Jak rozpoznać księcia z bajki?
Chłopów dzielimy na kilka kategorii: reproduktory, chłopy tuczne, pociągowe, juczne, futerkowe, dekoracyjne oraz rzeźne. Ocenić, kto jest kto, trzeba już na samym wstępie. Potem jest za późno.
JOLANTA PIEKART-BARCZ
jola.b@angora.com.pl
Większość ludzkości to wie: ma się kogoś między nogami (z wzajemnością) albo nie. Kropka. I nie ma sensu szukać życiowych rad u specjalistów. Bo do czego nadaje się na przykład namaszczona wiedzą porada seksuologa (w cywilu – trzykrotnego rozwodnika), z której wynika, że sama mężowska gra wstępna powinna trwać trzy razy dłużej, niż faktycznie trwa cała akcja?! Żadna sztuka informować ofiary cudzej nieudolności, co im naprawdę należy się od życia: orgazm wielokrotny za każdym razem.
Gdzie indziej wyczytałam, jak uwieść mężczyznę, stosując pończoszano-bieliźniarskie sztuczki. Znam patenty z praktyki – i właśnie dlatego zabrakło mi clou: na jak długo można złapać faceta wyłącznie na te tricki, nie zachodząc w ciążę? Na miesiąc, dwa? Toż pozamózgowa komunikacja ciał, potencjał damsko-męski jest od razu – albo nigdy. I nie ma sensu inwestować w gorsety, gdy nie ma wzajemności, czyli pociągu, który przetrwa trochę dłużej niż bodziec nowości, młodości czy tego czegoś, co nakłoniło gościa do zdjęcia z ciebie podwiązek. On, bez względu na to, kim jest, od razu wie, że to JA. I że by mnie chętnie skonsumował. A ja – też od pierwszego wejrzenia – wiem, że to on. Właśnie – ON. Lub, niestety – ON, czyli ten, którego nawet na bezludnej wyspie nie wpuściłabym do łóżka. Dlaczego tego nie wie seksuolog?!
W teorii wszystko jest proste. Nic dziwnego. W teorii wystarczy też przecież jedynie odrobina dobrego kremu liftingującego, żeby pięćdziesięcioletni biust po dzieciach zebrał się w sobie i poszedł piętro wyżej; taki traf spotkał nawet kilka aktorek, ku ich niebotycznemu zdumieniu. Jednak w prawdziwym życiu taki obluzowany biust, który poszedłby w cug, to pomaszero- wałby het, het, w siną dal: aż za plecy, aż do pięt! Bo w życiu paprzą się i wikłają najbardziej oczywiste sprawy, chociaż los nie dostaje Oscarów za scenariusze. Z tego powodu pozwolę sobie wygłosić kilka praktycznych uwag na temat sztuki rozpoznawania księcia z bajki. Bo jeżeli na czymś w ogóle się znam, to właśnie na facetach. No i martwi mnie, że tyle kobiet nie ma pojęcia, koło kogo warto się zakręcić w karnawale.
Najważniejsze: kobieta musi wiedzieć, czego chce. Bo potem, gdy już wybierze cel i zmierzy siły na zamiary, to automatycznie wiadomo, w jakich sferach, kręgach czy miejscach powinna rozglądać się za księciem. Statystyka ma swoje prawa. Chociaż są wyjątki, łatwiej spotkać maklera (tymczasowo bezrobotnego) pod Rejonowym Urzędem Pracy niż w restauracji „Belvedere”. Łatwiej też maklera uwieść w kolejce w RUP, po czym odczekać do chwili, aż znów zacznie aspirować do świata milionerów – niż odbić go, gdy jest u szczytu życiowego powodzenia, szykownej brunetce, która uwiodła go pod RUP podczas poprzedniego zawirowania w karierze.
Kobieta musi umieć się przyznać przed samą sobą, co ją kręci – a potem być konsekwentna i skoncentrowana na rozwoju osobistej kariery. Jeżeli więc chodzi jej o kasę, to o kasę, jak o seks, to o seks, i tak samo, gdy gra się toczy o dreszcz ryzyka, siłę, sławę czy cel kombinowany, na przykład seks na kasie, a nawet kasę z seksu lub kasę z ryzyka.
Nieważne też, jakie kity kobieta wciska publice, byle tylko nie wmawiała sobie, że na przykład pożąda życiowej przystani, gdy rozgląda się za nią w night-clubie, do którego chadzają mafiosi. Nigdy nie znajdzie księcia żadna pani, która wkręca sama siebie w emocjonalne mistyfikacje. Złudzenia są dla facetów, bo to płeć słabsza oraz głupsza.
Powtarzam, za chłopem trzeba się rozglądać! – i nic więcej. Chłop zawsze jakiś sam się znajdzie, nawet jak jest źle wychowany. Aktywne szukanie chłopa nie ma sensu... To strata czasu oraz najprostszy sposób, żeby kobieta sama się pogubiła, wykonując ruchy Browna, czyli wdając się w zderzenia przypadkowe. Poza tym to mężczyzna powinien szukać, a zadaniem kobiety jest tylko dostarczanie słodkich złudzeń, że w jakiejkolwiek sprawie miał kiedykolwiek cokolwiek do powiedzenia.
Stąd najlepszą kobiecą techniką zawsze było, jest i będzie oznakowanie siebie tak, żeby być widoczną nawet z powietrza – dla pewności warto wspiąć się na jakiś pagórek. Najlepiej sprawdzają się czerwona sukienka i czerwony kapelusz. Nie ma chłopa, który nie poleciałby za czerwoną sukienką na pagórku.
Druga sprawa to właściwa klasyfikacja chłopa na pierwszy rzut oka. I to bez żadnego macania, ponieważ istnieje ryzyko, iż chłop po-