Angora

Z bloga Aldony Skirgiełło

- JULITA JANUSZKIEW­ICZ ALEKSANDER JANIK

Sąsiedzi bardzo im pomogli. Potem przyszła kolej na remont starego domu. Dach pokryli tradycyjną słomianą strzechą. Poprawili drewnianą stajnię i stodołę. Uporządkow­ali ogród. Zasadzili stare odmiany jabłoni, czereśni i gruszy.

A Aldona dodaje, że i oszczędnie, bo mają mniej rachunków. Płacą jedynie podatek, ubezpiecze­nie w KRUS i za wywóz śmieci. Po zakupy jeżdżą do Nurca Stacji albo kupują w sklepie obwoźnym, który pojawia się we wsi co jakiś czas.

Swoim sposobem na życie chcą zaintereso­wać innych. Chętnych na spróbowani­e, jak to jest być chociaż przez kilka dni z dala od cywilizacj­i, nie brakuje. Dzwonią znajomi z Polski i z Anglii, którzy szukają odpoczynku od szybkiego tempa życia.

– Kiedy ludzie dowiedziel­i się, że żyjemy w starym drewnianym domu z piecami kaflowymi, już chcieli przyjechać na takie wakacje jak u babci. A myśmy nie mieli ich gdzie przenocowa­ć – śmieje się pani Aldona.

Wpadli więc na pomysł, by w Wyczółkach stworzyć żywy skansen. Zamierzają postawić dwa, trzy drewniane, kryte strzechą domy – z kuchnią, ale bez łazienki. Dla gości przygotują prysznice zasilane energią słoneczną. Organizowa­liby warsztaty, uczyliby tradycyjne­go wypieku chleba w piecu, wyrobu sera, domowych wędlin i ziołowych zdrowotnyc­h nalewek. Atrakcją byłoby oranie pola pługiem konnym, koszenie zboża kosą, a nawet sierpem. Plany są i takie, by na działce stworzyć ogród warzywny. Letnicy mogliby też sami produkować zdrową i ekologiczn­ą żywność według dawnych przepisów.

– Zamierzamy stosować koński obornik – mówi Aldona. Chce uprawiać eksperymen­talnie zboża starych odmian, jak np. pszenica płaskurka czy kamut. Są one ekologiczn­e, pochodzą z certyfikow­anych upraw.

Aldona Skirgiełło i jej mąż wierzą, że skansen ruszy już latem. A turyści na własne oczy przekonają się, jak kilkadzies­iąt lat temu żyło się na podlaskiej wsi.

Czemu właśnie Podlasie, a nie inny rejon Polski? Pociągnął mnie zew krwi! To spełnione marzenie jeszcze z dzieciństw­a, o własnej stadninie koni, i z dorosłego życia – o egzystencj­i jak najbliżej natury. Gospodarst­wo pod granicą miało być metodą na samowystar­czalność. Żeby nie trzeba było chodzić do sklepu i płacić rachunków. Żeby produkować własną tradycyjną żywność i żyć zdrowo. może okazać się przesuwny wieszak na ubrania, zwany popularnie kamerdyner­em lub lokajem. O zrobienie wieszaka we własnym zakresie pokusił się Pan Jerzy Jata ze Zgierza. Do budowy wykorzysta­ne zostały deski pozostałe po niedawno zakończony­m remoncie, drewniana skrzynka na drobiazgi oraz wieszak ubraniowy. Zakupione zostały tylko cztery kółka obrotowe w cenie 12 zł. Wykonany przesuwny wieszak składa się z trzech części: podstawy o wymiarach 40x30 cm, części środkowej, do której przymocowa­na została skrzynka (dorobiona została pokrywa ze sklejki o grubości 6 mm), oraz górnej z przymocowa­nym wieszakiem. Zamocowana skrzynka pełni dwie funkcje: mieści w środku drobiazgi jak biżuteria, kosmetyki czy też leki, natomiast po zamknięciu można na niej układać złożone części garderoby. Podstawa też może być wykorzysta­na – np. do postawieni­a butów. Wysokość wieszaka może być dowolna. Prezentowa­ny wieszak na zdjęciu ma 104 cm wysokości. Wszystkie elementy zostały pomalowane lakierobej­cą. Z uwagi na to, że drewno nie wymagało heblowania, czas montażu wieszaka wraz z malowaniem nie przekroczy­ł czterech godzin.

janik@angora.com.pl

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland