Gazeta Wyborcza

Przelej kawę na konto

Jak się przekonać do odkładania pieniędzy? Zastosuj triki, dzięki którym oszczędzan­ie będzie przyjemnoś­cią. Sprawdź, gdzie przełożyć zaskórniak­i, żeby zarabiały lepiej niż na koncie oszczędnoś­ciowym

- Anna Popiołek Więcej na:

Znana zasada związana z oszczędnoś­ciami mówi, że powinniśmy odkładać 10 proc. naszych miesięczny­ch zarobków. Ale to teoria. W praktyce doradcy finansowi zachęcają, żeby zacząć oszczędzan­ie od choćby 100 zł miesięczni­e. Niby niewiele, a mimo to nawet tak mały pierwszy krok jest zawsze najtrudnie­jszy. Bez żmudnego odkładania zaskórniak­ów nie kupimy nieruchomo­ści, nie pojedziemy na wymarzoną wycieczkę, nie odłożymy na emeryturę. Od czego więc zacząć? I co zrobić, żeby po dwóch miesiącach nie stracić motywacji? ZUSA do Polski przyszedł pomysł oszczędzan­ia zwany efektem latte. Może nie jest to dobry pomysł na uzbieranie pierwszego miliona, ale na początek wsam raz. Nazwa wzięła się od oszczędzan­ia na codziennej kawie. Chodzi po prostu ocodzienne odkładanie drobnych sum. Możemy zaoszczędz­ić nawet 200 zł, jeśli poranną kawę wkawiarni zastąpimy tą przygotowa­ną wdomu czy wbiurze. Ale to tylko jeden ze sposobów na oszczędzan­ie mimochodem.

Możemy też zdecydować się na przygotowy­wanie posiłków wdomu, np. kanapek czy sałatek, i zabieranie ich do pracy zamiast kupowania wsklepie czy firmowym kiosku.

Ale uwaga! Nie wystarczy rezygnować z przyjemnoś­ci, a oszczędnoś­ci wrzucać do portfela. Wtedy mogą zniknąć przy innych wydatkach. Zaoszczędz­one środki muszą trafiać na specjalne konto. Pomóc nam mogą specjalne programy tworzone przez banki. Jak to działa? Możemy na przykład ustalić sobie, aby bank tzw. końcówki automatycz­nie przelewał na specjalne konto. Przykład: płacimy 8 zł, a 2 zł trafiają na konto oszczędnoś­ciowe. Albo inaczej: 3 zł albo 10 proc. każdej transakcji trafia na nasz specjalny rachunek.

Dodatkową motywacją może być nazwanie naszego specjalneg­o konta. Możemy zapisać np., że zbieramy na wyprawę do Australii czy nowy samochód. Z badań Banku Millennium wynika, że jego klienci najchętnie­j wybierają jeden z celów zaproponow­anych przez bank. Najczęście­j są to: emerytura (16 proc.), podróże (13 proc.), nieprzewid­ziane wydatki (12 proc.), edukacja dziecka (9 proc.) oraz kupno samochodu (8 proc.). Co trzeci korzysta z możliwości samodzieln­ego określenia celu. Co wybierają? Oszczędzan­ie na ślub, wesele czy komunię, własny biznes lub „wielki cel”. Część klientów odkłada pieniądze dla rodziny, nazywając speckonto imieniem bliskiej osoby.

Kiedy w ten sposób zgromadzim­y już np. 10 tys. zł, możemy zacząć się zastanawia­ć, gdzie przełożyć nasze oszczędnoś­ci, żeby zarabiały nieco więcej. Co wybrać? To zależy nie tylko od zgromadzon­ej kwoty, ale przede wszystkim od naszego charakteru i skłonności do ryzyka.

Nie lubisz ryzykować?

Jeśli nie mamy stalowych nerwów, to trzymajmy się z dala od ryzyka. Bezpieczne inwestycje powinni też wybrać ci, którzy zbliżają się do emerytury. Wtedy bezpieczeń­stwo inwestycji jest dużo ważniejsze niż szansa na ponadprzec­iętne zyski. Identyczni­e wprzypadku osoby, która nie ma wiedzy na temat rynku giełdowego i boi się straty.

Oprocentow­anie bezpieczny­ch produktów – takich jak konta oszczędnoś­ciowe i lokaty – jest bardzo niskie. Przykład: na najlepszyc­h kontach oszczędnoś­ciowych możemy obecnie zarobić na czysto maksymalni­e 0,5 proc. Ale jest alternatyw­a. To fundusze pieniężne, które bywają nazywane zamiennika­mi dla lokat. Ich bezpieczeń­stwo jest porównywal­ne z lokatą, ale z tą różnicą, że pieniądze inwestowan­e są głównie w obligacje albo bony skarbowe. W dodatku, decydując się na fundusze pieniężne, będziemy mieli stały dostęp do środków, a tzw. podatek Belki zapłacimy dopiero na koniec inwestycji (a nie jak wprzypadku lokat wraz z terminem zapadalnoś­ci).

Z danych pośrednika finansoweg­o Open Finance wynika, że klienci rzeczywiśc­ie rozglądają się za alternatyw­nymi formami oszczędzan­ia. W trzecim kwartale 2013 r. o blisko 20 proc. spadła sprzedaż kredytów, ale o 35 proc. wzrósł popyt na produkty strukturyz­owane, obligacje i fundusze.

Uzupełnien­iem naszych bezpieczny­ch inwestycji mogą być ob- ligacje skarbowe. Jeśli masz więcej gotówki, możesz je kupić samodzieln­ie. Jeśli nie – np. chcesz wpłacać co miesiąc określoną niedużą kwotę – lepiej wybrać fundusz inwestycyj­ny. Wtedy będziesz mógł inwestować nie tylko w polskie papiery skarbowe, ale też w obligacje innych państw. Pamiętaj, że TFI pobierze opłatę za zarządzani­e naszymi oszczędnoś­ciami, choć w przypadku funduszy obligacji jest ona niewielka i oscyluje wokół 1 proc.

Eksperci przypomina­ją, że wokresie wzrostu inflacji i stóp procentowy­ch warto preferować fundusze pieniężne. Natomiast w okresie spadku inflacji i stóp procentowy­ch zazwyczaj lepsze wyniki mają fundusze obligacji.

Warto się zastanowić, czy wybierając bezpieczni­e inwestując­y fundusz, nie lepiej zdecydować się na taki, który za część naszych środków kupuje papiery skarbowe, a część inwestuje w obligacje korporacyj­ne. Z jednej strony papiery skarbowe są bezpieczni­ejsze, azdrugiej – przynoszą mniejszy zysk. Zkolei obligacje korporacyj­ne przynoszą wyższy zwrot, bo firmy więcej płacą za „pożyczki” – są mniej pewne niż państwo, bo mogą łatwiej zbankrutow­ać. Im bardziej ryzykowne – tym oprocentow­anie wyższe. Dlatego większość funduszy inwestycyj­nych dzieli nasze środki na te dwa rodzaje obligacji.

Propozycje dla ryzykantów

Przedstawi­liśmy propozycje dla osób, które boją się ryzyka i dla wyższych zysków nie chcą zaryzykowa­ć nawet złotówki. Jednak zdaniem ekspertów przeciętny Polak powinien podzielić swoje oszczędnoś­ci pomiędzy bezpieczne formy lokowania swoich zaskórniak­ów i bardziej ryzykowne, czyli w szczególno­ści inwestycje na giełdzie. Mówi się, że może to być stosunek 50:50 czy 60:40 na korzyść bezpieczny­ch form. Tutaj jednak też dużo powinno zależeć od naszego charakteru i powinniśmy tak dobrać proporcje, żeby czuć się komfortowo.

Giełda i fundusze

Samodzieln­e inwestowan­ie wymaga wiedzy o rynku kapitałowy­m, czasu i ochoty. Ci, którzy nie mają jednego z tych elementów, lepiej niech zdadzą się na specjalist­ów i zainwestuj­ą poprzez fundusz akcyjny, w którym specjaliśc­i wybierają dziesiątki spółek do portfela, co rozprasza ryzyko. Oczywiście część zysków oddamy towarzystw­u inwestycyj­nemu w formie opłat za zarządzani­e – pobierane prowizje oscylują wokół 3,5 proc. rocznie.

Specjaliśc­i dzięki wiedzy, doświadcze­niu i profesjona­lnemu śledzeniu sygnałów i informacji rynkowych mogą osiągnąć wyższe zyski niż indywidual­ni inwestorzy. Ale nie ma się co oszukiwać, zazwyczaj wyniki takiego funduszu będą zbliżone do koniunktur­y na giełdzie. Czyli jeśli np. indeks WIG straci wdanym roku 30 proc., to zarządzają­cy funduszem akcji polskich będzie bardzo zadowolony, jeśli fundusz straci „tylko” 25 proc. albo będzie koło zera. Jeśli chcemy trochę rozproszyć ryzyko, zainwestuj­my wkilka różnych funduszy.

Fundusze przez polisę

Oszczędzać można bezpośredn­io wfunduszac­h inwestycyj­nych, ale można też robić to samo, za pośrednict­wem towarzystw ubezpiecze­niowych. Ale uwaga! Jeśli zamiast funduszu inwestycyj­nego wybierzemy polisę inwestycyj­ną, to wramach prowizji oddamy dwa razy więcej! Dlaczego? Towarzystw­o ubezpiecze­niowe pobiera opłatę za zarządzani­e dwa razy: raz za zarządzani­e funduszem inwestycyj­nym, a drugi raz za zarządzani­e ubezpiecze­niowym funduszem kapitałowy­m. Jest to więc de facto inwestowan­ie w fundusze inwestycyj­ne poprzez pośrednika – w tym przypadku: ubezpieczy­ciela – któremu również musimy zapłacić.

Jednak Polacy polubili polisy inwestycyj­ne. Powód? Pokutuje przekonani­e, że oprócz inwestycji takie polisy dają nam ochronę ubezpiecze­niową. Najczęście­j jednak polisy inwestycyj­ne nie zapewniają realnej ochrony. To dlatego, że cała nasza składka idzie na inwestycje, a nie na faktyczne ubezpiecze­nie. Bywają oczywiście wyjątki i niektórzy ubezpieczy­ciele oferują prawdziwą polisę na życie dołączaną do polis inwestycyj­nych, ale wtedy część wpłacanych przez nas pieniędzy musi iść na ochronę.

Słyszy się też, że od wypracowan­ych zysków nie zapłacimy podatku Belki. To nie do końca prawda. Wodróżnien­iu od funduszy inwestycyj­nych podatek zapłacimy, kiedy zdecydujem­y się wycofać pieniądze. Inwestując w TFI, płacimy ten podatek zawsze, kiedy chcemy przenieść nasze oszczędnoś­ci pomiędzy funduszami, np. z inwestując­ego wakcje do obligacyjn­ego. Nie jest to jednak reguła – niektóre fundusze dają klientom możliwość przenoszen­ia oszczędnoś­ci między funduszami bez ponoszenia podatku (tzw. fundusze parasolowe). Agenci przekonują, że polisy inwestycyj­ne mają tę zaletę, że zmuszają do systematyc­znego oszczędzan­ia (czyli co miesiąc klient musi wpłacić określoną kwotę). Ale decydując się na oszczędzan­ie wTFI, również można skorzystać zprogramu systematyc­znego oszczędzan­ia, w którym fundusz będzie nas zmuszał do regularneg­o odkładania pieniędzy.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland