Angora

Zginął, bo wrócił ratować przyjaciel­a

- Fot. A. Bielecki Fot. A. Małek KATARZYNA JANISZEWSK­A

(...) Dlaczego Tomek Kowalski i Maciej Berbeka zostali w tyle? – Tomek nie miał siły iść, został na przełęczy – mówi Krzysztof Wielicki, kierownik wyprawy. Nie mógł zrobić nawet kroku. Prawdopodo­bnie Maciek Berbeka spadł w szczelinę, próbując uratować kolegę.

– Maciek nigdy nie zostawiłby kolegi w górach. Analizujem­y zapisy rozmów godzina po godzinie i prawdopodo­bnie wynika z nich, że czekał na kolegę, który nie miał siły iść – mówi Ryszard Gajewski (59 l.), himalaista i przyjaciel Maćka. Wielokrotn­ie wspólnie się wspinali. Jednak o dramacie, który rozegrał się podczas schodzenia z Broad Peak, nigdy się nie dowiemy. Strzępy informacji, które dochodzą, są wstrząsają­ce. Schodzili całą noc przy temperatur­ze -35 stopni. Nie mieli namiotów, a odcinek, który można przejść w godzinę, pokonywali przez 8 godzin (...). AL

(„Super Express” nr 57; skróty pochodzą od redakcji „Angory”) Wtedy uwierzył, że może pojechać dalej, wszędzie. Jeździł na wyprawy rowerowe do Turcji, w Alpy, Góry Izerskie, na canoeing. Zwiedził sześć kontynentó­w.

Od lat prowadzi blog, na którym opisuje swoje wyprawy. O Karakorum napisał „Jestem tu i nie mogę w to uwierzyć. Jestem uczestniki­em zimowej wyprawy Polskiego Związku Himalaizmu. To jest coś, o czym marzyłem, odkąd pamiętam, ale tak naprawdę nigdy nie sądziłem, że może się to spełnić. I teraz jestem tu, jakby nigdy nic, żartując sobie przy stole z Krzyśkiem Wielickim, gościem, który jest dla mnie bohaterem. Czuję się tak, jakbym był jakimś młodym gitarzystą z początkują­cego zespołu i zagrał razem z Mickiem Jaggerem i Rolling Stonesami na pełnym stadionie Wembley. To chyba dobre porównanie:)”.

Góra od początku nie zamierzała się łatwo poddać. Trzy razy ponawiali atak. Raz Tomek się wycofał. Mocno wiało, robiło się coraz zimniej, a on zaczynał tracić czucie w palcach u stóp i rąk. Próby rozgrzania nie pomagały.

Przed wyprawą na Broad Peak prosił, by mu życzyć dobrej pogody i braku wiatru. Jego prośba została spełniona – w dniu ataku warunki w Karakorum były bardzo dobre. Ale zaraz po zejściu ze szczytu Tomek zgłaszał, że ma problemy z oddychanie­m. Z trudem przychodzi­ł mu każdy krok. Szedł najwolniej ze wszystkich. Prawdopodo­bnie został po stronie chińskiej.

Przyjaciel­e na blogu wciąż wierzą. „Wracajcie... to nie może tak być...”. „Gdzie się szwendasz po nocy? Do domu, Tomek. Herbata stygnie...”.

W relacji z jednej z wypraw napisał: „Czasem trzeba dać za wygraną, szczególni­e jak „wszystkie znaki na niebie i ziemi” już wyraźnie wskazują, w którą stronę trzeba iść. Wycof.”. Tytuł oryginalny: „Himalaiści zginęli na grani między życiem i śmiercią”

(Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland