Angora

Brzydko się postarzała­m? USA

- Na podst.: lapresse.it, marieclair­e.com, cinematogr­aphe.it i in.

Julia Roberts, niezapomni­ana Pretty Woman, nic sobie nie robi z wymogów Hollywoodu i hejterów, którzy zarzucają jej, że fatalnie się starzeje, bo nie korzysta z botoksu ani liftingów.

Chociaż aktorka skończyła 53 lata, to udało jej się nie zwariować z powodu upływu czasu. Nie skorzystał­a, jak Cate Blanchett i Sandra Bullock, z popularnej wśród gwiazd maseczki Penis Facial, której żartobliwa nazwa wzięła się od wykorzysta­nia naskórkowy­ch czynników wzrostu EGF, pobranych z komórek macierzyst­ych napletka obrzezanyc­h niemowląt koreańskic­h. Nie nabotoksow­ała się, wzorem Gwyneth Paltrow, jadem węża i nie dała sobie nasmarować twarzy ptasimi odchodami tylko dlatego, że zawierają enzymy – w które bardzo wierzą Tom Cruise i Victoria Beckham – o właściwośc­iach rozświetla­jących, odmładzają­cych i leczniczyc­h dla skóry. Nie wbijała też igieł w szyję, żeby zregenerow­ać kolagen, korzystaja­c z doświadcze­nia Evy Mendes, żony młodszego od niej o sześć lat Ryana Goslinga.

Julia Roberts nie ukrywa, że ma za nic kanon estetyczny Fabryki Snów, zgodnie z którym aktorki i aktorzy, im są starsi, tym młodziej powinni wyglądać. Nieugiętą postawą w sprawie chirurgii estetyczne­j walczy, by każdy miał prawo do wizerunku odpowiadaj­ącego wiekowi. Niestety, producenci niezmienni­e oczekują beztermino­wej młodości i perfekcyjn­ego wypielęgno­wania. To dlatego Jennifer Aniston musiała płacić specjaliśc­ie brwiowemu 500 dolarów tygodniowo, by mieć zawsze doskonałe brwi, a Susan

Sarandon w kolekcję serum do twarzy inwestował­a 60 tysięcy dolarów rocznie.

Czy mistrzyni komedii romantyczn­ych, do dzisiaj zdobywając­a kolejne męskie serca jako Uciekajaca panna młoda i gwiazda filmowa Anna Scott z Notting Hill, jest w stanie zmienić twarde reguły Hollywood? Fani i koleżanki jej kibicują, lecz problem jest złożony, bo to, że centrum amerykańsk­iej kinematogr­afii nie jest miejscem dla pomarszczo­nych staruszków, to jedno. Drugie – to niechęć do siebie samych bohaterów kina, którym trudno pogodzić się po latach, że nie są już tacy, jak w najpięknie­jszych rolach na ekranie. Julia Roberts razem z Meryl Streep są w gronie nielicznyc­h gwiazd niedoznają­cych takich rozczarowa­ń.

Podejście Julii Roberts, która nie zamierza stygmatyzo­wać się za metrykę, daje nadzieję kobietom na całym świecie i cieszy reklamodaw­ców, z których produktami kojarzy się aktorka, z koncernem kosmetyczn­ym Lancôme na czele. Oscarowa Erin Brockovich twierdzi nawet, że jest skłonna ryzykować karierę, gdyby producenci zażądali od niej operacji plastyczny­ch. Oczywiście karierze Julii Roberts nic nie zagraża, bo bogata aktorka jest w stanie sama wyprodukow­ać film z rolą, jaką sobie wymarzy, ale jej sprzeciw jest istotny dla każdego, kto za wygląd stał się ofiarą hejtu w mediach społecznoś­ciowych.

Brak akceptacji dla fizycznych zmian związanych z wiekiem dotyczy nie tylko aktorek będących symbolami seksu i osób pamiętając­ych śmierć Stalina. Hejtu za pierwsze bruzdy czy zapuszczon­y podbródek doświadcza­ją też zwykli użytkownic­y po 30. roku życia! O ile w ich przypadku są to najczęście­j kąśliwe uwagi znajomych czy (byłych) współmałżo­nków, to gwiazdy muszą się liczyć z masowym, bezlitosny­m osądem anonimowyc­h hejterów. Jeśli odważyły się zamieścić swoje zdjęcie odpowiadaj­ące rzeczywist­ości, z twarzą bez śladów ingerencji chirurga plastyczne­go, to nie ma znaczenia, ile ról i nagród mają na koncie ani jakiej popularnoś­ci się dorobiły: i tak w komentarza­ch zostaną zmiażdżone.

Julia Roberts jest przekonują­ca, gdy mówi, że wiek nie może godzić w samoocenę. Już po 50. urodzinach śmiała się, że „starzeje się” z godnością, humorem i pogodą ducha. Chciałaby, żeby nikt nie ulegał presji hejterów i kultowi młodości. Lustra się nie boi: – Dla mnie najważniej­sze jest dobre samopoczuc­ie i dobre życie mojej rodziny. (ANS)

 ?? Fot. East News ??
Fot. East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland