Czy te oczy można sprzedać
Minister zdrowia w atmosferze skandalu i niepotwierdzonych zarzutów odwołał prof. Jerzego Szaflika z funkcji krajowego konsultanta w zakresie okulistyki. Przyczyną miały być nieprawidłowości związane z przeszczepami rogówki oka. Jak wynika z przecieków, podejrzewano, iż w Polsce kwitnie nielegalny handel rogówką oka. W badanie tematu zaangażowało się CBA. Kilka dni temu minister ogłosił, że sprawdzi, czy do łamania prawa nie dochodziło w podległych resortowi zdrowia bankach tkanek oka. Są 4 takie banki. Profesor był dyrektorem tego, który działa w Warszawie.
Prof. Szaflik wydał oświadczenie: Działania Ministerstwa Zdrowia są dla mnie niezrozumiałe i podjęte z nieczytelnych powodów. Czuję się nimi zniesławiony i poniżony. Wbrew płynącym z komunikatów sugestiom, nie istnieje żaden kontekst korupcyjny jak to określono „niejasności proceduralnych w zakresie przeszczepu rogówki w Polsce”.
Znamienny jest dalszy fragment oświadczenia prof. Szaflika, w którym wyjaśnia, skąd brał rogówki do przeszczepów wykonywanych w swojej prywatnej klinice. Szaflik pisze: Centrum Mikrochirurgii Oka „Laser”, którego jestem właścicielem, a nie dyrektorem, nie współpracuje ani nigdy nie współpracowało z Bankiem Tkanek Oka w Warszawie i nigdy nie otrzymywało rogówek z tego Banku. „Laser”, w którym sporadycznie (w 2011 r. –3 przeszczepy, w 2012 r. – 4 przeszczepy) operowano pacjentów wymagających pilnego przeszczepu rogówki, spełnia wymagania kadrowe, sprzętowe i lokalowe do wykonywania tych zabiegów. Materiał do przeszczepów Centrum uzyskiwało z banku tkanek w Zabrzu...
Państwowe banki tkanek podlegające Ministerstwu Zdrowia poza Warszawą znajdują się jeszcze w Lublinie, Sosnowcu i Katowicach. Zabrzański bank tkanek, o którym prof. Szaflik wspomina w oświadczeniu, jest więc prywatną placówką. Chodzi o spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej FRK Homograft. Z informacji przedstawionej przez Krajowe Cen- trum Bankowania Tkanek i Komórek wynika, że FRK Homograft należy do elitarnego klubu wielospecjalistycznych banków tkanek; w Polsce są zaledwie 4 takie banki. Pozwolenie na prowadzenie tej działalności wydano FRK Homograftowi 2 kwietnia 2008 r. i obowiązuje ono jeszcze przez rok.
Wlistopadzie 2009 r. w wypadku samochodowym na granicy Sosnowca i Katowic zginął Michał M. Mimo że jego najbliżsi znajdowali się na miejscu tragedii, nie dopuszczono ich do ciała. Mimo że na miejscu wypadku natychmiast znaleźli się policjanci, Michała M. nie wyciągnięto z samochodu ani nie podjęto próby reanimacji. Mężczyzna leżał na kierownicy samochodu aż do przyjazdu karetki pogotowia ratunkowego. Lekarz też nie usiłował reanimować mężczyzny. Stwierdził zgon, dotykając jego szyi przez okno samochodu.
Bez konsultacji z rodziną nieboszczyka (a może wtedy jeszcze żywego, choć nieprzytomnego mężczyznę) wsadzono do karawanu. Karawan ten wezwano nie z Katowic i nie z Sosnowca, lecz z odległego Bytomia – z zakładu pogrzebowego, na terenie którego znajdowała się salka wykorzystywana do pobierania ludzkich narządów.
Do tego właśnie zakładu pogrzebowego przewieziono ciało Michała M. Następnie zespół transplantacyjny działający na polecenie spółki FRK Homograft pobrał od Michała M. m.in. gałki oczne. Homograft gałki oczne przekazał dalej – posłużyły one jako materiał do przeszczepu.
Dokumenty związane z wypadkiem i transportem zwłok miały stwarzać pozory legalności, choć de facto ciało porwano, a rodzina bezskutecznie poszukiwała go przez kilka kolejnych dni. Dlatego w karcie zgonu lekarz pogotowia określił Michała M. jako NN (nieznanego z nazwiska), mimo iż w tym samym czasie jego dowód osobisty i prawo jazdy były fotografowane przez technika policyjnego. Jak ustaliłem niedawno, na miejsce wypadku osobiście udał się kierownik stacji pogotowia ratunkowego z Sosnowca (a działo się to w środku nocy). On właśnie stwierdził zgon.
Pobranie narządów również odbyło się nielegalnie. Rodzina Michała M. o wszystkim dowiedziała się dopiero kilka miesięcy po fakcie, gdy matka chłopaka przeczytała zgromadzone