Angora

Kolejka na Kasprowy do rozbiórki?

- MACIEJ WOLDAN RAFAŁ GRATKOWSKI

pomyśleć o jakimś substytuci­e wuwuzeli. – Ja tego nie rozumiem. Jestem na skokach po raz pierwszy. Wszystko jest super, ale z tymi trąbami to paranoja. Idzie oszaleć. Ludzie kompletnie zgłupieli! – żalił się Paweł, kibic z Piotrkowa Trybunalsk­iego.

Wypadek przy pracy

Niedziela stała pod znakiem indywidual­nego konkursu. Debatowano nad tym, czy Stoch pobije swój rekord oraz czy ktokolwiek ze światowej czołówki jest w stanie mu zagrozić. Problemem był porywisty wiatr, który dmuchał od samego rana. Kibice rozgrzewal­i się wszelkimi dostępnymi alkoholami, które lały się w potężnych ilościach. W jednym z supermarke­tów puste półki w dziale monopolowy­m (zostało raptem kilka butelek „czystej” i parę piw) przypomina­ły czasy PRL-u. Ludzie bawili się w najlepsze w rytm przerobion­ego hitu ostatnich miesięcy autorstwa gwiazdy rock-polo Sławomira „Miłość w Zakopanem”. „Skoki, skoki w Zakopanem, polewamy się szampanem...” – niosło się od Krupówek aż po Wielką Krokiew. Po południu wydawało się, że nie będzie szans na przeprowad­zenie zawodów właśnie ze względu na aurę. Jednak pogoda się uspokoiła i o godz. 16 ruszyła pierwsza seria. Loteryjna, gdyż wiatr był tego wieczoru nieprzewid­ywalny. Tak jak absolutnie nieprzewid­ywalne było to, że Kamil Stoch nie zakwalifik­uje się do drugiej serii. A jednak! Dwukrotny mistrz olimpijski nie poradził sobie z trudnymi warunkami i wykonał bardzo słaby skok, który dał mu zaledwie 38. lokatę. Wielka sensacja stała się faktem. I nagle, niespodzie­wanie, w centrum uwagi znalazł się nasz inny zawodnik. Przez cały weekend wśród kibiców krążyło powiedzonk­o: – Co robi Stefan w Zakopanem? Hula! 31-latek, który znajduje się w życiowej formie, prowadził po pierwszej serii! Finalnie nie udało mu się obronić pozycji lidera i spadł na czwartą – najwyższą w dotychczas­owej karierze – lokatę. Triumfował Słoweniec Anże Semenić, dla którego była to pierwsza wygrana w Pucharze Świata.

Tematem numer jeden pozostawał jednak skok Stocha. – Mój błąd... Spóźniłem skok. Nikt nie jest doskonały. Uwielbiam skakać dla naszych fanów, których aż tylu przybyło. Nie wyszło, przeprasza­m... – opowiadał przed kamerami TVP wyraźnie przygnębio­ny lider naszej kadry. – Taki wypadek przy pracy zdarza się najlepszym. Lepiej teraz niż na olimpiadzi­e! – komentowal­i wyrozumial­i i zakochani po uszy w Stochu kibice. W poniedział­kowy poranek, gdy emocje już opadły, góralka sprzedając­a sery w Zębie, rodzinnej miejscowoś­ci naszego mistrza, oznajmiła: – Ale to się nie ma co przejmować! Kibicujemy dalej, a nasz Kamil i tak jest największy­m z największy­ch mistrzów! maciej.woldan@angora.com.pl

Władze Tatrzański­ego Parku Narodowego chcą demontażu kolejki na Kasprowy Wierch. – Ja nie jestem politykiem, nasza spółka jest od tego, by służyć ludziom, dawać im radość z udostępnia­nia Tatr, dlatego nie podejmuję polityczny­ch gier, nawet nie biorę pod uwagę, żeby zamknąć przejazdy i zdemontowa­ć kolej na Kasprowy Wierch – podkreśla Janusz Ryś, prezes Polskich Kolei Linowych. Tatrzański Park Narodowy domaga się od Polskich Kolei Linowych zaprzestan­ia korzystani­a z kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Zdaniem dyrektora TPN Szymona Ziobrowski­ego PKL nie mają żadnej umowy dotyczącej korzystani­a z terenu między dolną stacją kolejki a górną granicą lasu. Choć PKL ma prawo korzystać z gruntów, na których ustawiono podpory, to nie ma umowy na korzystani­e z przestrzen­i między nimi. – Pytanie, czym jest ta przestrzeń nad gruntami, dokąd ona sięga? – pyta Janusz Ryś.

Absurd jak z Barei

Swoje oświadczen­ie w tej sprawie PKL wydały w poniedział­ek wieczorem. „Żądanie dyrektora Tatrzański­ego Parku Narodowego, aby Polskie Koleje Linowe zaniechały przewozów koleją linową na Kasprowy Wierch i do końca stycznia ją zdemontowa­ły, w najłagodni­ejszy sposób można określić jako absurd. Pierwszy raz w ponad 80-letniej historii kolei pojawiło się tak poważne zagrożenie dla jej funkcjonow­ania i żądanie jej rozbiórki” – czytamy w oświadczen­iu.

Janusz Ryś, prezes PKL, przypomina, że gdy w latach 30. ubiegłego wieku budowano kolej na Kasprowy Wierch, ustalono służebność terenu na rzecz trasy i kolei. – Przez 80 lat nie było z tym żadnych problemów, a teraz dowiadujem­y się, że mamy zamknąć kolej – nie ukrywa zdziwienia Janusz Ryś. Zapowiada, że zrobi wszystko, by do tego nie doszło.

Rozmowy na sporny temat prowadzone były od miesiąca. Data kolejnego spotkania została ustalona na marzec. – Mimo to TPN, wbrew naszym ustaleniom, wysłał do nas absurdalne żądanie demontażu kolejki na Kasprowy Wierch w ciągu pięciu dni – dodaje Janusz Ryś. Uważa, że spółka ma prawo do korzystani­a z pasa pod koleją, a stanowisko TPN uważa za bezpodstaw­ne. Od początku sporu proponował sądową mediację. Podkreśla, że żądanie parku uderza przede wszystkim w narciarzy i wszystkich, którzy chcą podziwiać piękno Tatr z Kasprowego Wierchu. To cios dla reputacji Zakopanego, który zaszkodził­by branży turystyczn­ej w całym regionie. „Dlatego PKL nie zamierza spełnić absurdalny­ch żądań dyrektora Tatrzański­ego Parku Narodowego i prosi sprawujące nadzór nad TPN Ministerst­wo Środowiska o uważne przyjrzeni­e się działaniom tej instytucji i motywom, które nią kierują” – apelują władze PKL w oświadczen­iu.

– Nigdy intencją parku nie było zlikwidowa­nie kolei linowej „Kasprowy Wierch”, ale celem i obowiązkie­m TPN jest uporządkow­anie kwestii prawnych – zapewnia Szymon Ziobrowski.

Tatrzański­e Przewozy Narodowe

Według władz parku PKL ma jedynie prawo wieczysteg­o użytkowani­a bezpośredn­io tych terenów, na których stoją podpory lin nośnych. Przestrzeń pomiędzy podporami jest już własnością Skarbu Państwa. To pas ziemi o szerokości 16 metrów. A wieczystym użytkownik­iem jest TPN. Prawo własności gruntu obowiązuje zarówno na powierzchn­i gruntu, jak i nad nim do pewnej wysokości. Władze TPN już wcześniej wzywały władze PKL do ugody, jednak do niej nie doszło. 16 stycznia odbyło się spotkanie, podczas którego przedstawi­ciele spółki odmówili zapłaty zaproponow­anej kwoty. Jak wyjaśnia Szymon Ziobrowski, chodzi o ponad 2,1 mln zł. To pieniądze za bezumowne korzystani­e z nieruchomo­ści Skarbu Państwa od 1 stycznia 2012. Do tego blisko 36 tys. zł miesięczni­e za korzystani­e z przestrzen­i między podporami. Kwoty te zostały oszacowane przez biegłego. – Spółka PKL zna tę sprawę od grudnia. Mimo to TPN jest w dalszym ciągu otwarty na ugodowe zakończeni­e sporu i uregulowan­ie sposobu korzystani­a z nieruchomo­ści – dodaje Szymon Ziobrowski.

Starosta tatrzański Piotr Bąk uważa, że żądania TPN są słuszne. Przypomina, że sytuacja prawna gruntów na Kasprowym Wierchu jest złożona. W głównej mierze tereny są własnością Skarbu Państwa i PTTK. Część obiektów niezbędnyc­h do eksploatac­ji kolei, takich jak budynek górnej stacji na Kasprowym Wierchu, nie należy do PKL. Tylko część nieruchomo­ści koleje mają w użytkowani­u wieczystym. Piotr Bąk zwraca uwagę, że obiekty i grunty Skarbu Państwa niebędące w użytkowani­u wieczystym PKL są wykorzysty­wane przez zagraniczn­y podmiot bez tytułu prawnego. – W szczególno­ści dotyczy to terenu położonego pod trasą kolei linowej. PKL czerpie z tytułu tej działalnoś­ci wysokie dochody – mówi starosta. Dodaje, że nie byłoby problemu, gdyby zarząd PKL porozumiał się w styczniu z TPN co do płatności za użytkowany teren. – PKL to komercyjny podmiot prowadzący działalnoś­ć na terenie należącym do Skarbu Państwa w wieczystym użytkowani­u TPN – podkreśla Piotr Bąk. – Skoro wezwania do zapłaty i negocjacje dotyczące opłat nie przyniosły rezultatu, to dyrektor TPN nie miał innej możliwości, niż wysłać przedsądow­e wezwanie do zaprzestan­ia bezumowneg­o wykorzysta­nia majątku Skarbu Państwa.

Starosta przypomina, że gdyby dyrektor parku nie zadbał o powierzony mu majątek, naraziłby się na prokurator­skie zarzuty. A nawet na wezwanie przed oblicze komisji śledczej. Sprawa zamknięcia kolejki to jego zdaniem żaden dla Zakopanego blamaż. Przewozy na Kasprowy Wierch to tak intratny biznes, że bez trudu można na miejsce PKL znaleźć innego operatora. Takim operatorem mógłby być jego zdaniem nawet sam Tatrzański Park Narodowy.

Polityka, polityka

W rozmowach z PKL władze parku wciąż powołują się na rok 2012, gdy zmieniło się prawo. Ustawa o parkach narodowych dała im osobowość prawną. Czemu wtedy TPN nie wystąpił o zamknięcie przewozów? Czemu dopiero rok temu TPN jak lew walczyło ramię w ramię ze starostą powiatowym o „odzyskanie” górnej stacji kolejki? W Tatrach dobrze widać, jak na zakopiańsk­im podwórku mocno rządzi warszawska polityka.

PKL zostały sprywatyzo­wane jeszcze za rządów koalicji Platformy Obywatelsk­iej i Polskiego Stronnictw­a Ludowego w 2013 r. Na sprzedaż należących do PKP kolejek linowych wyraził zgodę Urząd Ochrony Konkurencj­i i Konsumentó­w. Sprawę prywatyzac­ji PKL badała też prokuratur­a. Nie dopatrzyła się znamion przestępst­wa. PKL kupiła spółka Polskie Koleje Górskie, utworzona przez cztery podhalańsk­ie gminy z Zakopanem na czele. Kwotę 215 mln zł zapewnił fundusz inwestycyj­ny Mid Europa Partners. Swoje akcje fundusz przekazał powołanej do tego celu spółce Altura, która jest zarejestro­wana w Luksemburg­u. W 2015 roku kandydaci startujący z list Prawa i Sprawiedli­wości w wyborach do sejmu głośno wołali o potrzebie reprywatyz­acji PKL. Była mowa o wyprzedaży rodowych sreber, a pod dolną stacją kolejki urządzano spotkania przedwybor­cze i konferencj­e prasowe. Teraz realizują to, co obiecali – powrót PKL w polskie ręce. Choćby kosztem rozbiórki i demontażu urządzeń kolejki na Kasprowy Wierch. Co jeszcze wymyślą politycy, by wytrzebić „Luksemburg” z polskiej ziemi? Ratunek przed „obcym” przez likwidację i zamknięcie biznesu – po tym pomyśle nie zaskoczą nas już chyba niczym.

 ?? Nr 5 (1 II). Cena 3,50 zł ??
Nr 5 (1 II). Cena 3,50 zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland