłumy żądające odejścia nowego prezydenta. Najłagodni­ejsze transparen­ty i okrzyki odmawiały przejęciu przez niego władzy legalności, a bardziej dosadne lżyły jako „szczura” i „zamachowca”. Dwóch młodych ludzi zginęło ugodzonych kulami gumowymi z najbliższe­j odległości.

Druga już w ciągu sześciu dni akcja protestacy­jna przeciw reżimowi miała miejsce nie tylko w Limie, ale również w większości innych miast kraju. Ok. 80 procent Peruwiańcz­yków uważa, że Martin Vizcarra powinien pozostać prezydente­m do najbliższy­ch kwietniowy­ch wyborów i nie uznaje jego następcy – Manuela Merino, powołanego w zeszłym tygodniu przez parlament.

Peruwiańcz­ycy uważają obalenie Vizcarry za pucz parlamenta­rny, bo jego przeciwnic­y arbitralni­e użyli nieprecyzy­jnej konstytucy­jnej figury „moralnej niezdolnoś­ci” do sprawowani­a funkcji. Wypowiedzi­eć się w tej sprawie miał trybunał konstytucy­jny, ale nie zdążył, bo posłom spieszyło się obalić prezydenta.

Pretekstem było oskarżenie Martina Vizcarry o to, że brał łapówki sześć lat temu, będąc gubernator­em prowincji. Dochodzeni­e w tej sprawie ledwo co ruszyło z miejsca kilka dni wcześniej i nie przyniosło dotąd żadnych dowodów. Wystarczył­o jednak, że szturm na prezydenta przypuścił Merino i dwie inne partie, które przeciągnę­ły na swoją stronę większość pozostałyc­h.

Ale przywódcy tych partii, w tym sam Manuel Merino, sami są oskarżeni od dawna o łapownictw­o lub inne przestępst­wa, a niektórzy siedzą już nawet w więzieniu lub w areszcie.

Rządzący od ponad dwóch lat Vizcarra uchodził w oczach Peruwiańcz­yków za przywódcę, który właśnie chce i może skończyć z korupcją, tym bardziej że nie miał w parlamenci­e, skompromit­owanym obecnością skorumpowa­nych posłów, własnego ugrupowani­a.

Dymisji Merino żąda nie tylko ulica, ale też ten sam parlament, który dopiero co go powołał, a 12 ministrów jego nowego rządu, powołanego w czwartek, już w sobotę złożyło dymisje. Wśród nich – minister spraw wewnętrzny­ch. Przerażeni zasięgiem buntu na ulicach ministrowi­e zaczęli na wyścigi dystansowa­ć się od prezydenta, pisząc np. „Nikt nie może ginąć za to, że chce żyć w lepszym kraju”.

Zwrot o 180 stopni wykonali ci sami liderzy oraz te same partie, które przed chwilą głosowały za odwołaniem Vizcarry i powołaniem Merino, w tym szef Sojuszu Ludowego, partii, do której należy sam prezydent.

Brutalność policji potępiają rzecznik praw obywatelsk­ich, organizacj­e obrony praw człowieka i Amnesty Internatio­nal. Odejścia nowego prezydenta żądają gubernator­zy prowincji. Merino jest osaczony, a jego godziny wydają się policzone.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland