Pójdzie siedzieć za telefon?
Msza św., ludzie modlą się w skupieniu, a tu nagle komuś dzwoni telefon. Młodzieniec wstaje, odbiera połączenie i głośno prowadzi dyskusję, skupiając na sobie uwagę całego kościoła. Teraz grozi mu za to nawet dwa lata więzienia!
W kościele w małym Kiełkowie na Podkarpaciu takiego skandalu jeszcze nie było. Podczas niedzielnej mszy młody mężczyzna zaczął nagle... zakłócać nabożeństwo. Rozmawiał głośno przez telefon. Wstał z ławki, gestykulował i głośno krzyczał do słuchawki. Mężczyzna zupełnie nie zwracał uwagi na upomnienia wiernych i księdza, który zwrócił się do niego z ambony. W końcu oburzeni ludzie nie wytrzymali i wyprowadzili gadułę na zewnątrz. Młodzieniec odjechał samochodem.
Incydent tak bardzo zbulwersował mieszkańców, że powiadomili policję. Mundurowi rozpoczęli drobiazgowe śledztwo. Mieli spory problem, aby dotrzeć do młodzieńca, ponieważ nie był miejscowy i nikt go nie znał. W końcu po miesiącu śledczy zatrzymali 20- latka z Miel- ca. Podejrzany usłyszał zarzut „ złośliwego przeszkadzania w publicznym wykonywaniu aktu religijnego kościoła”. Niebawem stanie przed sądem. Za takie przestępstwo grozi mu do dwóch lat więzienia.
WŁ
*** Zatrzymany przyznał się do popełnienia przestępstwa, a swoje zachowanie tłumaczył tym, że wcześniej pił alkohol. – Najprawdopodobniej jednak nie był szczególnie pijany, bo świadkowie zdarzenia w ogóle tego nie zauważyli – mówi Urszula Chmura, rzeczniczka mieleckiej komendy policji. Dodaje, że być może występek 20- latka miał być „ popisem brawury i działaniem z premedytacją”.
(TVN24.pl, 4 IV)