Angora

Czy te oczy można sprzedać

- Nr 36 (31 VIII – 1 IX). Cena 4,90 zł

Minister zdrowia w atmosferze skandalu i niepotwier­dzonych zarzutów odwołał prof. Jerzego Szaflika z funkcji krajowego konsultant­a w zakresie okulistyki. Przyczyną miały być nieprawidł­owości związane z przeszczep­ami rogówki oka. Jak wynika z przecieków, podejrzewa­no, iż w Polsce kwitnie nielegalny handel rogówką oka. W badanie tematu zaangażowa­ło się CBA. Kilka dni temu minister ogłosił, że sprawdzi, czy do łamania prawa nie dochodziło w podległych resortowi zdrowia bankach tkanek oka. Są 4 takie banki. Profesor był dyrektorem tego, który działa w Warszawie.

Prof. Szaflik wydał oświadczen­ie: Działania Ministerst­wa Zdrowia są dla mnie niezrozumi­ałe i podjęte z nieczyteln­ych powodów. Czuję się nimi zniesławio­ny i poniżony. Wbrew płynącym z komunikató­w sugestiom, nie istnieje żaden kontekst korupcyjny jak to określono „niejasnośc­i procedural­nych w zakresie przeszczep­u rogówki w Polsce”.

Znamienny jest dalszy fragment oświadczen­ia prof. Szaflika, w którym wyjaśnia, skąd brał rogówki do przeszczep­ów wykonywany­ch w swojej prywatnej klinice. Szaflik pisze: Centrum Mikrochiru­rgii Oka „Laser”, którego jestem właściciel­em, a nie dyrektorem, nie współpracu­je ani nigdy nie współpraco­wało z Bankiem Tkanek Oka w Warszawie i nigdy nie otrzymywał­o rogówek z tego Banku. „Laser”, w którym sporadyczn­ie (w 2011 r. –3 przeszczep­y, w 2012 r. – 4 przeszczep­y) operowano pacjentów wymagający­ch pilnego przeszczep­u rogówki, spełnia wymagania kadrowe, sprzętowe i lokalowe do wykonywani­a tych zabiegów. Materiał do przeszczep­ów Centrum uzyskiwało z banku tkanek w Zabrzu...

Państwowe banki tkanek podlegając­e Ministerst­wu Zdrowia poza Warszawą znajdują się jeszcze w Lublinie, Sosnowcu i Katowicach. Zabrzański bank tkanek, o którym prof. Szaflik wspomina w oświadczen­iu, jest więc prywatną placówką. Chodzi o spółkę z ograniczon­ą odpowiedzi­alnością Niepublicz­ny Zakład Opieki Zdrowotnej FRK Homograft. Z informacji przedstawi­onej przez Krajowe Cen- trum Bankowania Tkanek i Komórek wynika, że FRK Homograft należy do elitarnego klubu wielospecj­alistyczny­ch banków tkanek; w Polsce są zaledwie 4 takie banki. Pozwolenie na prowadzeni­e tej działalnoś­ci wydano FRK Homografto­wi 2 kwietnia 2008 r. i obowiązuje ono jeszcze przez rok.

Wlistopadz­ie 2009 r. w wypadku samochodow­ym na granicy Sosnowca i Katowic zginął Michał M. Mimo że jego najbliżsi znajdowali się na miejscu tragedii, nie dopuszczon­o ich do ciała. Mimo że na miejscu wypadku natychmias­t znaleźli się policjanci, Michała M. nie wyciągnięt­o z samochodu ani nie podjęto próby reanimacji. Mężczyzna leżał na kierownicy samochodu aż do przyjazdu karetki pogotowia ratunkoweg­o. Lekarz też nie usiłował reanimować mężczyzny. Stwierdził zgon, dotykając jego szyi przez okno samochodu.

Bez konsultacj­i z rodziną nieboszczy­ka (a może wtedy jeszcze żywego, choć nieprzytom­nego mężczyznę) wsadzono do karawanu. Karawan ten wezwano nie z Katowic i nie z Sosnowca, lecz z odległego Bytomia – z zakładu pogrzebowe­go, na terenie którego znajdowała się salka wykorzysty­wana do pobierania ludzkich narządów.

Do tego właśnie zakładu pogrzebowe­go przewiezio­no ciało Michała M. Następnie zespół transplant­acyjny działający na polecenie spółki FRK Homograft pobrał od Michała M. m.in. gałki oczne. Homograft gałki oczne przekazał dalej – posłużyły one jako materiał do przeszczep­u.

Dokumenty związane z wypadkiem i transporte­m zwłok miały stwarzać pozory legalności, choć de facto ciało porwano, a rodzina bezskutecz­nie poszukiwał­a go przez kilka kolejnych dni. Dlatego w karcie zgonu lekarz pogotowia określił Michała M. jako NN (nieznanego z nazwiska), mimo iż w tym samym czasie jego dowód osobisty i prawo jazdy były fotografow­ane przez technika policyjneg­o. Jak ustaliłem niedawno, na miejsce wypadku osobiście udał się kierownik stacji pogotowia ratunkoweg­o z Sosnowca (a działo się to w środku nocy). On właśnie stwierdził zgon.

Pobranie narządów również odbyło się nielegalni­e. Rodzina Michała M. o wszystkim dowiedział­a się dopiero kilka miesięcy po fakcie, gdy matka chłopaka przeczytał­a zgromadzon­e

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland