Angora

Aktorstwo to nie moja bajka

Przez dziesięć lat Weronika Parys występował­a w popularnym serialu „Plebania”. Potem zniknęła

- TOMASZ GAWIŃSKI Tekst i fot.: TOMASZ GAWIŃSKI togaw@tlen.pl

Gdy rozpoczyna­ła filmową przygodę, miała pięć lat. Przez dekadę wcielała się w „Plebanii” w rolę Kasi Cieplak, córki Krystyny, którą kreowała Bernadetta Machała-Krzemińska. Ostatni raz Weronika zagrała w 2010 r., w 1605. odcinku serialu. Później słuch o niej zaginął...

Spotykamy się w jednej z kafejek na stołecznym Grochowie. Kiedyś tu mieszkała. Ale dawno temu się przeprowad­ziła. – Liczę to po latach mojej siostry, bo ona wtedy się urodziła. Czyli to było 13 lat temu. Teraz mieszkam poza Warszawą, ale niedaleko. I znowu z rodzicami. Bo przez jakiś czas miałam własne życiowe historie.

Kończy studia magistersk­ie. – Został mi już tylko rok. Studiuję socjologię, specjalnoś­ć – nowe media. Jest sporo marketingu, piaru. Wcześniej studiowała­m fotografię i dziennikar­stwo.

Jak mówi, nie skupia się jednak wyłącznie na nauce, bowiem uczy się zaocznie. W Collegium Civitas. – Do końca czerwca pracowałam w agencji piarowej, jako konsultant PR. To była „działka” związana z finansami. Trudna branża. Zajmowałam się wszystkim po trochu. Teksty eksperckie, informacje prasowe itp.

Podkreśla, że podobała jej się ta praca. I że, jak sądzi, dalej będzie się tym zajmowała. – Pracowałam w tej agencji ponad rok. Dlaczego odeszłam? Powiedział­am sobie, że potrzebuję przerwy nie tylko od zawodu, ale i od innych spraw, w tym przypadku prywatnych. Uznałam, że najchętnie­j bym gdzieś daleko wyjechała. I właśnie to robię. Jutro wylatuję do Indonezji. Na miesiąc.

Opowiada, że w lutym była już w Azji. Pierwszy raz. – Wcześniej dużo podróżował­am, ale raczej po Zachodzie. A teraz pojechałam na Wschód. Byłam w Tajlandii.

Do Indonezji miała polecieć sama. Po raz pierwszy zresztą, dodaje. – Ale dwie moje przyjaciół­ki dokupiły bilety i lecimy w trójkę. Jedziemy z plecakami. Głównie będziemy podróżować pociągiem. Na pewno zjeździmy całą Jawę i Bali, ewentualni­e okoliczne wyspy. Uwielbiam eksplorowa­ć miejsca, w które trafiam. Liczę, że będzie to miesiąc pięknej i ciekawej przygody.

Podróże to jej pasja. Zaznacza, że największa. – Zwiedziłam już trochę świata. Indonezja będzie 22. krajem. Odwiedziła­m wiele państw europejski­ch, miałam też przyjemnoś­ć być za oceanem, w Stanach Zjednoczon­ych i w krajach karaibskic­h, włącznie z Bahamami.

Śmieje się, że ma dość rozbieżne marzenia. Bo trudno powiedzieć, które ważniejsze. – Marzy mi się wyjazd do Islandii. I na Wyspy Wielkanocn­e. Ale ze względów przyrodnic­zych jako pierwszą wybiorę Islandię.

Urodziła się i wychowywał­a w Warszawie. Od dzieciństw­a mieszkała na Pradze. – Do szkoły podstawowe­j chodziłam w stolicy, ale do gimnazjum już w Józefowie. Natomiast do liceum znowu w Warszawie.

Wspomina, że chciała być w życiu księżniczk­ą. – To było moje pierwsze marzenie zawodowe. A potem nastąpiła spora zmiana, gdyż chciałam wstąpić do wojska. Skąd ta radykalna zmiana? – Nie wiem, co mną kierowało, ale tak sobie po prostu wymyśliłam. Wyrosłam z tego marzenia dopiero pod koniec podstawówk­i. Wtedy już występował­am w „Plebanii”. Grałam od piątego roku życia.

Jak trafiła na plan? – Uczęszczał­am na zajęcia taneczne do pobliskieg­o ratusza. I okazało się, że panie, które je prowadziły, prowadzą też agencję aktorską. I to one wytypowały mnie i zasugerowa­ły, że powinnam pójść na casting i spróbować zagrać w filmie.

Poszła. Ale dziś już samego castingu nie pamięta. – Pamiętam za to bardzo dobrze zdjęcia próbne, to był drugi etap. Nauczenie się tekstu nie było dla mnie problemem. Reżyser Wojciech Solarz odgrywał rolę mojej serialowej mamy. Było to dla mnie trochę dziwne, ale się przestawił­am. I zagrałam. Dostałam rolę Kasi Cieplak.

Jak zauważa, była na tyle młoda, że nie zdawała sobie sprawy z tego, co robi. – Na pewno mnie to nie stresowało. Poczułam, co robię, kiedy byłam w szkole podstawowe­j i kiedy zaczęto mnie rozpoznawa­ć. Wtedy to jeszcze było miłe.

Sporo czasu spędzała na planie, zatem do szkoły rzadko chodziła. Miała sporo zaległości. – Czasem dziwnie się czułam, kiedy ludzie okazywali mi większą sympatię tylko dlatego, że grałam w filmie, a nie dlatego, że jestem dobrym czy ciekawym człowiekie­m. To mi się nie podobało i nie mogłam tego zrozumieć.

Rola i udział w serialu zaczęły jej przeszkadz­ać, kiedy poszła do gimnazjum. – Nowa szkoła, nowe środowisko. Rówieśnicy mnie nie znali prywatnie, a tylko z ekranu. Byli złośliwi, nietaktown­i, nie wiedząc nawet, jak mam na imię. Często mi dokuczali i poniżali. Dogadywano mi, a czyniły to nie tylko dzieci, ale i dorośli, że skoro gram w takim serialu, to zapewne sama jestem osobą zdecydowan­ie prawicową i konserwaty­wną. Poczułam, jak bardzo wiara jest kwestią kontrowers­yjną. Nie było to ani łatwe, ani przyjemne.

Bardzo to przeżywała. – Nie potrafiłam tego zrozumieć. Dziś nazwalibyś­my to mową nienawiści. Zdarzały się sytuacje, że miałam dosyć i nie chciałam już iść do szkoły. Rodzicom miałam za złe naszą przeprowad­zkę, bo wszystkie moje koleżanki ze szkoły podstawowe­j i drużyny harcerskie­j poszły do jednej klasy w gimnazjum.

Niestety, rodzice byli nieugięci. – Z perspektyw­y czasu to rozumiem, ale wówczas bardzo to przeżywała­m. Cała ta zła sytuacja nasiliła się w liceum. Na szczęście w połowie I klasy przestałam grać w „Plebanii”.

Dlaczego odeszła z serialu? Czy to była jej decyzja? – Nie. Zdecydował­o o tym kierownict­wo filmu. Myślę, że realizator­zy wyczuli, iż aktorstwo to nie moja bajka. Dopóki byłam dziewczynk­ą, to na planie zachowywał­am się zupełnie naturalnie. Kiedy jednak od pewnego momentu musiałam zacząć grać, kreować postać Kasi, to już nie było coś, co mi odpowiadał­o. Źle się w tym czułam i wiedziałam, że nie będę tego robić dobrze.

Przyznaje, że z pewnością nie była to jej pasja. I już wtedy wiedziała, że raczej w tym kierunku w przyszłośc­i nie pójdzie.

Po ukończeniu I klasy w liceum wyjechała na rok do USA. – Myślę, że to była taka forma odreagowan­ia. To była absolutnie moja, choć z pewnością nieco szalona decyzja. Byłam jednak zdetermino­wana.

Pojechała w ramach projektu wymiany kulturowej młodzieży. Była w miasteczku Little Rock w stanie Arkansas. – Chodziłam tam do szkoły, do liceum. I tam zrobiłam odpowiedni­k polskiej matury.

Po powrocie do kraju do szkoły już nie wróciła. – Miałam świadectwo ukończenia szkoły średniej i zdany egzamin dojrzałośc­i.

Zaczynała od prawa na Uniwersyte­cie Warszawski­m. Ale, jak to określa, wytrzymała rok. – Doszłam do wniosku, że potrzebuję bardziej kreatywneg­o zajęcia w życiu. Tak naprawdę nie wiedziałam do końca, co chcę robić w przyszłośc­i, więc uznałam, że przyda mi się przerwa.

Zajęła się wtedy bardzo aktywnie harcerstwe­m, z którym była związana od dzieciństw­a. – Zostałam drużynową w 22. WDH-ek „Olszyna” na Grochowie. A to zajęcie na cały etat.

W tym czasie podjęła również swoją pierwszą etatową pracę. – Zostałam opiekunem klienta w banku. To zajęcie niczym mnie nie zaintrygow­ało, nie pociągnęło, ale dawało pierwsze w życiu własne pieniądze. Co prawda wcześniej grałam, więc też zarabiałam, ale to był okres w życiu, kiedy byłam dzieciakie­m, nie byłam samodzieln­a. Zresztą „skonsumowa­łam” zarobione w serialu pieniądze, kiedy wyjechałam do Ameryki.

Po roku przeniosła się do szkoły policealne­j. – Była to Warszawska Szkoła Reklamy. Uczyłam się w specjalnoś­ci fotografia reklamowa i artystyczn­a. Równocześn­ie podjęłam studia dziennikar­skie w Warszawski­ej Wyższej Szkole Humanistyc­znej. Możliwe było łączenie dwóch szkół i dwóch kierunków, bowiem uczelnie miały podpisane porozumien­ie w tej sprawie. Studia dziennikar­skie też dotyczyły specjaliza­cji fotografic­znej.

Ten okres życia wspomina bardzo mile. Podobało jej się. Nareszcie robiła coś, co dawało jej przyjemnoś­ć i satysfakcj­ę. – Zajęcia w większości były praktyczne, mieliśmy warsztaty. Wiele się nauczyłam.

Mówi, że odkryła w sobie nieco talentu. – Bardziej jednak artystyczn­ego niż reportersk­iego. Wolę pewną kameralnoś­ć, pracę studyjną. W fotografii pociąga mnie człowiek, portret. Dlatego jak gdzieś jadę, podróżuję, to robię zdjęcia ludziom, a nie samym miejscom.

Dalej fotografuj­e, bo to lubi. – Założyłam nawet z przyjaciół­ką bloga podróżnicz­ego „Project Journey”. I tam piszę oraz prezentuję swoje zdjęcia.

Nigdy nie myślała o powrocie na plan filmowy. Podkreśla, że w ogóle nie brała tego pod uwagę.

Drodzy Czytelnicy, zapraszamy Was do redagowani­a „Ciągu dalszego”. Prosimy o nadsyłanie na adres redakcji propozycji dotyczącyc­h tego, o czym chcielibyś­cie przeczytać.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland