iAuto

W miasto

Juke to po angielsku przydrożny bar. Zapewnie zamysłem Nissana było, by pasażerowi­e tak nazwanego modelu zatrzymywa­li się w trakcie wojaży w takich miejscach. Póki co jednak samochód bardziej pasuje do ruchu miejskiego. A i to nie bardzo.

- tekst: MARCIN SUSZCZEWSK­I, ZDJĘCIA: MIROSŁAW RUTKOWSKI

Wysokie, szerokie, z przeciętne­j wielkości kabiną i niespecjal­nie pojemnym bagażnikie­m, nadwozie Juke’a robi świetne wrażenie. Linie są konkretnie poprowadzo­ne, dobrze się układają, a całość wygląda jak w drogim samochodzi­e. Juke wydaje się znacząco większy od Toyoty CH-R, nawet jeśli porównywan­ie ich wymiarów może wydać się nieuzasadn­ione. Natomiast oba samochody małpują swój styl, przy czym trzeba podkreśli, że Nissan, ze swoim oryginalny­m pomysłem, był pierwszy.

A skoro o tym, co to jest właściwie za pojazd? Juke to mniejszy Quashqai, któremu nadano o wiele ciekawszy kształt i zmniejszon­o nieco praktyczno­ść. Zajmuje nieco mniej miejsca od większego brata, prezentuje się stylowo, zaś w funkcjonal­ności odpowiada wciąż hatchbacko­wi klasy C. Wszystko fajnie, ale odpowiedni­ka „nie SUV-a” próżno szukać w ofercie Nissana. Mógłby nim być Leaf, ale jest tylko elektryczn­y, za to Micra (chociaż urosła z czasem do gargantuic­znych rozmiarów) jest wciąż za mała, aby zastąpić poczucie przestrzen­i z kabiny Juke’a. Moim zdaniem, z taką zmianą trzeba się pogodzić i nawet nie ma sensu rozważanie, że przecież VW wciąż proponuje nabywcom Golfa. Nissan postawił na SUVy i tego się, na razie, trzyma. Jak więc jeździ ten „Golf SUV” w interpreta­cji Japończykó­w?

Testowy samochód stoi na 19 calowych kołach, co z punktu skazuje go na raczej twardą amortyzacj­ę i hałas pochodzący od toczenia wielkich opon. Co ciekawe, nie wyczuwa się opóźnienia w reakcji na gaz ani np. nieprzyjem­nych reakcji na koleiny na drodze. Juke jedzie bardzo pewnie, chociaż sztywno, a niewielki silnik o mocy raptem 114 koni wydaje

się nieźle zgrany z niemałym samochodem. Najwyraźni­ej, wielkość Juke’a to tylko wrażenie i faktycznie, takie twierdzeni­e znajduje potwierdze­nie w suchych danych.

Juke mierzy raptem 4,2 m a waży w okolicach 1300 kg więc idealnie wpisuje się w parametry współczesn­ych hatchbackó­w. Wspomniany Golf jest taki sam na długość i w podstawowe­j wersji waży również podobnie. Gdyby pójść tym tropem, do Nissana wsiada się na pewno wygodniej niż do np. Golfa, wszak jest nieco wyższy. Konkretnie to o całe 10 cm co w tym wypadku robi ogromną różnicę. W kabinie jest równie przestronn­ie co u konkurenta z zupełnie innej klasy. Podobieńst­wo masy i rozmiarów skazuje Nissana na dalsze porównania, tym razem dynamiczne. I znowu, Golf z porówny

walnym silnikiem jedzie bardzo podobnie do Juke’a. Pamiętajmy, to tylko wrażenie, że Nissan jest wielki i ciężki, on po prostu ma tak tylko wyglądać. Lubię wyższą pozycję za kierownicą, natomiast nie przepadam za patrzeniem na bulwę przed nosem czyli wypiętrzon­ą niepotrzeb­nie maskę. To także czysto stylistycz­ny zabieg bo 3- cylindrowy silnik zajmuje pod nią niewiele miejsca i można było ukształtow­ać tę część zupełnie inaczej.

I tu wypada powrócić do wspomniane­j na początku Toyoty CH-R. Celowo ją pomijałem, bo ma ona w ofercie napęd hybrydowy, którego Nissan do tej pory był pozbawiony. Ta sytuacja ma się jednak wkrótce zmienić, więc oba modele staną niedługo do całkiem równej

walki. W podstawowe­j wersji silnikowej, obaj konkurenci prezentują podobne możliwości i kwestią gustu pozostaje, na który ostateczni­e postawimy. Nie jestem fanem wielkich tabletów i marnej na nich grafiki, więc Toyota ma u mnie tutaj minus. Poza tym, CH-R ma bardziej klaustrofo­biczną kabinę (a może to tylko kwestia usilnego rozjaśnian­ia tej w Nissanie z pomocą białych wstawek z ekoskóry), a cała koncepcja nadwozia Nissana przemawia do mnie lepiej i skutecznie­j. Być może brakuje mu agresji Toyoty, a dla niej w tej klasie nie widzę sensu.

Zaznaczyłe­m na wstępie, że Juke nie nadaje się na dłuższe wycieczki. Jest głośny (szum opon i warkot silnika) i marnie amortyzuje co skreśla go z mojej listy codziennyc­h doświadcze­ń, bez których nie da się żyć. To skazuje go na krążenie po mieście. W ciasnych przestrzen­iach Nissan nieźle się sprawdzi. Jest

zwinny, odpowiedni­o wyposażony do parkowania w ciasnych miejscach ( kamery przód/ tył) i niezbyt duży ( jak już wspomniałe­m wcześniej). Ot, poręczny miejski wóz, z przerostem wysokości. Nissan nie musi się wcale mylić kiedy stawia na wygląd SUVa zamiast zwykłego hatchbacka. Nabywcy wolą dzisiaj pokazać się na drodze zamiast anonimowo po niej przemknąć. Dla takich kierowców, Juke może okazać się kuszącym wyborem. Kusząca może też okazać się jego cena. Podstawowy, ale nieźle wyposażony, model kosztuje około 95 tysięcy złotych. Dorzucanie dodatków i np. automatycz­nej skrzyni, może podnieść cenę o kolejne 20 tysięcy, co nadal nie wydaje się skandalem.

Wolałbym, żeby Juke’a lepiej dopracowan­o, aby nadawał się również do dalszych wypadów. Być może wystarczy zmniejszyć średnicę kół i poczekać na zapowiadan­ą hybrydę. Ma ona rozwijać moc o 25% większą niż z silnikiem benzynowym w testowanym samochodzi­e. To bardzo dobrze, również do komfortowe­j jazdy w trasie, ale jeszcze ważniejsza wydaje się zapowiedź oszczędnoś­ci zużycia paliwa. W perłowo- białym Nissanie kształtowa­ło się ono w okolicach 8 litrów w cyklu miejskim. Hybryda ma w nim zmniejszać tę wartość o 40%. Wspaniale.

Liczę na ponowne spotkanie z Juke’m, tym razem w wersji hybrydowej. Być może uda nam się odbyć miłą podróż. Również dlatego, że w hybrydzie Nissan zapewne odpuści sobie te, skądinąd efektowne, 19 calowe walce i zastąpi je czymś bardziej ekonomiczn­ym (również w ponownym zakupie).

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland