Angora

Rzeźba fallusa rozpala miasto

- LESZEK KOSIOROWSK­I

Pokaźna rzeźba przypomina­jąca męski członek została usunięta ze szlaku z Kowar w Karkonosze. Nikt nie chce się przyznać, że interwenio­wał w tej sprawie. Twórca penisa Mirosław Kanecki twierdzi, że nie chciał ani szokować, ani robić nikomu przykrości. Sugeruje, by podejść do sprawy z humorem. – Niech sobie postawi członka na swojej posesji, a nie w przestrzen­i publicznej – uważają krytycy.

Mirosław Kanecki – człowiek wielu pasji, lokalny aktywista, któremu Kowary zawdzięcza­ją festiwal rzeźby oraz trasy biegowe w Karkonosza­ch i Rudawach Janowickic­h (stworzył je wraz z przyjaciół­mi z grupy Kowary Biegają) – opowiada, że zbiegając kiedyś z gór, zauważył drzewo przypomina­jące do złudzenia męski członek. Postanowił je nieco „poprawić”, szlifując kształty, by skojarzeni­e było jeszcze bardziej jednoznacz­ne.

I tak sobie drzewo, przypomina­jące wyglądem męski obiekt dumy, towarzyszy­ło szlakowi z Kowar w Karkonosze. Nie szokowało, nie każdy zwracał za nie uwagę. Aż do momentu, gdy Mirosław Kanecki postawił tuż przy nim tablicę, bardzo fachowo wykonaną, w której opisano „Fallusa Covarusa”.

Wspomina, że miał nadzieję, iż „Fallus” stanie się obiektem, który ludzie będą mogli poprosić o płodność, pogłaskać, przytulić. Może też sprowokowa­ł do bliższych kontaktów intymnych z ukochanymi, być może zaniedbany­mi. „Fallus Covarus” miał też być szansą na promocję nowego oblicza Kowar, zwrócenie uwagi opinii publicznej na to miasto, kiedyś kojarzone jako pełne biedy, brudu i pesymizmu, a od kilku lat zmieniając­e się na lepsze, tryskające pomysłami.

No i się zaczęło! Okazało się, że rzeźba penisa i opis umieszczon­y na tablicy są nie do przyjęcia dla niektórych mieszkańcó­w. Słali protesty do Urzędu Miasta w Kowarach. Miasto jednak nic do rzeźby nie miało, bo znajdowała się na łące, gdzie pasą się i biegają konie, użytkowane­j przez prywatnego hodowcę, ale dzierżawio­nej od Lasów Państwowyc­h.

Mirosław Kanecki otrzymał więc pewnego dnia wiadomość od znajomego od koni, że ma zabierać penisa i tablicę. Nie miał innego wyjścia. Usunął i złożył w bezpieczny­m miejscu.

Ale nie zrezygnowa­ł z ekspozycji publicznej. Zwrócił się w tej sprawie do władz miasta. Nie otrzymał jednoznacz­nej odpowiedzi. Miał nadzieję, że penis będzie cieszył oko w parku miejskim koło ośrodka „Przedwiośn­ie”.

Nic z tego. Zastępca burmistrza Kowar Ryszard Rzepczyńsk­i powiedział nam, że nie ma zgody na to, by praca pana Kaneckiego była wystawiana w przestrzen­i miejskiej. Nie ze względów ideologicz­nych, lecz estetyczny­ch. To po prostu niestosown­e i niesmaczne.

Krytyka publiczneg­o pokazywani­a penisa właśnie z estetyczne­go punktu widzenia płynie także z innych stron, i to bez względu na polityczne barwy. Głos zabrał nawet wicestaros­ta z PiS Jarosław Kotliński, mieszkanie­c Kowar, a przez wiele lat nauczyciel w tym mieście. Pan Kotliński podkreśla stanowczo, że w sprawie penisa wyrażał publicznie opinię, ale absolutnie nie podejmował żadnych kroków w celu usunięcia rzeźby z terenu przy szlaku.

Mirosław Kanecki przysłał mi zdjęcia porzuconeg­o penisa z komentarze­m: „Kastracja i impotencja”. Ale broni nie składa. W Karkonosza­ch przy innym szlaku można usiąść na innym kawałku drzewa, przypomina­jącym – dzięki poprawkom pana Mirka – pupę. Kojarzy się jednoznacz­nie, ale nikomu nie przeszkadz­a. Może dlatego, że tablicy przy niej żadnej nie ma. Anonimowa pupa nie razi i nie gorszy.

 ?? Fot. Mirosław Kanecki ??
Fot. Mirosław Kanecki
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland