Czy starość może być sexy?
W Polsce już kobiety po pięćdziesiątce często opisują się tylko jako babcie. Słusznie? Nie! Dlaczego starość wegetuje na marginesie społeczeństwa?
Starość jest straszna. Jest brzydka. Obwisła. Niemodna, nudna i smutna. Zazdrości młodości, rzadko szuka poklasku. Przynajmniej w Polsce. Podczas gdy 70-letnia Yoko Ono pozuje na okładce magazynu w ultrakrótkich szortach, oznajmiając wszem wobec, że czuje się sexy, w Polsce kobiety już po pięćdziesiątce często opisują się tylko jako babcie.
W kampaniach wielkich domów mody, takich jak Bulgari, American Apparel czy Lanvin, biorą udział dojrzałe modelki. Pisząc „dojrzałe”, nie mam na myśli czterdziestolatek wyglądających dzięki zręcznym dłoniom grafików biegłych w obsłudze Photoshopa na dwudziestolatki, ale takie, które przekroczyły sześćdziesiątkę. Jak 60-letnia Isabela Rossellini, 82-letnia Jacquie Tajah Murdock czy urodzona w 1931 roku Carmen dell’Orefice. Piękne mimo zmarszczek, a może właśnie dzięki nim. O tym, że po pięćdziesiątce można prowadzić normalne aktywne życie, w niczym nieróżniące się od tego, jakie prowadziło się dekadę wcześniej, wiedzą i kreatorzy mody, i blogerzy modowi. Jak autor bloga Advancedstyle.com, który od lat fotografuje dojrzałych ludzi. Początkowo traktowano go jak kuriozum, dziś wiadomo już, że jako jeden z pierwszych rozpoznał nowy trend w modzie i dostrzegł to, co umknęło innym – że dojrzali i bardzo dojrzali ludzie też istnieją w modzie. Szerzej – przedtem jakby niewidzialni, nagle zaczęli funkcjonować w sferach, w których nikt ich nie zauważał. Że żyją, bawią się, podróżują, czytają książki, pracują i – o zgrozo! – uprawiają seks. Na świecie rewolucja trwa w najlepsze, u nas dopiero nieśmiało pyta o pozwolenie, żeby się zacząć.
– W Polsce wciąż traktuje się emerytów jak zło konieczne – mówi Hanna Nowakowska z Fundacji „Ja, Kobieta”, która współpracuje z platformą Forum50plus.org, zajmującą się aktywizacją seniorów. – Emerytów, czyli ludzi w wieku 50 plus, a więc bardzo dużą grupę ludzi. Postrzega się ich jako nieszczęśliwych, starych, schorowanych, zmęczonych życiem ludzi o roszczeniowej wobec innych i państwa postawie.
– To stereotyp, który nas paraliżuje, powoduje, że boimy się pokazać cokolwiek, co mogłoby mu przeczyć. To dlatego seniorów, jeśli już widujemy w reklamach, to jako osoby reklamujące środki na wzdęcia czy pociesznych staruszków – dodaje Hanna Nowakowska.
Fakt. Każdy pamięta chyba dziarską staruszkę, która chyżo pomykając na motorze, reklamowała stację benzynową. Albo starszą panią, która zbolałym głosem zwierzała się córce, że nie może się z nią zobaczyć, bo przytrafiło się jej – znowu – zaparcie. Albo siwowłosego mężczyznę, który dzięki środkowi przeciwbólowemu mógł skorzystać z życia chociaż w takim zakresie, że swoim pamiętającym wczesne lata powojenne samochodem pojechał do lasu.
Podczas gdy w Stanach Zjednoczonych piękna Jane Fonda od lat reklamuje kremy L’Oreala, w Polsce ten trend – bardzo powoli – dopiero zaczyna się pojawiać. Już nie cierpiące staruszki, którym ani w głowie kremy czy plany na przyszłość, ale świadome, atrakcyjne i pewne siebie kobiety. Jak Małgorzata Niemen, Beata Tyszkiewicz czy Beata Kozidrak, która od lat zachwyca na scenie i nie wstydzi się własnej kobiecości. To znak, że w Polsce w końcu coś się ruszyło, że w końcu dostrzeżono, że ludzie po pięćdziesiątce to silna grupa konsumencka.
Polski nie omija proces starzenia się społeczeństw, silny – czy nawet silniejszy – także w innych unijnych krajach. Według danych GUS na 2011 rok, w Polsce jest 9 mln emerytów i rencistów. Tylko? Aż! Może niektórzy z nich są zadowoleni z życia na uboczu rodzin, spełnieni w rolach babć i dziadków, ale bardzo wielu nie chce z niczego rezygnować tylko dlatego, że są po pięćdziesiątce. Popularne w Stanach powiedzenie, że „sześćdziesiątka to nowa czterdziestka”, powoli zaczyna być rozumiane także u nas. Mimo że 9 mln ludzi to prawie jedna czwarta polskiego społeczeństwa, producenci i reklamodawcy dopiero niedawno zaczęli rozumieć, że to duża grupa konsumencka. Opinię, że Polska to nie jest kraj dla starych ludzi, podzielił w jednym z wywiadów Zbigniew Boniek, który od lat mieszka we Włoszech. – Od Włochów moglibyśmy się uczyć szacunku do starszyzny – mówił wówczas, opowiadając o licznych w Italii klubach dla seniorów.
W Polsce nie ma magazynów do czytania dla starszych ludzi. Magazyny dla kobiet, z zespołami zakochanymi w Photoshopie i redakcjami święcie przekonanymi, że zawsze będą młode i piękne, propagują iluzoryczny kult wiecznej młodości. Piszą o sprawach, które interesują raczej trzydziestolatków niż ludzi o trzy dekady starszych. We Włoszech np. jest sektor prasy przeznaczony dla seniorów. W Polsce? Głucho dudniąca pustka. Moda? Pustka, bo nikt nie projektuje i nie szyje dla seniorów, bo nikomu nie przychodzi do głowy, że ten senior chciałby być modny. Trwa dyktat zmuszający osoby w pewnym wieku do noszenia nobliwych spódnic czy marynarek albo do prób wbijania się w rzeczy lepiej jednak wyglądające na dwudziestolatkach. Kosmetyki? Owszem, jest sporo odpowiednich dla ludzi po 50. czy 60. roku życia, ale żaden producent nie pomyślał już, że druk na opakowaniach mógłby być ciut większy. – To, że kremy dla kobiet w moim wieku reklamują czterdziestolatki, nawet niespecjalnie mi przeszkadza, ale już to, że muszę się bardzo uważnie przyglądać opakowaniom, żeby zobaczyć, czy to krem na dzień, czy na noc, już mnie wkurza, bo muszę zakładać okulary – mówi Ewa Biała, nieco ponad 50-letnia aktorka, joginka i właścicielka szkoły jogi Joga Biała. Biała, która właśnie wróciła z podróży do Indii, żadną seniorką się nie czuje i aktywizować wcale jej nie trzeba, bo aktywna jest od zawsze. Mówi, że niespecjalnie lubi się chwalić wiekiem, ale wcale nie dlatego, że się go wstydzi. – Kiedy ktoś dowiaduje się, ile mam lat, automatycznie zmienia do mnie stosunek. Jakby to,