Spłonął ojciec i troje dzieci
Gdy 26 lutego 2023 r. Urszula Z. wybiegła z domu w Choroszczy, było przenikliwie zimno. Przerażona 39-latka uciekła z domu do sąsiadów i stamtąd zawiadomiła policję o tym, że mąż się awanturuje i zabrał jej telefon. W domu z ojcem została trójka małych dzieci. Zapewne kobieta myślała, że nawet jeśli ona i mąż się kłócą, mężczyzna własnym dzieciom nie mógłby zrobić krzywdy. Tamtego wieczora po raz ostatni widziała ukochane maluchy żywe...
Urszula Z. wierzyła, że system zadziała. Gdy w domu wybuchła awantura, uciekła do sąsiadów i od nich wykręciła numer alarmowy. Prosiła o interwencję. W ciągu kilku minut policjanci byli na miejscu, jednak gdy zbliżali się pod wskazany w zawiadomieniu adres, ich oczom ukazała się łuna pożaru. Dom małżonków, w którym doszło do awantury, stał w płomieniach.
Ogień buchał z budynku mieszkalnego na tyle mocno, że policjanci nie mogli wejść do środka. Bezradnie patrzyli, jak kłęby dymu unoszą się nad okolicą, wiedząc, że w środku są ludzie. Gdy wozy strażackie przybyły na miejsce, natychmiast rozpoczęto akcję gaśniczą. Strażacy wiedzieli, że to wyścig z czasem. Niestety, na ratunek dla czterech osób, które były w środku, było już za późno. Z wnętrza palącego się domu strażacy wynieśli trójkę dzieci – Antoniego (3 l.), Weronikę (7 l.) i Stefana (9 l.) – oraz ich 45-letniego ojca Radosława. Żadne z nich nie dawało oznak życia.
– Mieli śliczne dzieci, piękny dom, ładne samochody, oszczędności. Wnuczek Stefan uwielbiał grać w piłkę nożną i szachy, reszta też była jak iskierki. Tylko żyć i cieszyć się życiem, wyszło zupełnie odwrotnie – ze łzami w oczach wspomina dziadek maluchów. Gdy wybuchł pożar, dzieci już spały.
Ogień rozprzestrzenił się błyskawicznie. Przy martwym mężczyźnie miały zostać znalezione dwa telefony komórkowe i zapalniczka. Na piętrze domu był pojemnik po łatwopalnej substancji, prawdopodobnie po benzynie. Na początku miał być słyszalny odgłos eksplozji.
39-letnia Urszula i jej o sześć lat starszy mąż Radosław półtora roku temu wrócili do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Spełniwszy swój amerykański sen, przyjechali do ojczyzny razem z dziećmi i mieli tu zostać. Za oceanem mieszkali prawie 20 lat. Po powrocie kupili ładny dom i rozpoczęli nowy etap w swoim życiu. 3-letni Antoś poszedł do przedszkola w Choroszczy, a jego starsze rodzeństwo do prywatnej szkoły w Białymstoku. 39-latka pracowała jako pielęgniarka w pobliskim szpitalu, on rozglądał się za pracą. Coś jednak było nie tak. W rodzinie nie działo się dobrze. Pod koniec 2022 r. Radosław zaczął zaglądać do butelki i awanturować się z żoną. Sąsiedzi w sylwestra widzieli, jak policjanci wyprowadzali mężczyznę w kajdankach. Wiadomo, że pod koniec 2022 r. rodzinie została założona Niebieska karta. 8 stycznia w domu znowu wybuchła awantura. 45-latek groził żonie pobiciem oraz tym, że targnie się na swoje życie. Sąsiedzi wspominali o próbach samobójczych mężczyzny. W lutym 2023 r. Niebieska karta miała zostać zlikwidowana na wniosek małżonków. Doszło do tragedii.