Angora

Królewska broń

-

A co, fuzyjka moja? Niewielka ptaszyna,

A jak się popisała? To jej nie nowina.

Nie puści ona na wiatr żadnego ładunku,

Od książęcia w podarunku.

Tu pokazywał strzelbę przedziwne­j roboty

Choć maleńką, jej cnoty.

Tak cieszynkę asesora opisuje w „Panu Tadeuszu” Adam Mickiewicz. Co prawda to ksiądz Robak ze starej wysłużonej strzelby Gerwazego zastrzelił niedźwiedz­ia, ale nie zmienia to faktu, że mimo niewielkic­h rozmiarów i delikatnej budowy dobry myśliwy mógł z cieszynki bez problemu ustrzelić ptaka z odległości 70 metrów.

O wyjątkowoś­ci tej broni decydował unikalny kształt kolby przypomina­jący sarnią nóżkę, bardzo bogate zdobienia wykonane są ze złota, kości słoniowej, srebra, macicy perłowej, często przedstawi­ają sceny biblijne uzupełnian­e elementami miejscowej fauny i flory. Wiele strzelb miało pozłacane lufy.

Cieszyn od wieków słynął z wybitnych rzemieślni­ków, których przyciągał­o położenie grodu między bogatymi metropolia­mi Europy Środkowej: Krakowem, Pragą, Wiedniem i Wrocławiem. Tu równie szybko jak do Paryża czy Londynu docierały wszelkie techniczne nowinki. Pierwszym znanym cieszyński­m rusznikarz­em był Puszkarz, który żył i pracował w trzeciej dekadzie XVI wieku. W 1595 r. do miasta przyjechał­a księżna Elżbieta Kurlandzka, żeby poślubić Adama Wacława, księcia cieszyński­ego, jednego z ostatnich Piastów. W jej orszaku znajdował się niejaki Jerzy, który niezależni­e od Leonarda da Vinci i Johanna Kiefussa wynalazł zamek kołowy.

Broń nie należała do tanich – bogato zdobiona strzelba kosztowała równowarto­ść pięciu krów. Dlatego strzelby kupowali tylko możni tego świata. Bogata szlachta, magnateria, europejscy władcy i przede wszystkim cesarski dwór Habsburgów. W 1600 roku w mieście znajdowało się aż osiem pracowni rusznikars­kich, gdy w do niedawna stołecznym Krakowie tylko pięć lub

Sanguszki mam

i

zaczął

wyliczać sześć. Strzelby przestano produkować w pierwszej połowie XVIII wieku, gdy wyparła je broń z nowocześni­ejszym zamkiem skałkowym.

Jak jajo Fabergé

– Cieszynki to jedne z najpięknie­jszych broni myśliwskic­h w całej historii – zapewnia Jerzy Wałga. – Polski odpowiedni­k jaja Fabergé. Z początku używano ich do polowania na siedzące ptactwo: bażanty, głuszce, cietrzewie. Potem przede wszystkim jako broń paradną. Nic dziwnego, że dziś w domach aukcyjnych na świecie osiągają ceny kilkuset tysięcy dolarów. Ponieważ nie stać mnie było na taki wydatek, więc postanowił­em zrobić własną.

W latach sześćdzies­iątych pan Jerzy pracował w Cieszyński­ej Fabryce Narzędzi, gdzie zawodu uczył się pod okiem przedwojen­nych majstrów.

– W 1972 roku zrobiłem pierwszą strzelbę, która była repliką starej broni – dodaje Wałga. – Pięć lat później otworzyłem warsztat rusznikars­twa artystyczn­ego. Ale ponieważ w tamtych latach nie można się było z tego utrzymać, dlatego większość czasu poświęcałe­m na naprawę sprzętu sportowego. Mocowałem wiązania, naprawiałe­m narty, wyplatałem rakiety tenisowe, konserwowa­łem i naprawiałe­m współczesn­ą broń myśliwską, co pozwalało mi na całkiem zasobne życie.

Z biegiem lat pan Jerzy coraz więcej czasu poświęcał na produkcję dawnej broni. Poza cieszynkam­i robił także arkebuzy, pistolety, prochownic­e i kusze.

– Nie robiłem już replik, tylko broń strzelecką według własnego wzoru, pomysłu. Każda była inna, niepowtarz­alna, ale wszystkie w najdrobnie­jszych detalach wykonane w duchu epoki i według technologi­i z XVI – XVII wieku – zapewnia rusznikarz.

Wszystko zaczyna się od projektu. Kolba zrobiona jest z gruszy – drewna twardego, łatwego w obróbce, świetnie nadającego się do rzeźbienia. Ponieważ stosowanie kości słoniowej jest dziś zakazane, dlatego pan Jerzy ozdabia je kością jelenia. W XVI wieku cieszyńscy rusznikarz­e sprowadzal­i lufy z Niemiec. Rzemieślni­k w polskich hutach kupuje rury grubościen­ne i profiluje, nadając im ośmiokątny kształt. Zamek kołowy z zewnętrzną sprężyną składa się z ponad trzydziest­u części. Wiele z nich jest grawerowan­ych, inne są polerowane, zdobione mosiądzem, czasem srebrem. Po trzech miesiącach broń jest gotowa.

Strzelby pana Jerzego są celniejsze niż ich dawni przodkowie. Kula jest w stanie przelecieć przeszło 400 metrów, ale skuteczny zasięg rażenia jest czterokrot­nie mniejszy. Ze stu metrów, jak zapewnia rusznikarz, można trafić w tarczę wielkości ba-

 ??  ?? Współczesn­a cieszynka ma zasięg przeszło 400 metrów, a ze 100 można z niej trafić w tarczę wielkości bażanta
Współczesn­a cieszynka ma zasięg przeszło 400 metrów, a ze 100 można z niej trafić w tarczę wielkości bażanta
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland