Rachunek po 16 latach
W 1999 r. Agata Jankowska z Chodcza pojechała na pielgrzymkę do Włoch i zachorowała. Kilka dni temu kobieta dostała rachunek – ma w ciągu 20 dni zapłacić ponad... 12 tys. zł!
– Od kilku dni nie mogę spać – mówi Agata Jankowska, która kilka dni temu dostała rachunek z włoskiego szpitala na kwotę 3 tys. euro.
Kobieta we Włoszech była tylko raz – w 1999 roku na pielgrzymce. Wycieczkę wspomina dobrze, choć kilka pierwszych dni spędziła w szpitalu. Mieszkanka podwłocławskiego Chodcza zatruła się w czasie śniadania w Pradze. Nie tylko pani Agata się tego dnia zatruła. Pamięta, że podobne objawy występowały jeszcze u kilkunastu osób. Z grupy pani Agaty do szpitala we Włoszech trafiły dwie chore – ona i koleżanka. W lecznicy kobiety spędziły 4 dni, po czym dołączyły do swojej grupy i kontynuowały zwiedzanie.
Po powrocie do kraju obie kobiety dostały pełny zwrot kosztów pielgrzymki. Powiedziano im wtedy, że to w ramach rekompensaty. Po 16 latach może się okazać, że niekoniecznie.
Pani Agata otrzymała przesyłkę z Włoch. Był to rachunek z tamtejszego szpitala na kwotę ponad 3 tys. euro. – Od momentu, kiedy otrzymałam to wezwanie, nie mogę spać, cały czas żyję w stresie, nie wiem, co mam robić! – mówi kobieta.
Także koleżanka pani Agaty, która była z nią na pielgrzymce, dostała awizo do odebrania przesyłki z Włoch. Obie kobiety od kilku dni odwiedzają prawników, szukając pomocy. – Nie stać mnie na pokrycie tego rachunku – mówi mieszkanka Chodcza.
Biuro podróży, które organizowało pielgrzymkę do Włoch, już nie istnieje. Kobiecie udało się skontaktować z pracownikiem, który przygotował dla nich ofertę. – Powiedział, że wszystko było załatwione, a koszt leczenia powinien pokryć ubezpieczyciel, czyli firma „Warta” – opowiada kobieta.
Pani Agata wysłała do firmy ubezpieczeniowej pismo. Teraz czeka na odpowiedź. Czy kobieta będzie musiała pokryć koszty leczenia we włoskiej lecznicy? Skonsultowała się z prawnikami. Jedni twierdzą, że sprawa powinna się przedawnić. Inni obawiają się, że zwrot kosztów pobytu mógł oznaczać, że biuro podróży w ten sposób chciało się pozbyć „kłopotu”. Jeszcze inni radzą skontaktować się z ambasadą.