Prawdziwa matka Putina? Rosja
W ubogiej, otoczonej połamanym płotem chatce, w gruzińskiej wiosce Meteczi żyje 89-letnia staruszka, która twierdzi, że jest matką prezydenta Rosji. Opowiada, że tajemniczy goście, zapewne z KGB, pobrali od niej próbki krwi. Jeśli Wiera Putina mówi prawdę, oznacza to, że gospodarz Kremla jest nieślubnym dzieckiem o gruzińskich korzeniach.
W archiwum położonego w pobliżu miasta Caspi znajdują się dokumenty, świadczące, że w latach 1959 – 1960 do szkoły w Meteczi uczęszczał mały Władimir Putin narodowości gruzińskiej. Emerytowana nauczycielka z Meteczi, Szura Gabinaszwili, opowiada, że uczyła małego Wowę rosyjskiego i że grożono jej śmiercią, jeśli będzie o tym mówiła publicznie. „Wowa był bardzo bystrym dzieckiem, najzdolniejszym w całej klasie. Lubił rosyjskie bajki, a także zapasy i wędkowanie”.
O domniemanej matce Władimira Putina już w 2008 roku pisał brytyjski dziennik „The Telegraph”. 7 maja br. obszerny artykuł na ten temat opublikował poważny niemiecki magazyn „Die Zeit”, któremu swe materiały dostarczył badający z narażeniem życia tę zagadkę czeczeński działacz niepodległościowy Rustam Daudow (nazwisko zmienione).
Wiera Putina, którą opiekują się trzy córki, opowiada, że urodziła się w 1926 roku w pobliżu miasteczka Oczior na Uralu. Została mechanikiem maszyn rolniczych. Podczas kursu szkoleniowego zakochała się w Płatonie Priwałowie i zaszła w ciążę. To właśnie Priwałow jest biologicznym ojcem rosyjskiego prezydenta. Okazało się jednak, że ma żonę. Zawstydzona Wiera wróciła do swych rodziców. 7 października 1950 w swej rodzinnej wsi urodziła chłopca, któremu nadała imię Władimir. Podczas następnego kursu szkoleniowego w Taszkiencie poznała gruzińskiego żołnierza Giergija Osepaszwili i wyszła za niego za mąż. Osiedlili się w Meteczi. Giergij początkowo nie miał nic przeciwko pasierbowi, kiedy jednak małżonkom urodziła się córka, zażądał od Wiery odesłania chłopca, Wowa trafił najpierw pod opiekę pewnego bezdzietnego majora, potem chłopca wzięli do siebie rodzice Wiery. Ale byli zbyt starzy i chorzy, aby sprostać obowiąz- kom wychowawczym. Mniej więcej 9-letni Wowa trafił więc do rodziców zastępczych, dalekich krewnych swoich dziadków. Byli nimi Władimir Spiridonowicz Putin i Maria Iwanowna Putina. Właśnie ich prezydent Rosji uznaje za swych prawdziwych rodziców. Oboje zmarli, zanim Putin został prezydentem.
Putinowie wyjechali wraz z Wową do Leningradu. Tam załatwili chłopcu nową metrykę urodzenia, która uczyniła go młodszym o dwa lata. Dzięki temu mógł jeszcze raz pójść do pierwszej klasy i uczyć się rosyjskiego. W szkole w Gruzji poznał bowiem ten język w niedostatecznym stopniu. „Zawsze czułam się winna, że go oddałam, ale nie miałam inego wyjścia”, wyznawała Wiera Putina. Staruszka opowiada, że następnym razem zobaczyła w telewizji w 1999 roku swego utraconego syna jako sławnego polityka. Znamienne, że oficjalne wspomnienia prezydenta Rosji stają się dokładne dopiero od 1960 roku.
Na trop tajemnicy wpadł w 2000 roku Rustam Daudow. Przeprowadził wy- wiady z Wierą Putiną i mieszkańcami Meteczi, nagrał je na wideo. Usiłował wykorzystać te rewelacje, aby udaremnić zwycięstwo Władimira Putina w wyborach prezydenckich 26 marca 2000 roku – gdyby Rosjanie dowiedzieli się, że kandydat na najwyższy urząd jest wychowanym w Gruzji nieślubnym dzieckiem, nie byliby zachwyceni. Taśmy Daudowa miał odebrać rosyjski dziennikarz Artiom Borowik. 9 marca odleciał do Tbilisi, jego samolot rozbił się jednak tuż po starcie z Moskwy. Borowik i jego towarzysze nie przeżyli. 15 października 2000 roku czeczeński aktywista przekazał kasetę wideo włoskiemu dziennikarzowi Antonio Russo. Następnego dnia reporter został znaleziony martwy. Nieznani sprawcy porwali Włocha, skrępowali go i przejechali samochodem. Kaseta zniknęła. Człowiek o takim samym imieniu i nazwisku jak Daudow został w 2003 roku zastrzelony w Baku. Czeczeński aktywista ratował się ucieczką do Europy Zachodniej. Ma tylko jeden dowód na potwierdzenie swych słów – małe zdjęcie 3-letniego Władimira Putina z Gruzji. Nie wiadomo jednak, czy przedstawia ono obecnego prezydenta Rosji.
Daudow stawia pytania. „Po pierwsze: Dlaczego KGB było kilka razy u Wiery Putiny w Meteczi, co potwierdzają inni mieszkańcy wsi? Po drugie: Jeśli prezydent Rosji nie jest dzieckiem tej kobiety, dlaczego nie rozkazał odnaleźć jej prawdziwego syna? Po trzecie: Dlaczego KGB nie ogłosiło wyników testów genetycznych Wiery Putiny”. (KK)