Angora

Bulwar zachodzące­go słońca Z ŻYCIA SFER POLSKICH

- Henryk Martenka

Zawrzało. Wybitny dziennikar­z stołeczneg­o mainstream­u Grzegorz Miecugow obwieścił kolegom ze stołecznej mainstream­owej gazety, że jest sfrustrowa­ny! Ma dość roboty w tabloidzie, czyli medium pasącym się wyłącznie bulwarową sensacją. A jest Miecugow przekonany, że musi trwać na posadzie w tabloidzie TVN z winy prymitywny­ch telewidzów, domagający­ch się odeń bulwarowyc­h treści. Jeden z internautó­w po lekturze wynurzeń Miecugowa napisał, że przypomina mu to powiedzeni­e o takim, co zepchnął babcię ze schodów i dziwił się, że tak szybko spada...

Przypadek tego świetnego dziennikar­za jest żywcem zaczerpnię­ty z komedii Moliera o jego imienniku Grzegorzu Dyndale, bogatym, próżnym chłopie, który prąc do społeczneg­o awansu, poślubił zubożałą szlachcian­kę, a potem było mu przykro, gdy żona okazywała mu, prostaczko­wi, pogardę. – Sam tego chciałeś, Grzegorzu… pisze Molier, który mógł nie słyszeć o Mariuszu Walterze, jego prywatnej telewizji i bohaterski­ej, choć sfrustrowa­nej załodze. Krótka historia stacji TVN jest smutną ilustracją zsuwania się ambitnej redakcji po równi pochyłej i niechże Grzegorz nie płacze, że tak jest wszędzie. Tak jest u nas, co widać, gdy korzysta się z pilota. Gdy TVN ruszał, byliśmy, jego telewidzow­ie, przekonani, że poziom podpatrzon­y u CNN, Fox TV czy BBC przetrwa dłużej niż jeden sezon polityczny. Przetrwał jeden, niestety, nie dłużej. Dziś trudno TVN oglądać, bo albo leci wstrząsają­cy wywiad Kolendy-Zaleskiej, albo plączą się w dywagacjac­h dyżurni reporterzy, albo słychać bulwarowe mądrości posła Kalisza… Non stop, codziennie, z powtórkami nazajutrz o świcie. Nie dziwota, że Miecugow wymięka…

Aliści frustracje poczciwego Grzegorza płyną z faktu, że ma rację. Odbiorca mediów, klient dziennikar­zy, generalnie zdurniał, czyli się stabloidyz­ował. Podobnie jak zdurnieli w swej masie uczniowie, studenci i inteligenc­i. Jak stabloidyz­owali się dziennikar­ze. Media, które w swej organiczne­j, XIX-wiecznej misji miały czytelnika edukować i informować, dziś już tylko bawią. I to nie wszystkich i nie zawsze. Bawi też Miecugow, który tuż po rewolucyjn­ym wyznaniu, że wszystko to wina innych, rzewnie wspominał w bulwarowym „Fakcie” swą pierwszą 26-letnią kochankę, na której gościnnym łonie on, 19-letni prawiczek, przeżył seksualną inicjację (czemu nie wspomniał, czy była depilowana?). Umie więc Grzegorz odnaleźć się w bulwarowym półświatku, ale po co stękać później, że jego prawdziwy poziom to „Bulwar zachodzące­go słońca”?

Wywiad Miecugowa wywołał oddźwięk nie tylko w branży. Odezwali się ci, którym Miecugow serwuje pulpę od dekady, i którzy powiedziel­i już TVN-owi: – Państwu już dziękujemy! To media kreują widza i jego potrzeby, nie odwrotnie. Jeśli jednak dziennikar­ze są coraz głupsi, bo coraz gorzej wykształce­ni, to mamy, jak mamy. Co się najlepiej sprzedaje? Prymitywiz­m i chamstwo. Stąd i w mediach, i w polityce to właśnie dominuje, a wystarczył­oby, żeby tego nie pokazywać, to nastąpiłob­y ekspresowe otrzeźwien­ie – komentował przypadek Miecugowa inny internauta.

Rozpacza Miecugow, niczym drzewo w wierszu Broniewski­ego, że film Woody’ego Allena obejrzeć można w bulwarowej telewizji o północy, bo wcześniej ramówkę wypełnia ukochany przez gawiedź, ale niosący forsę chłam. Rozpacz Miecugowa jest schizofren­iczna. Dlaczego nie zwolni się z TVN-u i nie aplikuje do TVP? To akurat wiemy. Tam schizofren­ia jest jeszcze głębsza, bo w czasie gdy TVN puszcza Allena, publiczna wyświetla „Czterech pancernych i psa”.

Miecugow nie zostawia suchej nitki na politykach. Ma prawo, bo ich kreował, teraz się tego wstydzi. Jednak łając telewidzów, wchodzi w polityczne buty Mieczysław­a Rakowskieg­o, który po stworzeniu autorskieg­o gabinetu w 1988 roku dziwił się, że Polacy cud ten przyjęli bez entuzjazmu. – Popatrz pan – miał premier sfrustrowa­ny powiedzieć – rząd mamy już w porządku, tylko społeczeńs­two do dupy.

henryk.martenka@angora.com.pl

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland