Era Wodnika
Jeśli w naszej czasoprzestrzeni zawieruszy się jakiś celebryta, to jest duża szansa, że jest tysiące kilometrów od domu. Nie musi nosić maseczki i zachowywać społecznego dystansu, bo właśnie leży do góry brzuchem (ewentualnie pośladkami) na Zanzibarze. To ostatnio najmodniejszy kierunek podróży wśród bardzo znanych osób. Tym bardziej atrakcyjny, że za wszystko – jak zawsze – płacą sponsorzy.
Zanim więc pobiegniecie do biura podróży, by rezerwować „wakacje życia”, zastanówcie się dobrze, kto będzie to finansował. Jeśli macie wyjąć z konta bankowego ciężko zarobioną kasę tylko po to, by poczuć się jak VIP, to lepiej tego nie róbcie. Wasze zdjęcia nie trafią do prasy i portali, żeby nakręcać zainteresowanie daleką egzotyczną wyspą. Nie macie setek ani nawet dziesiątek tysięcy obserwatorów, którzy będą mogli polubić fotografię z malowniczą plażą i palmą w waszych mediach społecznościowych. Dlatego grzecznie doczekajcie do końca restrykcji i jedźcie do Szczyrku albo do Zakopanego, żeby wesprzeć naszą branżę turystyczną. Barbara Kurdej-Szatan (35 l.), Iwona Pavlović (58 l.) czy Natalia Kukulska (44 l.) pojechały do tego samego hotelu na Zanzibarze. Jak tak dalej pójdzie i tylu Polaków, idąc ich śladem, ruszy pod zanzibarskie słońce, to wkrótce na tamtejszej plaży zamiast drinków z palemką zaczną serwować grillowane oscypki. Chyba że dojdziecie jednak do wniosku, że nie warto jak celebrytki tłuc się godzinami do dalekich krajów, skoro tylu miejsc w kraju jeszcze nie zwiedziliście. Odpoczywajcie więc w górach, gdzie napadało już po pas śniegu albo nad naszym polskim morzem, pięknym o każdej porze roku, a zwłaszcza teraz, gdy co chwila targają nim sztormy.
Patricia Kazadi (32 l.) odwiedziła pod koniec grudnia Dubaj. Miała wrócić do Polski na sylwestra, ale nieoczekiwanie dostała propozycję, by zaśpiewać w miejscowym klubie „The London Project”. Sama stwierdziła: „Kiedy życie daje ci nieoczekiwaną szansę, warto z niej skorzystać”. Trudno się z tym mądrym zdaniem nie zgodzić, zwłaszcza że artyści od wielu miesięcy nie mają lekko. Teatry zamknięto na cztery spusty, w Warszawie nikt nie organizuje żadnych imprez, na których można by dobrze zarobić. Nie zanosi się na rychły powrót masowych koncertów, dlatego każda okazja, by wystąpić, jest dobra. Trzeba wyciskać życie jak cytrynę. Na szczęście podobno zaczęła się właśnie era Wodnika, jedna z dwunastu epok astrologicznych. Podobno przyniesie wszystkim obfitość, rozwój, przemiany społeczne, a nawet państwa bez granic. Nie popadając w zbytni optymizm i nie robiąc sobie przesadnie nadziei – w końcu to tylko „wróżenie z gwiazd” – pozostaje nam liczyć, że przynajmniej wszystko będzie znowu normalnie. Bez nadzwyczajnych fajerwerków, ale też bez ciągłych restrykcji i ograniczeń. W minionym, na szczęście, 2020 roku Anna Czartoryska (36 l.) postanowiła rzucić wyzwanie samej sobie i swojemu nigdy wcześniej nieokiełznanemu apetytowi na kupowanie. Wszystkiego, ciągle, w nadmiarze i bez hamulców. Aktorka zobowiązała się przed sobą, rodziną i przyjaciółmi, że przez 365 dni nic nie Fot. Piotr Molecki/Dzień Dobry TVN/East News kupi. Można uznać, że zadanie wykonała sumiennie. Złamała się tylko raz na widok skarpetek, ale można to wybaczyć, bo ich najzwyczajniej w świecie jej zabrakło. Poza tym żadnych zbędnych fatałaszków, gadżetów do domu, kolejnych modnych akcesoriów. Wyjątek robiła dla dzieci, bo te, jak wiadomo, mają tę przypadłość, że rosną. Ale też kupowała bardzo roztropnie – jedynie w second handach. Jak wyznała w rozmowie z „Dzień Dobry” TVN, ma nadzieję, że nie wystąpi u niej zakupowy „efekt jo-jo” i raptem nie zacznie jak opętana wydawać pieniędzy, które przez rok leżały sobie spokojnie na koncie. Już wcześniej aktorka zrobiła porządki w domu, usuwając wszystko, co niepotrzebne. Podczas sprzątania inspirowała się radami doskonale znanej na świecie Marie Kondo (36 l.). Ta zawsze uśmiechnięta Japonka jest jednocześnie pierwowzorem i ideałem perfekcyjnej pani domu. Wie, jak dbać o własne cztery kąty i przy okazji nie zaniedbywać rodzinnych relacji. Dzięki książkom i programom telewizyjnym, w których radzi, czym kierować się, sprzątając swoje mieszkania, apartamenty i rezydencje, zbiła fortunę. Jest tak szczęśliwa, kiedy składa pranie w idealne kwadraty lub wiesza ułożone kolorami koszule w szafie, że nietrudno uwierzyć w terapeutyczną moc porządkowania. Kondo radzi, by rozstawać się bez żalu z wszelakimi przedmiotami, jeśli przestały nam przynosić radość. Może więc w erze Wodnika – zamiast czekać na jakieś zjawiska nadprzyrodzone wywołane koniunkcją planet – lepiej zrobić porządek w życiu, idąc za wzorem uroczej Japonki i naśladującej ją rozsądnej Polki?