PRZEGLĄD TYGODNIA
Niemcy poważnie szykują się do chłodnej zimy. Berliński ratusz podjął decyzję, że w ramach oszczędzania energii wyłączone zostanie oświetlenie budynków historycznych i pomników, m.in.: pałacu Charlottenburg, Staatsoper, kolumny zwycięstwa Siegessäule czy symbolu miasta – Bramy Brandenburskiej.
Oszczędzanie, ale również większe dostawy gazu płynnego mają naszym zachodnim sąsiadom zapewnić zapełnienie magazynów w 90 proc. do końca listopada. Na razie z powodu wstrzymania przez Rosję przesyłu paliwa świecą pustkami, co odnotowano z dużym opóźnieniem, bo zbiorniki należą głównie do... Gazpromu i jego spółek zależnych.
Siły ukraińskie celnym uderzeniem poważnie uszkodziły most Antonowski w okupowanym Chersoniu, co w znacznym stopniu utrudni Rosjanom zaopatrzenie drogą lądową swoich wojsk.
W jednym z obwodów na północy Ukrainy przedstawiciele organów ścigania znaleźli u miejscowych ukryte dwa zdobyczne rosyjskie czołgi. Łup skonfiskowano. U nas tylko bohater filmu „Szczęściarz Antoni” z lat 60. miał niemiecką Pantherę w saloniku.
Realizacja wielostronnej umowy zawartej między Ukrainą, Rosja, Turcją i ONZ, na mocy której Kijów ma wznowić eksport zboża, stoi pod znakiem zapytania. Brakuje marynarzy chętnych do zamustrowania na statkach handlowych, które mają wypływać m.in. z Odessy, bo mimo zapewnienia eskorty tureckiej marynarki wojennej praca wydaje się ryzykowna.
W Portugalii, podobnie jak i w wielu innych krajach południa Europy, płoną lasy. Trudno zrzucić całą winę na panujące tam upały, bo dużą część pożarów wzniecili ludzie. Tylko w tym roku tamtejsza policja zatrzymała 60 osób. Większość z nich złapano na gorącym uczynku, gdy podkładali ogień w lasach i na łąkach.
Turystów i biznesmenów trapią kłopoty z transportem lotniczym. Loty odwołują najbardziej renomowane linie. W czasie jednodniowego strajku personelu naziemnego we Frankfurcie nad Menem odwołano 725 z 1160 zaplanowanych lotów, w tym sama Lufthansa musiała odwołać 646.
W Moskwie zaczęto zdejmować z budynków mieszkalnych tabliczki z nazwiskami, datami urodzenia, aresztowania i śmierci mieszkańców represjonowanych w latach 30., umieszczone tam wcześniej w ramach akcji społecznej „Ostatni adres”. Nie spodobały się pewnemu proputinowskiemu aktywiście, który agitował za ich usunięciem pod pretekstem, że upamiętniają „wrogów narodu”.