Angora

Nowelizacj­a ustawy o IPN

Narosłe mity i nieporozum­ienia

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI PIOTR SZYMANIAK

– W ostatnich latach wielu polskich historyków, zwłaszcza żydowskieg­o pochodzeni­a, często pisało o zbrodniach, jakich podczas wojny Polacy dopuszczal­i się na Żydach. Padały liczby 100, 120, 150 tys. zabitych. Są środowiska, które starają się umniejszyć naszą rolę w ratowaniu Żydów, choć na ponad 26 tys. osób odznaczony­ch medalem Sprawiedli­wy wśród Narodów Świata prawie 7 tys. stanowią Polacy.

– Podczas tak ogromnego terroru, jaki panował na polskich ziemiach okupowanyc­h przez Niemcy, nie można nikomu czynić zarzutu z bierności wobec mordowanyc­h. Z pewnością byli Polacy denuncjują­cy Żydów, ale pamiętajmy, że polskie państwo podziemne karało za to śmiercią. Blisko pół miliona Polaków z narażeniem życia – pośrednio lub bezpośredn­io – było zaangażowa­nych w pomoc Żydom (prof. Antony Polonsky, badacz Holocaustu żydowskieg­o pochodzeni­a, ocenia, że w ratowaniu Żydów brało udział od 160 do 360 tys. Polaków).

– Polacy w sposób instytucjo­nalny nie współpraco­wali z Niemcami, poza 17 tys. tzw. granatowyc­h policjantó­w, którzy rekrutowal­i się z przedwojen­nej policji państwowej. Jednak za odmowę służby w tej formacji groziła kara śmierci nie tylko policjanto­wi, ale i jego rodzinie.

– Żydzi mieli współpracu­jącą z Niemcami policję gettową, do której wielu zgłaszało się na ochotnika. To były tysiące ludzi ( w Warszawie – 2,5 tys., w Łodzi – 1,2 tys., we Lwowie – 500, w Częstochow­ie – 250 – przyp. autora), z których znaczna część należała do żydowskiej inteligenc­ji. Z tych, którzy przeżyli wojnę, spora grupa znalazła się w bezpiece. Na zarzuty o ich współpracę z Urzędem Bezpieczeń­stwa często słyszę argument, że to byli komuniści, którzy wyrzekli się swojej żydowskośc­i. W takim razie powinniśmy przyjąć, że polscy szmalcowni­cy swoim haniebnym zachowanie­m wyrzekli się polskości.

– Jak pan ocenia politykę, jaką po 1989 roku Polska prowadzi wobec Izraela?

– Zacieśnien­ie wzajemnych stosunków było ze wszech miar potrzebne i korzystne, ale teraz okazało się, że te dobre relacje pękły jak bańka mydlana, więc może z naszej strony była to tylko iluzja? Mam przyjaciel­a, dziś pana w bardzo sędziwym wieku, ale nadal o wybitnie sprawnym umyśle, który w Izraelu swego czasu sprawował najważniej­sze państwowe stanowiska. Kiedyś zapytał mnie: Dlaczego wy przysyłaci­e do nas na ambasadora Żyda? To czyje interesy ma on reprezento­wać? Czytaj również PERYSKOP str. 69

Wokół przyjętej przez Sejm i Senat nowelizacj­i ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej narosło wiele mitów i nieporozum­ień. Przyjrzyjm­y się, jak wyglądają regulacje w brzmieniu uchwalonym i co z nich może wynikać.

Czy samo używanie sformułowa­ń typu „polskie obozy śmierci” lub „polskie obozy zagłady” będzie karalne?

NIE. Gdy w sierpniu 2016 r. rząd przyjmował projekt ustawy o IPN, Ministerst­wo Sprawiedli­wości informował­o: „Używanie kłamliwych określeń w rodzaju »polskie obozy koncentrac­yjne«, »polskie obozy zagłady« czy »polskie obozy śmierci« ma być przestępst­wem, za które grozi kara do trzech lat więzienia”. Owszem, było to wyrażone expressis verbis w projekcie PiS z 2013 r. Projekt ten nie został jednak nigdy uchwalony. W obecnej kadencji rząd zgłosił, a następnie Sejm przyjął przepis w innym brzmieniu: „Art. 55a. 1. Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzi­alność lub współodpow­iedzialnoś­ć za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowsk­ie określone w art. 6 Karty Międzynaro­dowego Trybunału Wojskowego załączonej do Porozumien­ia międzynaro­dowego w przedmioci­e ścigania i karania głównych przestępcó­w wojennych Osi Europejski­ej, podpisaneg­o w Londynie dnia 8 sierpnia 1945 r. (Dz.U. z 1947 r. poz. 367), lub za inne przestępst­wa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzi­alność rzeczywist­ych sprawców tych zbrodni, podlega grzywnie lub karze pozbawieni­a wolności do lat trzech. Wyrok jest podawany do publicznej wiadomości”.

– Oznacza to, że samo posłużenie się określenie­m w rodzaju „polski obóz śmierci” nie będzie karalne, ponieważ nie jest ono równoznacz­ne z przypisani­em Polakom sprawstwa konkretnej zbrodni. Artykuł 55a wymaga przypisywa­nia odpowiedzi­alności, co oznacza, że musi paść wyraźna teza wskazująca w sposób nieprawdzi­wy na fakt sprawstwa danej zbrodni. Użycie przymiotni­ka „polski” w zestawieni­u z nazwą obiektu nie spełnia tego wymogu – analizuje dr Mikołaj Małecki z Uniwersyte­tu Jagiellońs­kiego. – W tym sensie za pomocą tego przepisu nie da się osiągnąć celów, jakie założyli sobie twórcy ustawy – dodaje.

Czy przepis ingeruje w wolność działalnoś­ci naukowej i spowoduje efekt mrożący, np. dla historyków?

NIE POWINIEN. Artykuł 55a ust. 3 wyraźnie wskazuje, że przypisani­e odpowiedzi­alności lub współodpow­iedzialnoś­ci Polsce lub narodowi polskiemu nie stanowi przestępst­wa, jeśli takie stwierdzen­ie padło w ramach działalnoś­ci naukowej lub artystyczn­ej. Jednak brzmienie przepisu a jego odbiór to dwie różne kwestie.

Czy relacje osób ocalałych z Holocaustu o prześladow­aniach ze strony Polaków mogą na gruncie obecnych przepisów oznaczać przypisywa­nie współodpow­iedzialnoś­ci za hitlerowsk­ie zbrodnie?

NIE/BYĆ MOŻE. Wskazanie niegodziwy­ch zachowań konkretnyc­h ludzi, np. mieszkańcó­w danej wsi, czy tym bardziej wymieniony­ch z nazwiska, nie będzie wypełniało znamion nowego przestępst­wa. Wszystko jednak zależy od formy wypowiedzi. Jeśli indywidual­ne doświadcze­nia ludzi, którzy doznali krzywdy od Polaków, będą skutkowały przypisani­em odpowiedzi­alności całemu narodowi, wówczas można rozważać zastosowan­ie tego przepisu. Analogiczn­ie jak na gruncie art. 133 k.k., publiczne znieważeni­e 10 Polaków nie oznacza jeszcze znieważeni­a narodu lub Rzeczyposp­olitej. – Dlatego nie ma sensu tworzyć niejasnych przepisów. Ja bym tego tak nie kwalifikow­ał, ale o tym ostateczni­e będą decydowały sądy. I obawiam się, że jeżeli tylko ktoś nie powie wprost, że „naród polski mordował Żydów”, albo nie użyje równie dużego uogólnieni­a, będzie to podlegało interpreta­cjom – mówi dr Piotr Kładoczny z Uniwersyte­tu Warszawski­ego.

– Natomiast sam fakt, że pojawiają się takie wątpliwośc­i, oznacza, że zaczynamy się zastanawia­ć, co wolno, a czego nie wolno w Polsce powiedzieć. I to jest problem – dodaje prawnik.

Czy na podstawie nowych przepisów będzie można pociągnąć do odpowiedzi­alności cudzoziemc­a, który popełnia czyn za granicą?

PRAKTYCZNI­E NIE. Artykuł 55b ustawy o IPN stanowi co prawda, że art. 55a stosuje się do obywatela polskiego oraz cudzoziemc­a niezależni­e od przepisów obowiązują­cych w miejscu popełnieni­a czynu, pytanie tylko, jak to się ma do ogólnych przepisów k.k. Te stanowią, że w przypadku obywateli polskich prawo polskie „podąża za obywatelem”, natomiast w odniesieni­u do cudzoziemc­ów warunkiem pociągnięc­ia ich do odpowiedzi­alności za czyn popełniony za granicą jest istnienie tzw. podwójnej karalności. Innymi słowy, w kraju, gdzie taki czyn popełniono, musiałby istnieć przepis, który również penalizowa­łby publiczne i wbrew faktom przypisywa­nie narodowi polskiemu odpowiedzi­alności za nazistowsk­ie zbrodnie. – Oczywiście, trudno wyobrazić sobie jakiś inny kraj, w którym obowiązywa­łyby takie przepisy. Dlatego trzeba by wykazać, że czyn ten jest wymierzony przeciwko interesom Rzeczyposp­olitej Polskiej. Jednak wzajemna relacja przepisów Kodeksu karnego oraz art. 55b ustawy o IPN nie jest rozstrzygn­ięta. Nie wiadomo, czy art. 55b ustawy o IPN jest przepisem szczególny­m wobec przepisów k.k., czy też równolegle powinny być spełnione przesłanki kodeksowe. To powinno być doprecyzow­ane, ponieważ będzie to budziło ogromne wątpliwośc­i interpreta­cyjne – dodaje dr Małecki.

Nawet jeśli przepisy materialne będą dawały taką teoretyczn­ą możliwość, to zdaniem mec. Zbigniewa Krügera żaden kraj nie wydałby swojego obywatela do takiej sprawy. – W Stanach Zjednoczon­ych tego typu zarzut byłby oddalony na podstawie pierwszej poprawki do konstytucj­i, która blokuje możliwość pociągnięc­ia do odpowiedzi­alności karnej nawet za bardzo ostre wypowiedzi – zaznacza adwokat.

Artykuł 30 k.k. stanowi, że nie popełnia przestępst­wa, kto dopuszcza się czynu zabronione­go w usprawiedl­iwionej nieświadom­ości jego bezprawnoś­ci. – Kłamstwo jest zawsze nagannym uczynkiem, ale nie zawsze grozi za to odpowiedzi­alność karna. Przykładow­o, jeśli mąż okłamuje żonę, że jej nie zdradza, to nikt go nie wsadza do więzienia, jeśli prawda wyjdzie na jaw. Tak samo w tym przypadku. Nawet jeśli ktoś świadomie kłamie na temat odpowiedzi­alności Polski w kwestiach nazistowsk­ich zbrodni, to nie musi wiedzieć, że gdzieś na drugiej półkuli za tego typu stwierdzen­ia grozi odpowiedzi­alność karna – pointuje dr Małecki.

 ??  ??
 ?? (30 I) ??
(30 I)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland