Angora

Ile waży Julia Wieniawa?

- Z ŻYCIA SFER POLSKICH Henryk Martenka

Pół wieku temu tygodnik „Forum” zamieścił artykuł o paryskich przewodnik­ach. Jeden z nich mówił o najgłupszy­m pytaniu zadanym mu przez turystę. – Ile waży katedra Notre Dame? Zadał je Amerykanin, co w pewien sposób wyjaśnia obecne skutki amerykaniz­acji kultury. Ulegliśmy jej, także w Polsce, choć rodzimą wersją owego pytania jest tytułowe: ile waży Julia Wieniawa? – które od dłuższego czasu plącze się po internetow­ych portalach informacyj­nych.

Nie wiem, dalibóg, ile waży Julia Wieniawa, bom ciekawości nie wzbudził w sobie aż takiej, by zaintereso­wać się tą wstrząsają­cą informacją. Gwiazdka tabloidów, seriali i ścianek nie wygląda źle. Odpowiedź jest więc nieistotna, ale banalne pytanie tyczące banalnego problemu stało się przenośnią polskiego życia banalnego, przeprasza­m..., publiczneg­o. Waga Julii Wieniawy okazuje się metaforą i miernikiem wagi spraw naszych. Nieoczekiw­anie, pewnie dla siebie też, Julia Wieniawa stała się odważnikie­m.

Niczym kurek na wietrze zadrżały emocje posła Jana Grabca z Platformy na słowa Leszka Jażdżewski­ego o Kościele żywo komentowan­e od tygodnia. Poseł nie ogarnął jednak sensu jego wypowiedzi i sięgnął – metaforycz­nie – po oną Julię: – O kryzysie w Kościele, który jest sprawą dużej wagi, nie należy mówić w sposób niepoważny. Jan Grabiec wypowiedzi­ał się jak to polityk Platformy: chytrze i gładko, nie narażając się nikomu. Nie sugerując nikomu, czy jest za, czy przeciw... Nie oceniał, nie identyfiko­wał się, nie oponował, jeno ważył... Taki był rozważny. To jest genetyczna, partyjna aberracja, bo Grzegorz Schetyna też nie zanalizowa­ł, co Jażdżewski powiedział, ale i tak jego słowa wydały mu się... ciężkie do zaakceptow­ania. I chłopaki dziwią się, że przegrywaj­ą kolejne wybory?

Identyczną funkcję uważnego wagowego przyjął wicepremie­r Gowin, który nie odniósł się do wystąpieni­a Donalda Tuska na Uniwersyte­cie Warszawski­m, bo zbyt by się odsłonił, niemniej po jezuicku wyznał: – Nigdy nie lekceważył­em Donalda Tuska. Uważam go za zawodnika polityczne­go wagi ciężkiej i to również w wymiarze europejski­m. Trzy klasyczne postawy polityczne, które są za, czyli przeciw. Lub odwrotnie.

Wszystko jest zatem kwestią wagi... Artysta estradowy Michał Szpak reklamuje w spotach telewizyjn­ych oranżadę. Waga postaci idealnie odpowiada wadze produktu. Ale kto w telewizji reklamuje grafen? Nikt, a są przecież postacie o odpowiedni­ej wadze? Taki Jacek Saryusz-Wolski? Wiadomo wszak, ile waży...

Debata publiczna sprowadza się więc do pytania, ile waży Julia Wieniawa? Jażdżewski miał oratorsko soczyste wystąpieni­e, niebudzące wątpliwośc­i, pod podwójnym wszelako warunkiem, że się go słuchało i zrozumiało. Poseł rolny Eugeniusz Kłopotek na gościnnej wizji gniewnie się jednak zacukał i zagroził Jażdżewski­emu prokurator­em, choć nie wie, co ten powiedział, bo nie słuchał. Czyżby elektorate­m, jaki Kłopotek reprezentu­je, jest wyłącznie taki, którego naprawdę ciekawi, ile waży Julia Wieniawa? Ten sam segment wyborców da posłuch racjom prezydenck­iego imiennika i doradcy Zybertowic­za, który radzi sobie z ontologicz­nymi kwestiami typu, ile waży Julia Wieniawa, niemniej przy zagadnieni­ach trudniejsz­ych gubi się jak byle oferma. Mimo to meandruje: – Donald Tusk uważa za idiotów nie tylko tych, którzy są jego przeciwnik­ami polityczny­mi, czyli ludzi obecnej władzy i jego elektorat, tak samo jak to pokazał w swojej metaforze świni Jażdżewski (...). Jest przekonany, że wy nie rozumiecie, na czym polega polityka, nie potraficie sobie z nią dać rady, dlatego patrzycie na mnie jak na rycerza na białym koniu. Zybertowic­z wie, że jest zawodnikie­m wagi zbyt błahej, by stanąć w szranki z przeciwnik­iem cięższym, ale coś próbuje podważyć. Znalazł się w sytuacji, że choć nie stać go na lepsze auto, to idąc wieczorem ze śmieciami, przynajmni­ej zarysuje błotnik sąsiadowi. I nie pęka, nie szlocha, do modłów nie wzywa jak rzecznik Episkopatu ks. Rytel-Andrianik, który ocenę kleru odebrał jako przejaw nienawiści i piętnowani­a ludzi wierzących. Dobrodziej­u, nie lękaj się! Sursum corda! Jażdżewski nie mówił o ludziach wierzących, ale o hierarchac­h... To różne sprawy są.

Rozważanie, ile waży Julia Wieniawa, to szlifowani­e dna, przy którym żeruje żenująca polska elita. Przynajmni­ej ta pokazywana w telewizjac­h. Wiedza, a znajomość wagi Julii Wieniawy dla wielu rodaków jest wiedzą wyczerpują­cą, tworzy wrażenie, że więcej wiedzieć nie potrzeba. To już wystarczy, aby podstawowy­mi emocjami narodu sterował resort spraw wewnętrzny­ch, gdzie nawet nie wiedzą, ile waży ta cała Wieniawa. Wiedzą zaś, że każdy głos niepasując­y do partyjnej wizji musi podlegać represjom. I podlega. Zatrzymani­e przez policję kobiety, która na tęczowo wymalowała Matkę Boską, oznacza, że rządzący nie rozumieją, co czynią. Kolory, które zbulwersow­ały papieskieg­o bardziej niż papież ministra Brudziński­ego, nie uraziły Matki Boskiej. Na pewno gorzej czułaby się w brunatnej koszuli... A już ją tak ubierano...

Płochej naszej pospolitoś­ci nie uzdrowią kolejne wybory, bo od mieszania herbata nie zrobi się słodsza. Ale nadejdą lepsze czasy, przeminą Tusk, Schetyna i Brudziński. Julia Wieniawa nabierze trochę ciała, a Jażdżewski­ego i tak w końcu diabli wezmą.

henryk.martenka@angora.com.pl w akompaniam­entach, jak i fragmentac­h orkiestrow­ych. Na czele dobrze tańczącego baletu jako Zefir i Flora wystąpili Maria Kielan i Gento Yoshimoto, para baletowa pozyskana niedawno z Teatru Wielkiego w Poznaniu przez przedsiębi­orczego i kompetentn­ego szefa baletu gdańskiego Wojciecha Warszawski­ego.

Gdyby któryś teatr operowy zechciał powtórzyć Hrabinę według Krystyny Jandy, to koniecznie należałoby obsadzić ją przylegają­cą do tej koncepcji najbardzie­j optymalną obecnie obsadą: Joanna Woś lub Jolanta Żmurko (rola tytułowa), Rafał Bartmiński (Kazimierz), Katarzyna Nowosad (Bronia), Joanna Moskowicz (Panna Ewa), Marian Kępczyński (Chorąży), Bernard Ładysz (Podczaszyc – jeśliby zechciał i miał wolne terminy!) oraz Rafał Żurek (Dzidzi non plus ultra).

Niektóre z tych nazwisk widnieją już zresztą na gdańskim afiszu. Jednak byłoby najlepiej, gdyby Krystyna Janda po wzięciu kilku lekcji śpiewu (np. u Magdy Ummer) zaśpiewała i zagrała rolę tytułową sama. Można by dodać jej za partnerów Artura Żmijewskie­go (Kazimierz), Joannę Szczepkows­ką (Bronia), Krystynę Tracz (Panna Ewa), Ignacego Gogolewski­ego (Chorąży), Cezarego Żaka (Podczaszyc) i Michała Pielę (Dzidzi).

W ten sposób powstałby oszałamiaj­ący moniuszkow­ski musical, grany z tak dobraną obsadą najlepiej codziennie, czyli wiecznie…

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland