Trzeszczą, strzykają, puchną i bolą
– Z wiekiem wiele osób narzeka na problemy z chodzeniem. Czy ma to związek z konkretną chorobą?
–W większości przypadków to efekt choroby zwyrodnieniowej stawów, na którą cierpi – jak się szacuje – aż 60 proc. osób w wieku powyżej 60 lat. Prowadzi ona do uszkodzenia struktur stawów i może dotyczyć wszystkich stawów.
– Jakie są przyczyny tej choroby?
– Niestety, nie wiadomo. Z mojego doświadczenia wynika, że wpływ na to może mieć wiele czynników, począwszy od genetycznych, a na środowiskowych kończąc. Znam ciężko pracujące osoby o zdrowych stawach, ale i znam też osoby, które nie przemęczają się, a chorują. Problem w tym, że skoro nie ma jednej przyczyny, to i nie ma jednej recepty.
– Jakie symptomy świadczą, że możemy mieć do czynienia z chorobą zwyrodnieniową stawów?
– Przede wszystkim – ból. To pierwsza informacja, że dzieje się coś złego. Mogą to być bóle o różnym charakterze i natężeniu, pojawiające się w określonych sytuacjach. Kolejnym objawem, który musi niepokoić, jest sztywność stawów, szczególnie rano. Pojawia się też ograniczenie ruchomości stawów, a także trzeszczenie, strzyka- nie, chrupanie. Wszystko to może świadczyć o chorobie zwyrodnieniowej stawów. Znamienne dla niej są też obrzęki i opuchnięcia stawów.
– Czy to znaczy, że rozpoznanie choroby nie powinno sprawiać lekarzowi kłopotów?
– Najważniejszy jest dokładny wywiad lekarski. Chodzi o to, by w rozmowie z pacjentem poznać jak najwięcej szczegółów i dowiedzieć się, kiedy, w jaki sposób i w którym miejscu pojawia się ból. Istotne są badania obrazowe, z których najważniejszym jest zdjęcie rentgenowskie. Tymczasem wielu pacjentów przychodzi z USG stawu, a to badanie powinno być traktowane w tym przypadku pomocniczo. Pamiętajmy też, że do lekarza należy przyjść ze zdjęciem, a nie jedynie z jego opisem.
– Czy chorobę zwyrodnieniową stawów można skutecznie wyleczyć?
– To niezwykle trudny i długi proces. Możemy mówić o leczeniu niefarmakologicznym, farmakologicznym i operacyjnym. W pierwszym przypadku niezwykle ważna jest edukacja pacjenta, który musi wiedzieć, na co choruje, jakie są tego konsekwencje i w jaki sposób przebiegać będzie leczenie. Musi poznać swego wroga, by łatwiej było z nim walczyć. Należy pamiętać o kontrolowaniu masy ciała i codziennej, systematycznej aktywności ruchowej w różnej formie, dostosowanej do naszych możliwości.
– Zazwyczaj jednak osoby chore zmuszone są sięgnąć po środki farmakologiczne. Jakie mają możliwości?
– Stosowane leki można podzielić na kilka grup. Podstawowe to leki przeciwzapalne, przeciwbólowe, preparaty modyfikujące chrząstkę stawową, sterydy, różnego rodzaju maści i żele. Do nowszych metod należy zaliczyć stosowanie czynników wzrostu (PRP) i komórek macierzystych. Z lekami przeciwbólowymi jest duży problem, bo często ludzie obawiają się ich i niepotrzebnie cierpią. Tymczasem ból pogarsza jakość życia chorego, z czego zdaje sobie sprawę ponad 90 proc. pacjentów. Najsłabszym lekiem przeciwbólowym jest paracetamol. Aby był skuteczny w chorobie zwyrodnieniowej stawów, trzeba go brać w dużej dawce. Lepszy efekt daje stosowanie tramadolu lub kodeiny. Wbrew pozorom, najbezpieczniejszymi lekami są te najsilniej działające. Przykładem może być buprenorfina stosowana w postaci plastrów.
– Bardzo często jednak lekarze zalecają chorym tzw. blokady lub preparaty kwasu hialuronowego. Czy daje to spodziewane efekty?
– Obie metody nie leczą stawu, a jedynie wspomagają leczenie. Zadaniem preparatów kwasu hialuronowego jest poprawienie śliskości i „smarowania” stawu. Z kolei stosowanie blokad, czyli podawanie sterydów, jest nadużywane. Są sytuacje, kiedy zabieg taki ma uzasadnienie, ale nie za każdym razem i nie przy każdej okazji. W przypadku cukrzyków takie zabiegi w ogóle nie powinny być stosowane. Generalnie zaś tzw. blokady nie tylko nie leczą stawu, ale jeszcze bardziej go niszczą.
– Wspomniał pan o nowych metodach dających nadzieję ludziom cierpiącym na zwyrodnienia stawów.
– Pierwsza dotyczy stosowania czynników wzrostu osocza (PRP). Preparaty takie, wykonywane z krwi pacjenta, aplikuje się bezpośrednio do stawu, co aktywuje czynniki odpowiedzialne za jego regenerację. Jeszcze lepszy efekt uzyskujemy w przypadku przeszczepu komórek macierzystych. Najskuteczniejsze są komórki krwi pępowinowej z Banku Komórek Macierzystych, które są bardzo aktywne metabolicznie i podanie ich do chorego stawu powoduje odbudowę uszkodzonej chrząstki. Mniejszy potencjał leczniczy mają komórki macierzyste pobrane z tłuszczu lub szpiku kostnego. Obie metody są bardzo obiecujące, choć na razie dość drogie.
– Jakie znaczenie w chorobie zwyrodnieniowej stawów ma leczenie chirurgiczne?
– Obejmuje ono różne zabiegi, z których najistotniejszym jest endoproteza, czyli wymiana stawu. Stosuje się ją głównie w przypadku stawów kolanowych i biodrowych. W mojej ocenie to zdecydowanie bardziej skuteczna metoda niż np. artroskopia bądź usuwanie błony maziowej, zabiegi obarczone dużym ryzykiem i niegwarantujące poprawy. W tym miejscu warto przypomnieć słowa słynnego kardiochirurga, Christiaana Barnarda, który powiedział, że „celem medycyny nie jest naprawdę przedłużenie ludzkiego życia, lecz poprawa jego jakości”. I to znakomicie odnosi się do choroby zwyrodnieniowej stawów.