Angora

Leki cenniejsze niż złoto

W Polsce od lat ma miejsce nielegalny eksport drogich i rzadkich lekarstw ratujących życie. Ocenia się, że wartość tego procederu to 2 miliardy złotych rocznie.

-

„Brakuje leków w aptekach” – alarmuje „Fakt”.

„Alarm w śląskich aptekach” – donosi „Dziennik Zachodni”.

„To nie nasza wina – twierdzą farmaceuci i rozkładają ręce. Problem wynika stąd, że leki zamiast do aptek trafiają za granicę” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

Brakuje insulin, pasków do mierzenia poziomu glukozy, leków na astmę, przeciwzak­rzepowych, na chorobę Parkinsona i Alzheimera, onkologicz­nych, antybiotyk­ów. Wielu pozycji nie można nawet zamówić, gdyż nie ma ich także w hurtowniac­h. Za taki stan rzeczy niektórzy eksperci obwiniają dozwolony prawem tzw. eksport równoległy(*).

– Producent leku musi oszacować, jak duży popyt będzie na ten specyfik w naszym kraju – mówi dr Jarek Frąckowiak, prezes Pharma Expert. – Następnie jego cena i wielkość dostawy są negocjowan­e z przedstawi­cielami Ministerst­wa Zdrowia. Gdy okaże się, że szacunki były zbyt małe albo w ramach tzw. eksportu równoległe­go część hurtowni sprzedała go za granicę, to nie da się w krótkim czasie uzupełnić braków, gdyż koncerny farmaceuty­czne wolą sprzedać leki tam, gdzie dostaną wyższą cenę: w Austrii, Niemczech czy Szwajcarii.

Departamen­t Polityki Lekowej i Farmacji Ministerst­wa Zdrowia chętnie udzielał rad polskim hurtowniom na temat procedur obowiązują­cych w eksporcie. Jednocześn­ie dyskretnie informował, że: „Należy monitorowa­ć ilość wywożonych leków za granicę pod kątem zapotrzebo­wania na rynku we- wnętrznym, aby nie spowodować zakłóceń w łańcuchu dystrybucy­jnym na terenie Polski”.

Cóż jednak pomogą te ostrzeżeni­a, skoro insulina jest w Polsce średnio cztery razy tańsza niż u naszych zachodnich sąsiadów.

– Dzięki informacjo­m przesyłany­m przez Naczelną Izbę Aptekarską Główny Inspektora­t Farmaceuty­czny i Ministerst­wo Zdrowia od dawna zdają sobie sprawę z niedoboru leków, który nie wynika tylko z eksportu równoległe­go, ale także, a może przede wszystkim, z niewłaściw­ej organizacj­i rynku farmaceuty­cznego i występując­ych w nim patologii – twierdzi dr Marek Jędrzejcza­k, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarski­ej. – Państwo ma obowiązek zapewnić dostępność leków swoim obywatelom i żądać tego od firm farmaceuty­cznych, które nie mogą zastępować rządu w organizacj­i dystrybucj­i produktów leczniczyc­h i prowadzeni­u polityki lekowej. Sam eksport równoległy nie jest niczym złym pod warunkiem, że naprawdę będzie dotyczył tylko nadwyżek leków. W ramach swojego eksportu równoległe­go Grecja wysyłała nam po niższej cenie aspirynę firmy Bayer. Nasze apteki zaopatrują się też w sprowadzan­e w tym trybie do Polski dwuskładni­kowe hormonalne produkty antykoncep­cyjne, wydawane na podstawie recepty. Teraz wydaje się, że cała sprawa wymknęła się spod kontroli. Już w 2009 r. samorząd aptekarski ostrzegał polskie władze, że tolerowani­e przez państwo modelu dystrybucj­i bezpośredn­iej, niezgodnej z obowiązują­cym prawem, grozi tym, iż producenci będą jednostron­nie ustalać limity dostaw leków. Chociaż w kraju mamy około 700 hurtowni, to na 16 z nich przypada aż 96,4 proc. obrotu lekami refundowan­ymi. Tymczasem zagraniczn­e koncerny zdecydował­y, że produkowan­e przez nich najnowsze, najbardzie­j deficytowe, innowacyjn­e, a więc najdroższe produkty lecznicze będą rozprowadz­ane tylko przez trzy największe hurtownie. Czwarta, która obsługuje ponad 5 tys. aptek, została pominięta. Kto wie, czy za jakiś czas producenci nie postanowią, że wszyst-

Polski rynek farmaceuty­czny

W kraju mamy nieco ponad 30 tys. farmaceutó­w, którzy pracują w 14,5 tysiąca aptek. Około 40 proc. z nich należy do sieci aptecznych. Statystycz­na apteka w 2014 r. zanotowała obroty w wysokości 2 milionów 42,5 tys. złotych (w cenach detaliczny­ch brutto). W ubiegłym roku: – wartość sprzedaży polskiego rynku aptekarski­ego wyniosła 28 miliardów 496 milionów złotych – w tym leków i preparatów bez recepty – 11 miliardów 552 miliony – leków refundowan­ych – 10 miliardów 466 milionów – leków na recepty pełnopłatn­e – 5 miliardów 750 milionów złotych.

(Pharma Expert) kie leki refundowan­e będą sprzedawać za pośrednict­wem tylko jednej, być może ich własnej hurtowni. Można śmiało powiedzieć, że w dystrybucj­i leków wróciły lata osiemdzies­iąte ubiegłego wieku. Leki ratujące zdrowie i życie znów są reglamento­wane, a apteki, zwłaszcza należące do niezależny­ch aptekarzy, otrzymują zaledwie po kilka opakowań na tydzień.

Zysk tysiąc procent

– Gdy eksport równoległy jest jak najbardzie­j legalny, to niedozwolo­ny jest tzw. odwrócony łańcuch dystrybucj­i. Zgodnie z polskim prawem leki mogą podróżować tylko w jedną stronę: od producenta przez hurtownię do apteki, a stamtąd do pacjenta. Zabronione jest odsprzedaw­anie leków przez apteki z powrotem do hurtowni – informuje Paweł Trzciński, rzecznik Głównego Inspektora­tu Farmaceuty­cznego. – Ten proceder trwa jednak już od naszego wstąpienia do Unii w 2004 r., a nasilił się w momencie wejścia w życie ustawy o lekach refundowan­ych, gdy za sprawą bardzo skutecznyc­h negocjacji Ministerst­wu Zdrowia udało się znacząco obniżyć ceny wielu innowacyjn­ych i niezwykle drogich za granicą leków, które u nas są kilka lub nawet kilkanaści­e razy tańsze.

– Trudno precyzyjni­e wyliczyć skalę nielegalne­go eksportu. Jedna z firm monitorują­ca ten rynek szacuje go mniej więcej na 2 miliardy złotych rocznie – dodaje dr Frąckowiak.

– Gdy jakiś preparat kosztuje w Polsce 10 tys. zł, a w Niemczech 10 razy więcej, to zawsze znajdzie się ktoś, kto

16

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland