Brunatna morderczyni skazana Niemcy
11 lipca zakończył się jeden z najdłuższych procesów w historii RFN. Trwał pięć lat i dwa miesiące. Neonazistka Beate Zschäpe skazana została na dożywocie za udział w dziesięciu morderstwach. Wyższy Sąd Krajowy w Monachium uznał ją także za winną zbrodniczego podpalenia oraz tego, że należała do organizacji terrorystycznej.
Czterej wspólnicy Zschäpe usłyszeli niższe wyroki. Zdaniem komentatorów, to najważniejszy proces przeciw skrajnej prawicy w Niemczech. 43-letnia obecnie Beate Zschäpe należała do brunatnej bandy NSU (Nationalsozialistischer Untergrund, Narodowosocjalistyczne Podziemie). Jej kompanami byli Uwe Mundlos i Uwe Böhnhardt.
Trudno uwierzyć, że neonazistowscy terroryści działali bezkarnie przez prawie 14 lat. W tym czasie zgładzili z zimną krwią dziewięciu drobnych przedsiębiorców tureckiego i greckiego pochodzenia. Swoim ofiarom strzelali z bliskiej odległości w twarz. W Heilbronnie zamordowali policjantkę Michèle Kiesewetter. Dokonali dwóch zamachów bombowych w Kolonii, w których kilkadziesiąt osób zostało rannych, a także napadli na 15 banków.
Niemieckie służby bezpieczeństwa należą do najsprawniejszych na świecie. Policja wyjaśnia ogromną większość zabójstw. A jednak w przypadku NSU stróże prawa okazali zdumiewającą bezradność. Długo zakładali, że tureccy sklepikarze zginęli w wyniku waśni rodzinnych. 4 listopada 2011 roku Uwe Mundlos i Uwe Böhnhardt usiłowali obrabować bank w Eisenach, ale przestępcza akcja zakończyła się niepowodzeniem. Obaj popełnili samobójstwo. Beate Zschäpe podpaliła mieszkanie w Zwickau, będące kryjówką bandy – usiłowała w ten sposób zatrzeć ślady. Kilka dni później oddała się w ręce policji.
Proces neonazistki i jej kompanów okazał się długi i kosztowny. Sama przebudowa sali sądowej pochłonęła 1,25 miliona euro. Wyższy Sąd Krajowy procedował 438 dni. Przesłuchano 765 świadków. Adwokaci głównej oskarżonej wywodzili, że nie ma dowodów jej obecności w miejscach zbrodni. Zschäpe zapewniała, że o popełnionych przez kompanów zabójstwach dowiadywała się już po fakcie. Sprawą NSU zajmowało się w Niemczech aż 11 komisji śledczych. Nie udało się wyjaśnić wielu tajemnic, okazało się jednak, że funkcjonariusze Urzędu Ochrony Konstytucji przez pół roku niszczyli akta związane z NSU, a wokół tej brunatnej organizacji terrorystycznej czynnych było ponad czterdziestu tajnych agentów służb państwowych.
6 kwietnia 2006 r. w kawiarni internetowej w Kassel został zastrzelony 21-letni Halit Yozgat. W chwili morderstwa w lokalu znajdował się Andreas Temme, funkcjonariusz heskiego Urzędu Ochrony Konstytucji. Temme twierdzi, że niczego nie widział. Gdy w ubiegłym tygodniu podczas rozprawy sędzia Manfred Götzl przedstawiał okoliczności śmierci Yozgata, ojciec zamordowanego mężczyzny wykrzyknął rozpaczliwie po turecku: „Bóg wie wszystko! Bóg wie wszystko!”.
Bliscy ofiar, ale także liczni dziennikarze i lewicowi aktywiści uważają, że NSU mogła tak długo grasować tylko dlatego, ponieważ miała wielu wspólników i osoby wspomagające, a może nawet protektorów w służbach. Nie jest wykluczone, że nie tylko Uwe Mundlos i Uwe Böhnhardt zabijali. Sąd w Monachium i komisje śledcze nie wyjaśniły tych spraw. Ale sędziowie przychylili się do wniosku prokuratury i uznali, że nawet jeśli Beate Zschäpe nie było na miejscu zbrodni, to o wszystkim wiedziała i współdecydowała. Sąd wydał wyrok wraz z orzeczeniem wyjątkowo ciężkiej winy, co oznacza, że skazana nie będzie mogła starać się o zwolnienie warunkowe po 15 latach. Obrońcy Zschäpe zapowiedzieli apelację do najwyższej instancji – Trybunału Federalnego.
Z przebiegu rozprawy niezadowolone są władze tureckie. Minister spraw zagranicznych rządu w Ankarze Mevlüt Cavusoglu stawia pytania: „Oskarżeni przyznali, że otrzymywali wsparcie od służb specjalnych i od państwa w państwie. Nie wyjaśniono jednak, jacy to byli ludzie i jakie instytucje. Kto kryje się za tymi morderstwami? Kto ze służb specjalnych się za tym kryje?”. (KK)