Przeczytane
– opowiada Tomek. Sam zakosztował w Chinach smaku sławy. Nie miał problemów ze znalezieniem zajęcia. Chińczycy wynajmowali go do celów reprezentacyjnych, choć nie wygląda jak David Beckham. Bo nie o urodę tutaj chodziło, ale o fakt, że Europejczyk symbolizuje dobrą światową jakość. Podobnie jak Amerykanin. Jest tylko jeden warunek – musi być biały. Czarnoskórzy nie mają żadnych szans, choćby pochodzili z samego Nowego Jorku. – Azjaci są rasistami – twierdzi Tomek. Na targach nieruchomości pokazywał się na stoisku pewnego dewelopera. Jego obecność gwarantowała klientom, że oferowane przez firmę mieszkania są na lepszym poziomie. Występował też w spocie reklamującym chińską wódkę i zagrał epizod w serialu telewizyjnym. Pracował również w prywatnym przedszkolu. Uczył angielskiego. Angielski jest dla Chińczyka absolutnym obowiązkiem, otwiera drogę do zagranicznych studiów i do kariery w biznesie. A jeśli lektorat prowadzi biały człowiek, to placówka oświatowa od razu uznawana jest za znakomitą. I nieważne, czy nauczycielem będzie Francuz czy Polak. Do obowiązków Tomka należało wystawanie przed budynkiem codziennie rano i witanie rodziców przyprowadzających swoje maluchy. Przy okazji oglądali go przechodnie, przez co przedszkole mogło liczyć na większe zainteresowanie. Pewnego dnia kierowniczka wydała Tomkowi polecenie, aby pozował do zdjęć reklamowych. Billboardy z jego twarzą ozdobiły miejskie autobusy. Nie dostał za to ani grosza, ale zdobył dużą popularność wśród mieszkańców miasta. – ...Widziałem w Chinach wielu białych, których zatrudniają restauratorzy – mówi Polak. – Ich praca polega na tym, że mają przez określony czas siedzieć przy stoliku w knajpie. Czasami dostają za to pieniądze, częściej jedzenie i drinki. A chiński właściciel lokalu jest zadowolony, bo obecność białego człowieka wystawia dobre świadectwo jego restauracji i przyciąga innych klientów.
Janka Werpachowska. Chiny oczami białostoczanina
www.poranny.pl Opracowała: EWA WESOŁOWSKA
KARIERA BLADEJ TWARZY Tomek z Białegostoku w trakcie swojej podróży po Azji trafił do Nanning, 800-tysięcznego miasta na południu Chin i został tam na pięć lat. Po pierwsze dlatego, że zakochał się w pięknej Chince, po drugie – życie w Państwie Środka okazało się łatwiejsze niż przypuszczał.
– Wystarczy być z Europy, aby otrzymywać tam propozycję od twórców filmów reklamowych czy seriali telewizyjnych