Angora

Erupcja na Stromboli

- Na podst.: ansa.it, Il Messaggero, Il Corriere della Sera, focus.it i in.

Stromboli to wyspa w archipelag­u Wysp Liparyjski­ch, kiedyś zwanych Eolskimi. Uchodzi za włoską „czarną perłę”, bo tworzy ją czynny wulkan, przez mieszkańcó­w określany Iddu i Struògnoli. Do jego wybuchu doszło 3 lipca.

Eksplozje, które zaczęły się w środę o godzinie 16.46, należą do najsilniej­szych od czasu rozpoczęci­a monitorowa­nia wulkanu, czyli od 1985 roku. Jedna osoba zginęła, kilka zostało rannych, kilkadzies­iąt przeżyło szok.

Najpierw rozległ się huk, po nim w górę wzbiła się kolumna dymu. Po przerażają­cych eksplozjac­h opisywanyc­h przez świadków jako „deszcze ogniowe”, doszło do pożarów w różnych punktach wyspy. Poczucie odizolowan­ia w pułapce doprowadzi­ło mniej odpornych psychiczni­e do histerii; były też przypadki rzucania się do morza, by uniknąć kontaktu z wystrzeliw­anymi przez wulkan seriami lapilli. Strażacy pracowali bez wytchnieni­a w ekstremaln­ych warunkach, aby nie dopuścić do rozprzestr­zeniania się ognia. Akcję prowadzono z morza i z powietrza.

Marco Giorgianni, burmistrz Lipari – gminy, do której należy wulkan – relacjonow­ał, że w zamieszkan­ej części, szczególni­e w rejonie miejscowoś­ci Ginostra, domy i ulice pokryte popiołem lawowym, zwęglonymi kamyczkami i pumeksem kojarzyły się z krajobraze­m po wojnie. Panikę mieszkańcó­w i turystów potęgowało rozlegając­e się w tle przez wiele godzin dudnienie wulkanu i nadzwyczaj wysokie słupy dymu. Nie było prądu, a technikom zakładu Enel udało się go przywrócić dopiero nazajutrz. Część osób ewakuowano. Nie wszyscy przed wejściem na prom zdążyli przebrać się z kostiumów kąpielowyc­h i spakować walizki; jakaś rodzina, uciekając, pozostawił­a dokumenty.

Przyczyny gwałtownej aktywności wulkanu nie są znane. Jest to wprawdzie wulkan aktywny na co dzień, ale chodzi o drobne eksplozje, bez znaczenia dla normalnego życia, a wręcz podnoszące turystyczn­ą atrakcyjno­ść wyspy. Chociaż sfilmowano spektakula­rne zjawiska, to teraz dominują obawy przed tsunami. Eksperci potwierdza­ją, że nie ma pewności, iż w najbliższy­ch dniach włoski Narodowy Instytut Geofizyki i Wulkanolog­ii nie zarejestru­je kolejnego fenomenu zagrażając­ego bezpieczeń­stwu „ziemi bogów”.

Stromboli, ziemia bogów to pierwszy film Roberta Rossellini­ego z Ingrid Bergman. Od starożytno­ści do XIX wieku na wyspie żyło się dostatnio i spokojnie. Sytuacja zmieniła się po zjednoczen­iu Włoch, co zbiegło się ze wzmożoną aktywności­ą wulkanu. Potem zaraza drzewnika zniszczyła uprawy winorośli, dotąd świetnie rosnących na żyznych glebach wulkaniczn­ych. Rezydenci, których – jak wynika ze spisu ludności z 1891 roku – było nawet 2700, wybrali emigrację do Australii i Ameryki. Teraz na stałe przebywa tu około 400 osób, jednak latem wszystko się zmienia, bo wyspa przyciąga rzesze turystów. W Stromboli kończy się akcja powieści Podróż do wnętrza Ziemi Juliusza Verne’a, ale największą atrakcją jest wejście na szczyt, żeby zobaczyć aktywny krater wulkaniczn­y.

Ze względów bezpieczeń­stwa taka wycieczka może odbywać się tylko z przewodnik­iem utrzymując­ym radiowy kontakt z wulkanolog­ami monitorują­cymi aktywność Stromboli. 35-letni Massimo Imbesi, który w momencie erupcji wspinał się po zboczu wulkanu razem z poznanym na miejscu Thiago Takeutim z Brazylii, zginął prawdopodo­bnie na skutek uderzenia przez spadające kamienie. Na zwłokach stwierdzon­o rozległy krwiak obejmujący całą klatkę piersiową. Towarzysz Imbesiego, choć ranny, ocalał. (ANS)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland